Znam ludzi, którzy nie mają w
zwyczaju powracać do przeczytanej już książki, ba niektórzy uznają ponowną
lekturę danego tytułu za kompletną stratę czasu i nie rozumieją, po co
właściwie robić coś takiego. Mnie jednak zdarza się co jakiś powracać do
konkretnych książek, co więcej, jak widzicie po tytule, nie dotyczy to jedynie
jednej bądź dwóch książek. I w tym miejscu mogłabym skłamać, powiedzieć, że
wracam do tych historii, by odkryć ich kolejne dno, dojrzeć w nich to, czego
nie widziałam wcześniej, nauczyć się czegoś więcej i tak dalej. Prawda jest
jednak taka, że lubię wracać do powieści, które z jakiegoś powodu po prostu mi
się spodobały, ponieważ w gorszych chwilach daje mi to po prostu swego rodzaju
poczucie bezpieczeństwa, jest dla mnie niejako powrotem do starych przyjaciół,
za którymi zdążyłam się stęsknić i z którymi chcę przeżyć ich historię jeszcze
raz. Zwykle sięgam więc ponownie po powieści, które dla niektórych mogą wydawać
się kompletnie zwyczajne, a może wręcz bardzo przeciętne. Dlaczego? Bo lubię.
Tak po prostu.
Nie przedłużając, zapraszam Was do zapoznania się z tytułami, które przeczytałam w swoim życiu więcej niż raz i do których z pewnością jeszcze powrócę niejednokrotnie.
Idealna chemia – Simone Elkeles
Czy kogokolwiek jeszcze nie nudzi
to, w jak wielu moich zestawieniach pojawia się ten tytuł? Wybaczcie, ale ten
tytuł musiał się pojawić także i tutaj, ponieważ nie tylko czytałam go więcej
niż raz, lecz jest to najczęściej czytana przeze mnie książka w ogóle – o ile
się nie mylę, w całości przeczytałam już dobre pięć razy. Dlaczego? Ponieważ
ten tytuł jest dla mnie niejako niedoścignionym ideałem romansu, ma bowiem w
sobie bowiem dokładnie to, co lubię w romansach i to w idealnych proporcjach.
Powrót do historii Brittany i Alexa jest dla mnie zawsze cudownym
doświadczeniem, ponieważ za każdym razem mam wrażenie, że zakochuję się w tej
historii, tych bohaterach, po prostu w tej książce jeszcze mocniej, o ile to
jeszcze możliwe.
W ramach ciekawostki mogę też dodać, że drugi tom tej serii, czyli Prawo przyciągania, przeczytałam do tej pory już dwukrotnie i również, bardzo, bardzo go lubię, chociaż moim zdaniem nie dorównuje jednak pierwszej części.
Percy Jackson i bogowie olimpijscy, Olimpijscy Herosi – Rick Riordan
Kolejne sztampowe na moich listach już książki i kolejny raz moim wytłumaczeniem będzie to, że tych książek po prostu nie mogło tutaj zabraknąć. Serię o Percym czytałam już trzykrotnie, wracając do niej z tęsknoty za tymi bohaterami, za poczuciem humoru Riordana i pragnąć powrotu do książek przygodowych, w których wszystko jest absolutnie na swoim miejscu. Olimpijskich Herosów nie darzę zaś może już aż takim sentymentem, jednak wciąż uwielbiam tę historię i te postaci, dlatego serię przeczytałam w całości dwukrotnie. Czy w takim razie wychodzi na to, że przeczytałam trzykrotnie pięć książek i dwukrotnie pięć książek Riordana? Być może.
Fangirl – Rainbow Rowell
Zerknęłam przed chwilą do mojej
opinii na temat Fangirl, którą napisałam zaraz po jej przeczytaniu i muszę
przyznać, że na jej podstawie nigdy nie stwierdziłabym, że będę chciała wrócić
do tej historii, co więcej, że wrócę do niej aż dwukrotnie. Los lubi jednak
płatać figle i dzisiaj mogę z całą stanowczością stwierdzić, że absolutnie
uwielbiam ten tytuł. Ze względu na sposób, w jaki został on napisany, czyta się
go błyskawicznie, co sprzyja częstym powrotom do jego treści, a ja absolutnie
uwielbiam w nim, może nieco dziwne na pierwszy rzut oka, relacje między
bohaterami. Sama historia jest moim zdaniem zaś po prostu urocza.
A jeśli to my – Becky Albertalli i Adam Silvera
Niby książka jakich wiele, a jednak ze względu na to, jak bardzo jest urocza i jak cudownie ma napisanych głównych bohaterów i relacje między nimi, jest to jeden z tych tytułów, które zajmują czołowe pozycje na liście książek do przeczytania w gorszej chwili, ku polepszeniu humoru. Pierwsza miłość z wszystkimi jej niezręcznymi i słodki momentami, a do tego bohaterowie, których trudno nie lubić. Uwielbiam i mam za sobą już dwukrotną lekturę.
Inne zasady lata – Benjamin Alire Sáenz
Niedawno sięgnęłam po ten tytuł po raz drugi i ponowna lektura jedynie utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest to jedna z książek mojego życia. Żeby się nie powtarzać, ponieważ ten tytuł również pojawiał się już w przeróżnych zestawieniach, powiem po prostu: kocham sposób, w jaki ta powieść jest napisana, to, że mogłabym właściwie zakreślić ją w całości jako jeden wielki, niesamowity cytat i kocham Ariego i Dante, razem i osobno, koniec, kropka.
Red, White & Royal Blue – Casey McQuiston
Może
się w tym miejscu złapać za głowę, w końcu książkę Casey McQuiston po ra
pierwszy przeczytałam zaledwie trochę ponad trzy miesiące temu. Mogę
jednak z czystym sumieniem przyznać, że całkowicie się w tym tytule zakochałam
i chcąc wrócić do najlepszych fragmentów w poszukiwaniu pewnych cytatów,
skończyło się tym, że przeczytałam go w całości po raz kolejny, a później
powracałam jeszcze do wybranych fragmentów. Z ręką na sercu mogę też
powiedzieć, że w przyszłości przeczytam go jeszcze nie raz. Dlaczego? Ponieważ
chemia między bohaterami jest tu po prostu niesamowita, uwielbiam samych bohaterów,
a niektóre sceny i dialogi, powaliły mnie na kolana. Kocham, po prostu kocham i
nie boję się do tego przyznać.
Zdarza Wam się powracać do książek, które już czytaliście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz