Nica dręczy nawołujący go głos z Tartaru, najgłębszej części
Podziemia. Wydaje mu się, że wie czyj – wzywa go Bob, dawny tytan Japet,
którego Percy i Annabeth musieli zostawić w Podziemiu, uciekając z królestwa
Hadesa. Najnowsza przepowiednia Rachel Dare, a także sny Nica uzmysławiają mu,
że Bob jest w tarapatach. Syn Hadesa musi wyruszyć mu na pomoc, czy się to
podoba Panu D i Chejronowi, czy nie. I oczywiście Will upiera się, by mu
towarzyszyć. Lecz czy istota ze światła zdoła przeżyć w najmroczniejszej
krainie świata? I co znaczy wers przepowiedni, który mówi, że Nico będzie
musiał zostawić tam coś o „równej wartości“?
(opis wydawcy)
&&&
Czasem, chociaż z utęsknieniem czekam na jakąś książkę, gdy ta ląduje już w moich rękach, trudno mi przekonać samą siebie, by zacząć ją czytać. I chociaż oczywiście zdarza się, że moje obawy są słuszne, i dana opowieść nie daje mi ostatecznie, tego, czego w niej szukałam, to zdarza się, na szczęście też, że dostaje nie tylko to, czego pragnęłam, ale też coś więcej.
Słońce i Gwiazda dało mi nie tylko radość, ale też kilka łez
kręcących się w kącikach oczu.
I nawet Tartarowi trudno było zniszczyć tak gorejącą nadzieję.
Bo chociaż to opowieść jakich wiele: o dwójce ludzi,
stanowiących swoje zupełne przeciwieństwa, którzy jakimś cudem zakochali się w
sobie i teraz będą musieli się zmierzyć z własnymi uczuciami, a przy okazji
wykonać powierzoną im misje. Przynajmniej dla mnie, ma ona mimo wszystko w
sobie coś wyjątkowego. To nieopisywalne „coś”.
Może to zasługa bohaterów, których mam wrażenie, że znam
bardzo dobrze.
Może ich relacji, w której, choć jest i niepewność, i
niedopowiedzenia, to widać wzajemną troskę bohaterów o siebie i, to, że po
ludzku z różnym skutkiem, ale jednak się starają i wybierają siebie nawzajem.
Może to poczucie humoru, które jest tu dokładnie takie jak w
innych książkach z uniwersum: momentami absurdalne, by nie powiedzieć głupie, a
czasem nieco sarkastyczne.
Może to naprawdę zgrabne wykorzystanie wydarzeń z
poprzednich książek z uniwersum, z nowymi przygodami.
Może to scena w ogrodzie, a może ostatnia scena w łodzi.
Syn Apollina zakochujący się w synu Hadesa.
To właśnie miłość.
I może to „coś” to zasługa tego wszystkiego, a może niektóre
książki mają w sobie coś dla nas wyjątkowego, czego nie można do końca nazwać,
ani wskazać, co sprawia, że stają się nam bliskie. Nie wiem.
Ale wiem, że Słońce i Gwiazda to opowieść, której nie tylko chciałam, ale której potrzebowałam.
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆
(rewelacyjna)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz