Tytuł oryginału: Nie jestem jak ojciec
Autor: Maja Kołodziejczyk
Wydawnictwo: KDW
Francisowi od dziecka powtarzano dwie rzeczy: po pierwsze, że odziedziczył imię po ojcu, a po drugie, że stary Frank był złym człowiekiem.
Chociaż życie w ubogiej dzielnicy niewielkiego Heywood nie należało do najłatwiejszych, z Francisem obchodziło się czasami wyjątkowo okrutnie. Ale czy jako syn potwora zasługiwał na więcej?
Chłopak zaakceptował fakt, że matka za nim nie przepada, brat wstydzi się go przed znajomymi, a ojczymowi powinien schodzić z drogi. I choć momentami marzył, by zniknąć, przywykł do takich realiów. To się jednak zmieniło, gdy już jako nastolatek Francis skupił na sobie uwagę osoby zdolnej do bestialskich czynów. Względna stabilizacja zniknęła na rzecz ciągłego poczucia zagrożenia.
Aby wydostać się z domowego koszmaru, chłopak postawił wszystko na jedną kartę, ale nie przewidział, że piekło o nim nie zapomni. Nawet mimo upływu lat.
(opis wydawcy)
&&&
Prolog sugerował mi, że Nie jestem jak ojciec będzie kryminałem, w którym wraz z bohaterami odkrywać będziemy tajemnice z przeszłości. Następne fragmenty pozwoliły mi myśleć, że być może będzie to thriller, dla którego kluczowe będą wątki dysfunkcyjnej rodziny. Im dłużej jednak czytałam historię Franka, tym bardziej rozumiałam, że chociaż jest tu trochę i z jednego, i z drugiego, tak najbardziej jest to dramat. Dramat małego chłopca, który czytałam z duszą na ramieniu, wciąż zadając sobie pytanie: dlaczego nikt cię nie widzi, Frank, dlaczego nikt nie chce cię uratować?