Ariana | Blogger | X X

12.02.2021

„You had to try, That’s all we can ever do”, czyli o książce ważnej, choć nie zachwycającej

Tytuł oryginału: Stay Gold

Osoba autorska: Tobly McSmith

Wydawnictwo: HarperCollins

Pony chce po prostu jakoś przeżyć ostatni rok w nowym liceum.

Georgia wie, jaka powinna być, nie jest jednak pewna czy potrafi być dłużej tym, kim chcą widzieć ją inni.

Nowy chłopak i cheerleaderka spotkają się już pierwszego dnia szkoły i w związku z tym wiele w ich życiu może się zmienić – na lepsze lub na gorsze.

[książka nie doczekała się polskiego wydania]


 &&&


Są takie książki, po których spodziewamy się wiele. Siadamy do lektury pełni nadziei, wypełnienie po brzegi oczekiwani, gotowi na to by książka rozerwała nasze serce na kawałki, czekając aż to zrobi. A potem czytamy i okazuje się, że książka jest… Dobra. Tak po prostu. Nie jest zła, w trakcie lektury bawiliście się nieźle i śmiało możecie powiedzieć, że książka była dobra. Nie była jednak też rewelacyjna. I tak właściwie, w tym momencie mogłabym zakończyć moją opinię na temat Stay Gold, ale myślę, że warto o tym tytule opowiedzieć nieco więcej.


It can be tough to make friends, but I’m good at being alone. Starting a new school is like walking on a movie set that’s already been filming a long time — there’s no place for you, and everyone’s story lines are already fully professed.


Książkę czytałam w języku angielskim i mimo to, że czytało mi się ją przyjemnie – język był prosty i przystępny, a fakt, że przeważają tu dobrze napisanie dialogi, sprawił, że przeczytałam ją niemal błyskawicznie. Ciekawym rozwiązaniem było także to, że w tekst zostało wplecione kilka artykułów, które czy to w swojej głowie, czy to już na papierze stworzyła Georgia. Żałuję, że takich fragmentów było zaledwie kilka. Fajnym elementem było też umieszczenie w treści wiadomości, jakie wymieniali między sobą bohaterowie.

Bardzo odpowiadał mi humor tej powieści. Niektórzy mogliby powiedzieć, że był prosty, może wręcz „suchy”, momentami nieco dziwny, ale ja świetnie się w nim odnalazłam i niektóre kwestie bohaterów (głównie Pony’ego) naprawdę mnie bawiły.

Jeśli mowa zaś o bohaterach to z całą pewnością muszę docenić Pony’ego, czyli niby chłopaka jakich wiele, ale przy tym mającego w sobie coś ujmującego. Jego transpłciowość odgrywała tu dość ważną rolę, ale mimo to nie przysłoniła jego charakteru, z czego bardzo się cieszę. Georgia to zaś bohaterka, która była mi w trakcie lektury tak naprawdę obojętna – miała swoje lepsze i gorsze momenty, ale tak naprawdę jej wątki niezbyt mnie interesowały, ponieważ chociaż podobnie jak u Pony’ego z łatwością można było się domyślić większości rozwiązań wątków, tak tutaj nie czułam żadnej więzi z bohaterką, co jednak znacząco wpłynęło na mój odbiór jej wątków.

W Stay Gold mamy także naprawdę dobrze napisaną relacje między rodzeństwem, ciekawe przyjaźnie, a także całkiem zgrabnie napisany wątek związany z przejmowaniem się opinią innych. Przede wszystkim doceniam jednak w tym tytule to, że pozwolił mi on spojrzeć na świat oczami bohatera transpłciowego i chociaż w minimalnym stopniu zrozumieć pewne problemy, bądź wątpliwości, które wiążą się z jego sytuacją.


Just because it didn’t end happily doesn’t mean I was wrong. Sometimes the ending isn’t happy.


Ale mam też kilka problemów z tą opowieścią. Mój największy problem wiąże się chyba z wątkiem związanym z najlepszym przyjacielem Pony’ego – nie podobało mi się to, jak został poprowadzony i w jaki sposób wybrzmiał. Nie polubiłam się także z wątkiem ojca głównego bohatera, który został potraktowany dość po macoszemu i pojawiał się gdzieś na dalszym planie, tak zdecydowanie nie podobało mi się jego zakończenie. I w końcu – nie jestem fanką relacji miłosnej naszych głównych bohaterów. To znaczy, bardzo podobały mi się jej początki i rewelacyjnie bawiłam się, czytając o ich przyjaźni, ponieważ czułam w tym coś prawdziwego. Niestety, kiedy docieramy do wątku zauroczenia, dla mnie zaczęło tam coś zgrzytać i nie potrafiłam im kibicować, tak jak bardzo bym tego chciała.

Największą zagwozdkę sprawiło mi zaś samo zakończenie tej powieści. Z jednej strony rozumiem, dlaczego zostało ono napisane dokładnie taki sposób, w jaki zostało i bardzo podoba mi się wydźwięk, jaki niesie ze sobą artykuł umieszczony na końcu. Z drugiej jednak strony czuję się nieswojo, gdy myślę o tym zakończeniu, wydaje mi się, że to, co się tam zadziało, zostało rozwiązane w zbyt łatwy sposób, przez co waga problemu trochę zmalała.


“I suppose we both know something about hiding who we are to protect out image”

I scoff. “I don’t care about my image. I just want to be normal.”

“Normal isn’t an image?”

 

Stay Gold to książka dobra i w żadnym wypadku nie żałuję jej lektury, ponieważ czuję, że ta historia pozwoliła mi spojrzeć na świat z nieco innej perspektywy i zrozumieć pewne kwestie chociaż trochę lepiej. Najlepszym podsumowaniem moich wrażeń po lekturze wydaje się jednak stwierdzenie „nie czułam tej książki”. Mimo całej mojej sympatii do Pony’ego, mimo kilku naprawdę dobrych wątków, tej historii nie udało się bowiem wywołać u mnie tak silnych emocji, jak na to liczyłam, nie udało jej się po prostu podbić mojego serca.

Książka ważna i warta przeczytania, ale w moim odczuciu, jedynie dobra, chociaż miała potencjał na bycie co najmniej rewelacyjną.


Moja ocena:

★★★★★★☆☆☆☆

(dobra)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz