Ariana | Blogger | X X

25.01.2024

Płacz i cierp, ale nie zapomnij o nadziei

Tytuł oryginału: As Long as the Lemon Trees Grow

Tytuł polski: Dopóki rosną cytrynowe drzewa

Autor: Zoulfa Katough

Tłumaczenie: Dominik Górka

Wydawnictwo: We need YA

Zanim w Syrii rozpoczęła się walka o wolność, Salama była studentką farmacji. Miała rodziców i starszego brata. Miała swój dom. Miała normalne życie.

Teraz Salama jest wolontariuszką. Pomaga rannym, którzy codziennie zgłaszają się do szpitala. Kocha swój kraj, potajemnie jednak szuka sposobu na wydostanie się z niego. To jedyna możliwość, aby zapewnić bezpieczeństwo sobie oraz swojej ciężarnej szwagierce.

Strach towarzyszy jej w każdej sekundzie. Dziewczyna musi stawić czoła bombom spadającym z nieba, atakom wojskowym, wszechobecnej śmierci, a także zacierającym się granicom moralności. A kiedy jej ścieżki krzyżują się z pewnym chłopakiem, Salama zaczyna wątpić w swoją siłę i determinację do tego, żeby opuścić dom. Będzie musiała zdecydować, w jaki sposób ona sama może uczestniczyć w rewolucji i walczyć o wolność Syrii.

(opis wydawcy)

&&&

Popłakałam się na 35 stronie tej książki.

Potem na 60.

A potem przestałam już liczyć, bo wiedziałam, że nie ma to sensu, bo za kilka, może kilkanaście stron, to znowu się stanie, ta historia znowu złamie mi serce. Taka to jest właśnie książka.

Prawie.

Cóż to jest za słowo. Zawiera w sobie nieskończoną liczbę możliwych ścieżek życiowych. Tak wiele opcji ułożonych jedna na drugiej, jak karty czekające na gracza, by wybierał i próbował swojego szczęścia. Wyobrażam sobie życie, w którym "prawie" wystarczyło, by stworzyć rzeczywistość.


Absolutnie pięknie napisana, mimo tego o jak okropnej sytuacji opowiada. Przepełniona cierpieniem, złością, smutkiem, ale też nadzieją, która może wydawać się czymś naiwnym w sytuacji bohaterów, a okazuje się czymś koniecznym do dalszego ich przeżycia.

Wątek romantyczny został tutaj przecudownie rozpisany. I to nawet mimo tego, że brakuje w nim aspektu fizyczności, do którego zdążyły mnie przyzwyczaić już inne powieści. Zamiast niej są tu bowiem znaczące gesty i piękne słowa. Jest napięcie, ale też intymność i w końcu prawdziwe relacja, o której czytając, czułam to, co, jej bohaterowie.

Jest to jednak przede wszystkim opowieść o wojnie, o byciu w ciągłym stanie zagrożenia życia. Nie jest to jednak jedna z tych powieści, które starają się to przedstawić czytelnikowi nieco łagodniej, tak by było mu łatwiej. Nie, ta książka chce, żeby jej czytelnik czuł wszystko. Jest tu bowiem kilka scen, w których czytamy o tym, jak bohaterka pomaga ciężko rannym, albo umierającym, w tym jedna, z udziałem dziecka, która uderzyła mnie naprawdę mocno.

Tym, co dodatkowo wpłynęło na moje wysokie emocje w trakcie czytania, jest fakt, że autorka jak sama twierdzi, oparła tę historię na prawdziwych wydarzeniach, nie mogłam więc potraktować jej książki jako po prostu fikcji literackiej.


Każda cytryna zrodzi kolejną, dzięki czemu nigdy nie przestaną istnieć.


Dopóki rosną cytrynowe drzewa to jednak nie tylko poruszająca, ale też bardzo męcząca emocjonalnie książka, bo właściwie niedająca momentów przerwy, w których nie musielibyśmy się martwić o bohaterów, do których przywiązałam się właściwie już od pierwszych stron. Przepiękna, choć trudna, zdecydowanie warta Waszej uwagi.

 

Moja ocena:

★★★★★★★★★☆

(wybitna)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz