Tytuł polski: Przeciwieństwa się przyciągają
Cykl: The Wilmot Sisters (tom #1)
Autor: Chloe Liese
Tłumaczenie: Klaudia Wyrwińska
Wydawnictwo: Filia
Jamie Westenberg i Bea Wilmots nie mają ze sobą nic
wspólnego poza katastrofalnym spotkaniem i zrozumieniem, że nie mogliby być dla
siebie bardziej nieodpowiedni. Ale gdy ich przyjaciele bawią się w Kupidyna i
podstępem organizują im randkę, Jamie i Bea dochodzą do wniosku, że łączy ich
coś jeszcze – pragnienie zemsty.
Szybko obmyślają plan: będą randkować na niby i
przekonają kombinatorów, że są w sobie szaleńczo zakochani. Po wszystkim zerwą
i zniszczą ich nadzieje, co raz na zawsze zakończy próby swatania.
By przekonać wszystkich, że się w sobie zakochali,
Jamie i Bea będą musieli bezbłędnie wcielić się w swoje nowe role. Lecz gdy
zbliża się ostatni akt, a odgrywanie zakochanych nigdy nie było łatwiejsze,
zaczynają się zastanawiać… A może strzała Kupidyna wcale nie chybiła? Może
przeciwieństwa naprawdę się przyciągają?
&&&
Nie wszystkie książki zmieniają świat, ale niektóre czynią je choć trochę lepszym. Na przykład pokazując że każdy zasługuje na miłość, a czytanie o tym może dać całe mnóstwo radości.
Nienawidzę tego, że Jamie nie widzi siebie tak, jak ja go widzę. Tak, wiem, że nie jest idealny, i są w nim rzeczy, które doprowadzają mnie do szału, ale to czyni go człowiekiem.
„Przeciwieństwa się przyciągają” to bowiem bardzo typowy, schematyczny romans, o dwójce ludzi, którzy po pierwszym spotkaniu nie przepadają za sobą, chociaż coś ich do siebie ciągnie, a później zaczynają dostrzegać w sobie coś więcej. Kluczem do rozwoju tej relacji okazuje się zaś coś, o czym często bohaterowie romansów mogą tylko pomarzyć, a więc dobra komunikacja. Jest tutaj na przykład taka scena, w której bohaterowie mówią sobie otwarcie czego oczekują od relacji, a potem dopytują siebie nawzajem o odczuwane emocje. Wydaje się najbardziej podstawowym elementem w budowaniu więzi i może powinno ta być, ale z różnych względów w powieściach romantycznych zwykle rozmowy brakuje i z tego wynikają różne problemy pary bohaterów. Tymczasem Chloe Liese nie potrzebowała tych nieporozumień by napisać angażującą historię romantyczną. Co więcej to właśnie otwarty dialog stanowi moim zdaniem największą zaletę tej opowieści, ponieważ uwiarygodnia relację romantyczną, czyni ją czymś do czego naprawdę można chcieć dążyć. Drugą ważną zaletą jest zaś kreacja samych postaci, które jawią się jako wyraziste, ale ludzkie przez to, że nie są idealne, mają gorsze i lepsze dni, pewne niepewności i związane z tym emocje.
Ale potrafię kochać i da się mnie kochać.
I może dla kogoś to będzie zbyt prosta historia, i ja
mogę nawet się z tym zgodzić, bo to nie jest typ opowieści, który może czymś
zaskoczyć. Niemniej dla mnie jej lektura była ogromnie satysfakcjonująca, dała
mi mnóstwo przyjemności i tym samym „Przeciwieństwa się przyciągają” wskakują na
moją osobistą listę ulubionych romansów.
Moja ocena:
★★★★★★★★★☆
(wybitna)