Ariana | Blogger | X X

7.08.2017

Życie zwykłej nastolatki w cieniu internetowej sławy // przedpremierowo

Tytuł oryginału: Tash Hearts Tolstoy
Tytuł polski: Milion odsłon Tash
Autor: Kathryn Ormsbee
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: Moondrive

Poznajcie Tash nastoletnią reżyserkę serialu internetowego Nieszczęśliwe rodziny. Pewnego dnia, gdy liczba subskrypcji na kanale gwałtownie rośnie jej zwyczajne życie zaczyna się zmieniać.
Czy dziewczyna i jej przyjaciele są gotowi by poznać konsekwencje wiążące się z nagłą sławą? I czemu do licha wszystko w jej życiu uczuciowym zaczyna się komplikować?


&&&

W dzisiejszym świecie odcięcie się od Internetu i wszelkich jego dobrodziejstw wydaję się czymś bardzo trudnym. Żyjemy w czasach, gdy każdy może zostać twórcą, publikować własne treści bądź interpretacje dzieł innych, zdobywając tym odbiorów oraz poszukując gdzieś w tym wszystkim własnego ja. Właśnie w takiej sytuacji znalazła się Natasha, która wraz z przyjaciółką Jack serial internetowy będący współczesną wersją Anny Kareniny.

Na samym początku muszę się wam do czegoś przyznać. Milion odsłon Tash nie interesowało mnie szczególnie, nawet jeśli może poszczycić się śliczną okładką i chwytliwym tytułem, ponieważ jej opis zapowiadał typową książkę młodzieżową. Sytuacja zmieniła się, dopiero gdy otrzymałam newslettera od wydawnictwa Moondrive z propozycją napisania przedpremierowej recenzji tejże powieści. Trochę śmiesznie to wygląda, prawda? Gdzieś w tej sytuacji pomyślałam jednak, że to może być ciekawe doświadczenie, a książki nie powinno oceniać się po pozorach. Teraz gdy jestem już po lekturze historii napisanej przez Kathryn Ormsbee, nie mogę powiedzieć, że owej przygody żałuję, a raczej pokusiłabym się o stwierdzenie, że jestem z niej zadowolona.

- Nie lubię kultu gwiazd. Sławni ludzie nie są warci jednej dziesiątej uwagi, którą im poświęcamy. Po prostu musimy jakość wypełnić tę wielką pustkę, bo już nie wierzymy w Herkulesa czy Meduzę.

Tym, co w tej książce najbardziej ujmuje jest jej realizm. Główna bohaterka nie wynajduje tutaj problemów z powietrza, jej życie nie polega też na przeżywaniu kolejnych wymyślnych tragedii, a raczej na pokonywaniu typowych dla wieku nastoletniego przeszkód. Czytając tę powieść można zauważyć młody wiek jej autorki i to nie przez jej słaby warsztat pisarki, jakby mogło się wydawać, ale dzięki jej zrozumieniu dla życia w dzisiejszym świecie, kierowanym przez Internet i media. Brak w tej książce, bowiem niezręczności, czy niepewności, lecz widać świadomość i naturalność, w opisywaniu typowych dla wielu nastolatków sytuacji. Kathryn Ormsbee może poszczycić się w dodatku bardzo lekkim i płynnym stylem pisania, który czyta się przyjemnie nie tylko w książkach skierowanych do młodzieży.
Warto też wspomnieć o naturalnym humorze słownym, który pisarka wplątywała w rozmowy naszych szalonych przyjaciół oraz tym sytuacyjnym wykorzystywanym w scenach „dialogu” Tash z jej ukochanym Tołstojem. Jest to ten typ poczucia humoru, który nie powoduje raczej nagłych wybuchów wesołości, lecz wywołuje skromny uśmiech i przyjemne uczucie w sercu.

- Tylko nudni ludzie się nudzą.
- Nigdy nie twierdziłem, że jestem interesujący.

Wydawać by się mogło, że jedynym wątkiem w Milionie odsłon Tash będzie kręcony przez główną bohaterkę serial, nie powiedziałabym jednak, że tak jest. Oczywiście pasja Natashy pełni w całej historii ogromną rolę, ale pisarce udało się w tej krótkiej historii przemycić również inne bardzo ciekawe wątki jak chociażby trudna relacja z siostrą, skomplikowana relacja z Jack, Paulem oraz rodzicami, którzy jak to bywa nie wszystko rozumieją. Wszystko to o czym wspominałam oraz kilka sytuacji, które przemilczałabym nie zdradzać wam fabuły, buduje historii o internetowym serialu ciekawe tło, dzięki czemu opowieść o Tash nie jest jednowymiarowa, lecz posiada wiele interesujących sytuacji na drugim, czy trzecim planie. Niemniej rozbudowane tło nie sprawia, że główny wątek staje się mniej ciekawy, a wręcz przeciwnie, ubarwia go.
Nie do końca jest jednak tak kolorowo, jeśli chodzi o samą fabułę. Tym, co dość mocno kłuło mnie w oczy w przypadku książki Kathryn Ormsbee, jest bowiem jej ogromna przewidywalność. Naprawdę, w trakcie czytania miałam wrażenie, że wyprzedzam obecną sytuację o dobre kilkadziesiąt kartek i absolutnie nic w całej historii mnie nie zaskoczyło. Brakowało mi przez to jakiegoś momentu, który wywołałby u mnie efekt „wow” i sprawił, że Milion odsłon Tash wyróżniałoby się na tle innych młodzieżówek. Poza tym owa przewidywalność dość znacząco wpłynęła na moją ocenę całej historii, ponieważ sprawiała, że nie odczuwałam potrzeby by w chwilach przerwy do tej powieści natychmiast wrócić. 

