Mam
wrażenie, że o tej książce powiedziano już wszystko.
To jak
bardzo potrafi być szokująca.
To jak wiele
trudnych tematów podejmuję.
Ale też to jak przeraźliwe jest smutna.
Podpisuję
się pod tym wszystkim, ale też pod każdą pochwałą skierowaną w stronę tego
tytułu. I trudno mi do tego wszystkiego co zostało już powiedziane coś
dodać. Jeżeli czujecie się gotowi na jej
lekturę po przeczytaniu wszystkich trigger warning: zaburzenia odżywiania,
przemoc, uzależnienia, toksyczne relacje z rodzicem, to naprawdę warto, moim
zdaniem dać tej książce szanse.
To pozbawione
filtrów spojrzenie na okrutny świat show-biznesu z perspektywy dziecka,
nastolatki, i w końcu dorosłej kobiety. Oglądałam jako dziecko Jennette McCurdy
w „iCarly” i to spotęgowało, to jak bardzo przeżywałam wspomnienia autorki z
planu serialu.
Poza tam to
historia toksycznej relacji z matką, o której czytanie wzbudziło we mnie najpierw
niedowierzanie, że coś takiego się dzieje, a potem absolutnie przerażenie, że
nikt nie reaguje, a to wszystko nie jest fikcją literacką, ale czyimś życiem.
Tak zupełnie
poza tymi wszystkim emocjami, które wzbudziła we mnie ta historia, to muszę też
oddać jej to, jak dobrze została napisana i jak poza tym wszystkim, co się tu
działo, absolutnie rewelacyjnie mi się ją czytało.
Czekam mocno
na pierwszą powieść McCurdy, której powstanie tutaj się zwiastuje i nie mam wątpliwości,
że Cieszę się, że moja mama umarła to jedna z tych książek, które zostaną ze
mną na długo.
Czy będę w stanie znowu spojrzeć na dziecięcych aktorów z taką naiwnością, jak wcześniej? Nie wydaje mi się.
Moja ocena:
★★★★★★★★★☆
(wybitna)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz