Seria: Cmentarz zapomnianych książek (tom I)
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tłumaczenie: Beata Fabjańska-Potapczuk, Carlos Marrodan Casas
Pamiętacie
to uczucie które towarzyszyło wam po przeczytaniu pierwszej wciągającej książki? Tej
która sprawiła, że mieliście ochotę zagłębić się w następną powieść?
Główny
bohater zaprowadzony przez swojego ojca do tajemniczego miejsca pełnego
zakurzonych grzbietów książek. Spośród gąszczu słów Daniel musi wybrać jedną i
choć nie wiadomo czy Siempre wybiera książkę, czy książka jego, chłopiec wychodzi z cmentarza zapomnianych
książek z „Cieniem wiatru” autorstwa Juliana Caraxa. Ten z pozoru nic nie
znaczący wybór zmieni całe życie młodzieńca oraz odkryje przed nami sekrety i
sekreciki powojennej Barcelony.
&&&
Wiem,
że większość czytelników jest przeciwnikiem dłuższych opisów, chociaż również od
tej reguły znajdziemy wyjątki. Osobiście nie preferuję żadnej ze stron. Jestem
raczej zdania, że we wszystkim trzeba znać umiar oraz, że nie każdy potrafi
napisać dobre przedstawienie. Istnieją przecież autorzy, którzy piszą prosto trafiając
prosto w serce, więc po co pchać się w mozolne opisy, których nie są interesujące?
Jeśli pisanie złożonych historii danej osoby nie męczy, a daję autentyczną radość
prawdopodobnie spodobają się również jej odbiorcy. Gdy nie mam weny na pisanie
skomplikowanego opisu to go nie piszę. Proste? Proste. Istnieją jednak powieści,
które oczarowują umysł czytelnika szalonymi obrazami i nie dają chwili
wytchnienia.
Od
pierwszej strony wpadłam w wir powojennej Barcelony pozostając w nim aż do
samego końca powieści. Styl autora jest niezwykły, przepełniony metaforami z
mnóstwem porównań, ale przede wszystkim bardzo opisowy. Nieważne czy chodzi o osobę,
budynek, czy ulicę jej historia, choć stosunkowo długa to jej historia wciąż pozostaje
ciekawa. Zafonowi należą się ukłony i bez wątpliwości mogę umieścić go na
liście moich ulubionych twórców.
- Nie wiem, co mi się stało. Nie obraź się, ale czasem człowiek nabiera większej swobody przy kimś obcym niż przy kimś, kogo bardzo dobrze się zna. Skąd się to bierze?
- Pewnie dlatego, że obca osoba widzi nas takimi, jakimi jesteśmy, a nie takimi, jakimi staramy się jej wydać.
Stworzony
przez autora świat jest skomplikowany. Na kolejnych stronach odkrywamy kolejne
tajemnice, co raz to mroczniejsze towarzysząc Danielowi w jego intrygującej podróży
po wiedzę. Poznajemy sekreciki dawnej Barcelony oraz jej mieszkańców, a nasze
głowy wymyślają różnorakie teorie, które nierzadko okazują się błędną
interpretacją wcześniejszych sytuacji. Książkę właściwie można podzielić na
dwie części – pierwszą pełną domysłów i poszukiwać oraz drugą, w której akcja
brnie do przodu, by za moment znów zahamować, i znów, i znów…
Młody Sempre nie jest szczególnie odkrywczą postacią, ale wzbudził we mnie sporą dozę sympatii , głównie swoją miłością do książek, lecz także ciekawością, wrażliwością i determinacją. Nie mogę powiedzieć, że chłopak jest papierową postacią posiadającą same zalety, ponieważ został obdarzony również sporą dawką wad, które jednak nie drażnią, a dodają mu jedynie realności.
Pozostali bohaterowie są świetnie wykreowani. Przepełnieni człowieczeństwem i wypełnieni mnóstwo różnorodnych cech dają wspaniałe tło naszej tajemniczej historii. Femin ah ten Femin.
Ktoś kiedyś powiedział, że w chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się, czy kochasz kogoś, przestałeś go już kochać na zawsze
Emocje
równie odgrywają niemałą role w tej intrygującej opowieści. Poznajemy trudne
relacje panujące między zastraszonymi ludźmi, dotykamy tęsknoty za ludźmi,
którzy już nie wrócą, zanurzamy się w powstające przyjaźnie, fruniemy przez
miłostki aż po jedyną miłość. Cień wiatru serwuję odwiedzającemu istny
wachlarze emocji oraz przetacza nas przez kolejne ludzkie więzi.
Kolejne strony czytania były dla mnie istną rozkoszą, pozwalały na delektowanie się słowem, Naprawdę intrygowało mnie zakończenie, a jednocześnie pragnęłam, aby ta piękna historia nie pojmowała pojęcia ostatniej strony. Wszystko musi się jednak kiedyś skończyć, w przypadku smutnej Barcelony skończyło się tęsknotą, bólem w klatce piersiowej i rwącym potokiem łez. To zakończenie nie złamało mi serca, ponieważ ono roztrzaskało się już dużo wcześniej. Nieprawdopodobne jak mocno można przeżywać litery wydrukowane na papierze.
Kolejne strony czytania były dla mnie istną rozkoszą, pozwalały na delektowanie się słowem, Naprawdę intrygowało mnie zakończenie, a jednocześnie pragnęłam, aby ta piękna historia nie pojmowała pojęcia ostatniej strony. Wszystko musi się jednak kiedyś skończyć, w przypadku smutnej Barcelony skończyło się tęsknotą, bólem w klatce piersiowej i rwącym potokiem łez. To zakończenie nie złamało mi serca, ponieważ ono roztrzaskało się już dużo wcześniej. Nieprawdopodobne jak mocno można przeżywać litery wydrukowane na papierze.
Za każdym razem, gdy książka trafia w kolejne ręce, za każdym razem, gdy ktoś wodzi po jej stronach wzrokiem, z każdym nowym czytelnikiem jej duch odradza się i staje się coraz silniejszy.
Zaczynając pisać tę recenzję
chciałam napisać wszystko, co przeżyłam, okazało się to niemożliwe. Zabrakło w
moim słowniku odpowiednich słów, aby opisać, jak bardzo podobała mi się ta
książka. Nie potrafię chyba określić, czym została uwiedziona, ponieważ
wszystko w tej powieści ma sens, każda kropka jest na odpowiednim miejscu, a
każdy przecinek nadaje nowy sens.
Polecam tą historię ludziom
żądnym magii słowa i piękna fabuły. Jeśli za pierwszym razem książka będzie się
wam dłużyć, nie dawać satysfakcji czytelniczej, odłóżcie ją. Pozwólcie sobie na
myśl, że nie jest to odpowiedni dla was czas na jej przeczytanie i wróćcie za
jakiś czas. Za miesiąc, może za dziesięć lat dorośniecie do tej intrygi, a
wtedy zatoniecie. Cień wiatru przedstawia,
bowiem historię, do której każdy dojrzewa w innej chwili, może w wieku lat
piętnastu, może trzydziestu dwóch.
Interpretacji na własny sposób i utonięcia
w tym strumieniu słów – tego wam życzę i wierzę, że moje życzenie się spełni.
Moja ocena:
★★★★★★★★★★
(arcydzieło)