Nie należy bać się zmian, ponieważ zmiany przypominają ci, że żyjesz, że w twoim życiu coś się dzieje.

Z tytułową bohaterką łączy mnie wiele cech charakteru i chyba właśnie z tego powodu nie mogłam jej polubić. Podobało mi się, że miała chwile słabości, a jej motywacje były jasne, jednak to jak wielu oczywistych rzeczy nie dostrzegała, nieco mnie od niej odpychało. Na szczęscie Tash nie należy do tych szczególnie irytujących mnie postaci żeńskich, przez które rwałabym sobie włosy z głowy, a jedynie do tych, za którymi nie będę tęsknić.
Bohaterowie poboczni byli wykreowani dość nierówno. Kilku z nich jak Jack, Paul, czy rodzice Nataszy nakreśleni zostali w sposób dobry, czuło się, że postacie te nie są jednie papierowe, lecz posiadają w sobie kilka warstw. Z drugiej zaś strony w książce pojawia się Klaudie, czy Tom, o których czytamy, a jednocześnie nie otrzymaliśmy narzędzi, by jakoś określić nie ich zachowanie, lecz ich charakter. Postaci epizodyczne wydawały się zaś ciekawe i według mnie zostały wykreowane w sposób wystarczający, by uzupełniać powieść.

Ludzie w dzisiejszych czasach uwielbiają snuć wizje nadchodzącej apokalipsy i rozważać różne wersje naszego ostatecznego kresu: wojna nuklearna, epidemia zombie czy inwazja z kosmosu. Ja jednak sądzę, że nasz koniec nastąpi pewnego całkiem zwyczajnego dnia, kiedy wszyscy przestaną się zastanawiać nad tym, dlaczego osoby w ich otoczeniu zachowują się tak, a nie inaczej, kiedy wszyscy pozamykają się w swoich czterech ścianach i zgniją w samotności.

Gdybym miała określić Milion odsłon Tash w trzech słowach, powiedziałabym: nieidealna, ale przyjemna. Tym, co wyróżnia tę powieść wśród innych książek młodzieżowych jest pojawiający się w niej motyw vlogowania, lecz poza tym w dziele Kathryn Ormsbee bezcelowym wydaje się doszukiwanie czegoś innowacyjnego. Jeśli macie wolną chwilę i chcecie spędzić ją z lekką, i dobrze napisaną historią o nastolatkach to możecie sięgnąć po tę książkę niezależnie od tego ile macie lat. Nie nastawiajcie się jednak na coś wybitnego, a jedynie na przyjemną lekturę na kilka godzin.

Moja ocena:
★★★★★★☆☆☆
(dobry)

Za książkę bardzo dziękuje wydawnictwu:


11 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam tę książkę! Wszyscy dookoła polecają, a ja czekam na premierę i pobiegnę kupić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy trąbią o tej książce, ze jest wspaniała, ale twoja recenzja dała mi o myślenia, czy chcę sięgnąć ''tylko po dobrą książkę'', kiedy czeka tyle wspaniałych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo osób chwali tę książkę i szkoda, że nie jest aż taka świetna, ale chętnie przeczytam :)
    kraina-ksiazek-stelli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To może nie do końca moje klimaty, ale im dłużej czytam o tej książce, tym bardziej mnie ona intryguje! No a teraz kolejna zachęcająca recenzja...ech, chyba będę musiała ulec! Pozdrawiam! 😊 włóczykijka z imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam...ale właśnie po to są takie recenzje jak ta, by móc się czegoś ciekawego dowiedzieć. Może kiedyś się na nią skuszę ;)

    Pozdrawiam i zapraszam
    Kasiaiksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Im jestem starsza, tym mniej mam ochotę czytać o nastoletnich bohaterkach :) nie wiem czemu, ale niesamowicie mnie irytują ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba już nie moje klimaty, ale polecę młodszej siostrze :)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Być może się nią zainteresuję :)
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. W ostatnim czasie, okładka tej książki bardzo często przewijała mi się na różnego rodzaju portalach społecznościowych :) Przez to utkwiła mi w pamięci i zapisałam sobie ten tytuł do listy książek, które chciałabym przeczytać :) Po Twojej recenzji, czuję, że ta książka stanowiłaby doskonały relaks dla mnie, tak na kilka wieczorów, na odstresowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz jest na nią fajna promocja na znak, więc może jednak zdecyduję się po nią sięgnąć, choć ogromnie obawiam się, że rozczaruje mnie podobnie jak Fangirl, bo to chyba jednak nie do końca moja tematyka.

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń