Ariana | Blogger | X X

22.06.2022

O duchach, rodzinie i byciu sobą

Tytuł oryginału: Cementary Boys
Tytuł polski: Strażnicy dusz
Autor: Aiden Thomas
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: Media Rodzina

Yadriel, transpłciowy homoseksualny chłopak, podobnie jak reszta jego rodziny, ma dar porozumiewania się z duchami. Niestety familia nie do końca go rozumie, przez co przypisuje mu żeńską rolę w całej społeczności. Na domiar złego, kuzyn głównego bohatera zostaje zabity, co prowadzi do wszczęcia śledztwa.

Odsunięty od poszukiwań Yadriel, razem z przyjaciółką, na własną rękę postarają się rozwiązać sprawę zabójstwa. Na swojej drodze przypadkowo napotkają przystojnego ducha Juliana, który nie jest gotowy odejść w zaświaty.

Yadriel i Julian odkrywają, że mogą sobie wzajemnie pomóc w osiągnięciu celu. Jednak im więcej czasu Yadriel spędza z Julianem, tym trudniej im się rozstać.

(opis wydawcy)


&&&

Miałam spore oczekiwania względem tego tytułu. Na samym jego początku, byłam pewna, że czeka mnie spore rozczarowanie. Historia wydawała mi się bowiem nieco zbyt dziwna, informacji było zbyt dużo, a jednocześnie tak wiele ważnych, chociaż dla mnie jakby odległych i niezrozumiałych rzeczy działo się jednocześnie. Ale gdy tylko przebrnęłam przez ten początek i poznałam podstawowe prawa funkcjonowania, w tym święcie okazało się, że mam do czynienia z naprawdę niezłą książką.


Miał dość już dosyć wybaczania. Był zmęczony tą nieustanną walką, żeby tylko istnieć, żeby być sobą.

 

Po pierwszym oszołomieniu przyjęłam jej odległość kulturową z ogromnym zaciekawieniem, wczuwając się w bardzo klimatycznie przedstawione tutaj Dia de los Muertos, i poznając kolejne tradycje oraz role poszczególnych osób w wykreowanej przez autora społeczności. Przedstawiona tu rodzina jest zaś duża, głośna i nie zawsze idealna. Relacje rodzinne są także niezwykle ważne dla samej historii i naprawdę interesujące, chociażby ze względu na to, jak wiele z nich stanowi swoje całkowite przeciwieństwo. Są tutaj zarówno relacje pełno zrozumienia, te gdzieś zawieszone i te pełne złych emocji, takie gdzie obie strony się starają, takie gdzie stara się jedna z nich oraz takie, gdzie pozornie nie stara się nikt. Zaraz obok relacji głównych bohaterów, to właśnie relacje rodzinne trzymały mnie przy tej historii najmocniej, ponieważ miały w sobie coś takiego, że chciało się o nich czytać, patrzeć jak się zmieniają, a co za tym idzie, jak zmieniają się sami bohaterowie.

 

Jeśli mowa zaś o bohaterach, to ponownie po pierwszych wątpliwościach i dość neutralnym stosunku, udało mi się ich polubić i przyjąć ich ze wszystkimi dziwactwami, wątpliwościami, i całym wachlarzem innych cech charakteru, które sprawiały, że ostatecznie chciałam spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Podobało mi się ich powolne otwieranie się na siebie, przekomarzanie oparte na naprawdę fajnym humorze, i ukryta w nich wrażliwość, i odwaga. I nawet jeśli momentami miałam wrażenie, że tempo tej historii jest zbyt wolne, i niewiele się tu dzieje to  Yadriel Julian, i Martiza trzymali mnie przy tej historii.

 

Niezbyt dużo jest tu też moim zdaniem samego wątku paranormalnego, a przynajmniej nie był on dla mnie na pierwszym planie, czego się spodziewałam. W konsekwencji więc rozwiązania najważniejszych wątków dzieją się naprawdę szybko i chociaż moim zdaniem samo zakończenie jest dobre, tak jego tempo było dla mnie trochę zbyt szybkie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, to jak niewiele działo się wcześniej.

 

A chociaż śmierć nie jest końcem, on jeszcze nie skończył z życiem.


Ostatecznie myślę, że Strażnicy dusz to naprawdę niezła książka. Taka, która potrafiła mnie rozbawić, zaangażować się i zapomnieć na chwilę o wszystkim wokół. I może gdzieś z tyłu głowy mam poczucie, że chciałam, mimo wszystko od niej czegoś więcej, ale myślę, że dostałam wystarczająco dużo, by po prostu świetnie się bawić. Może czasami dokładnie tyle wystarczy?


Moja ocena:

★★★★★★☆☆☆☆

(dobra)




 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz