Ariana | Blogger | X X

25.05.2018

Kolejna historia o Kopciuszku?


Tytuł oryginału: The Distance Between Us
Tytuł polski: Chłopak z innej bajki
Autor: Kasie West
Tłumaczenie: Jarosław Irzykowski
Wydawnictwo: Feeria Young

Caymen wie jedno: bogaci ludzie zawsze patrzą z góry na ludzi jej pokroju, więc nie ma co sobie nimi zawracać głowy. 
Jednak gdy w sklepie, który prowadzi razem z matką, pojawia się interesujący Xander, wszystkie wyznawane przez nią reguły, wydają się nic nieznaczące. A przecież już na pierwszy rzut oka widać, że chłopak nie należy do jej bajki...



&&&

Każdy, kto lubi czytać książki młodzieżowe wcześniej czy później usłyszy o Kasie West, autorce wielu prostych, ale uroczych historii opowiadających o nastolatkach ich uczuciach i problemach. Chłopak z innej bajki to moje trzecie spotkanie z tą pisarkę. Czytałam już jej Chłopaka z sąsiedztwa i Chłopaka na zastępstwo, a obie te powieści bardzo mi się podobały, w dodatku, o jej kolejnych książkach czytałam wiele pozytywnych opinii. Miałam jednak pewne obawy. Nie byłam pewna czy po przeczytaniu dwóch świetnych kryminałów, taka prosta historia przypadnie mi do gustu. Teraz gdy jestem już po lekturze tej powieści, mogę powiedzieć jedno: ależ to było urocze!

– Domyślam się, że lalki zagroziły ci skradzeniem duszy, jeśli nie spełnisz
ich żądań.
– Nie. Groziły, że uwolnią dusze dotychczasowych klientów. Na to nie
mogłyśmy pozwolić.
Tym, co w twórczości West podoba mi się najbardziej. jest chyba to jak sprytnie bawi się ona znanymi wszystkim schematami. Chyba każdy przecież czytał bądź widział przynajmniej jedną historię o biednej dziewczynie i bogatym chłopaku, którzy się w sobie zakochują. Nie ma tu więc zapierających w dech piersiach zwrotów akcji, czy bardzo skomplikowanych problemów, z jakimi przyszłoby się naszym bohaterom zmierzyć. Wydawać się może, iż uczyni to lekturę tej książki nijaką bądź wtórną, ale bynajmniej tak nie jest. Wszystko to za sprawą gracji, z jaką ta opowieść została poprowadzona. Autorka prowadzi tę historię od prostego początku do oczywistego końca, jednak robi to na tyle umiejętnie, że książkę czyta się znakomicie, z niemal nieschodzącym z ust rozczulonym uśmiechem. Wszystko to za sprawią niemal idealnie zachowanej równowagi, między krótkimi, ale plastycznymi opisami, a realistycznymi, pełnymi ironii dialogami.

Co ciekawa autorka pisząc książkę, której przesłaniem jest równość wszystkich ludzi, poszczególne elementy uczyniła aż nadto stereotypowymi. Weźmy na przykład głównego męskiego bohatera Xandera, jest to chłopak prostoliniowy i dobry, z gatunku tych, których ma się ochotę wyściskać. Jedynie przedstawienie go jako bogactwa wydaje bardzo przerysowane – dom niczym pałac, kilka samochodów, ubrania niemal od najmodniejszych projektantów, pierwsze okładki gazet… Zupełnie jakby autorka nie jedynie napisała o tym, że nie brakuje mu pieniędzy, ale też to pogrubiła i podkreśliła, tak ze trzy razy. Nie można zapomnieć o jego przyjaciołach, którzy jadają w najlepszych restauracjach i, oczywiście, wyśmiewają się z głównej bohaterki, bo nie wygląda idealnie. Spójrzmy też na postać Henrego, który ma długie (zwykle tłuste) włosy, niemal każda rozmowa z nim schodzi na temat muzyki, ach no i jego gitara towarzyszy mu wszędzie, bo, no wiecie, jest w kapeli. I absolutnie nie uważam, że tacy ludzie nie istnieją, ba myślę, że jak najbardziej istnieją, ale pociągnięcie tak grubą kreską pewnych cech postaci wydawało się, zwyczajnie niepotrzebne.

Skoro mówimy już o postaciach, należałoby wspomnieć o bardzo dobrej kreacji głównej bohaterki. Caymen nie jest kolejną szarą myszką, która rumieni się na każde słowo z ust swojej sympatii, a jej kolana zwykle pozostają wyprostowane. Jej charakterystyczną cechą jest jej cięty język, który pozwala jej na ukrywanie własnego bólu, zaś czytelnikom serwuje mnóstwo okazji do uśmiechu. Bywały momenty, gdy jej postawa mogła denerwować, jednak to dodawały jej postaci realizmu, kreowało wizerunek prawdziwej dziewczyny, która równie dobrze, razem ze swoimi humorkami, może mieszkać na naszym osiedlu.

– Jak to jest, że ten pies nie ma imienia? – Czyta na głos napis na pudełku. – Peggy z psem.
– Dlatego że ludzie wolą zwierzakom nadawać imiona swoich pupilków.
– Naprawdę?
– Nie. Nie mam pojęcia dlaczego. Jeśli to takie ważne, mogę dać numer do
twórcy Peggy.


Obserwowanie powoli rozwijającej się więzi między Xanderem a Caymen było czystą przyjemnością. Nic nie stało się tu ot, tak, mogliśmy obserwować rozwój postaci, podziwiać ich słodko-gorzkie przeżycia, w tym pomysłowe dni kariery, które miały pozwolić im poznać ich samych. Nie rozumiem jedynie, po co w tym wszystkim był Manson. To nie tak, że jego postać była irytująca, bo taka nie była, niemniej wydaje się, że posłużyła autorce do podkreślenia i tak już widocznej przepaści majątkowej między parą, i gdyby nie to, że pozwolił na popchnięcie akcji do przodu, byłby postacią zarówno nijaką, jak i po prostu zbędną.

Poza dobrze napisanym romansem pojawiają się tu też dobrze wykreowane relacje rodzinne. Zarówno bliska, ale nieco niszczejąca więź między Caymen a jej matką, jak i relacje Xandera z jego rodziną były świetnie nakreślone jako proste, ale jednocześnie jak to w życiu bywa niepozbawione goryczy, w pełni realne i dodające książce nieco więcej głębi.

Jeśli zaś chodzi o pewien zwrot akcji, który miał miejsce na końcu powieści, wydał mi się on po prostu niepotrzebny. Nie zaskoczył mnie szczególnie, nijak mnie nie poruszył, ale, co ciekawe niezbyt mnie też zirytował, mogłabym go opisać jedynie wzruszeniem ramion i beznamiętnym: no okej.


–Tak wiele o tobie słyszałem.
– Współczuję.


Chłopak z innej bajki to prosta i lekka książka oparta na wszystkim znanym schemacie, która broni się niezłą, choć momentami przerysowaną kreacją bohaterów, i uroczym klimatem towarzyszącym całej historii. Nie jest to powieść w żaden sposób wymagająca, czy odkrywcza, ale dzięki dobremu stylowi Kasie West niemal się ją pochłania. I nawet jeśli książka ta ma kilka wad, tak całość ma w sobie mnóstwo uroku, który co by nie mówić jest jak z bajki.


Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz