Tytuł polski: Zagubiony heros
Seria: Olimpijscy herosi (tom #1)
Autor: Rick Riordan
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawnictwo: Galeria Książki
Jason stracił pamięć. Budzi się w autobusie pełnym dziwnym dzieciaków nie pamiętając kim jest. Jego pamięci nie polepsza także dwójka nastolatków, która wmawia mu że łączy ich przyjaźń.
Piper jest w pułapce. Jej sławny ojciec gdzieś zniknął, a tajemniczy głos oznajmia, że jedynym sposobem aby uchronić go od śmierci jest zdrada przyjaciół.
Leo nie potrafi odnaleźć domu. Nawet w chwili, gdy trafia do domku pełnego półbogów podobnych do niego nie może czuć się bezpiecznie. Po obozie krąży bowiem legenda, która nie wróży mu jakiejkolwiek przyszłości.
Trzech herosów nie mających żadnych szans na przeżycie musi stanąć w obliczu starożytnego niebezpieczeństwa. Czy jesteś gotowy aby stać się ich towarzyszem w niemożliwej do wykonania misji?
&&&
Gdy dowiedziałam się, że została
wydana kontynuacja losów moich ukochanych bohaterów ogarnęła mnie euforia.
Niezmiernie się cieszyłam i miałam ochotę skakać pod sam sufit mojego pokoju, a
później... Później naszła mnie pewna myśli:, co jeśli będzie nudno? Przecież
zakochać się w świecie, który stworzył autor wcale nie jest tak łatwo, ale
przestać się nim interesować można w kilku sekundach. Opadłam, więc na
wcześniej wspomniane łóżko i wgapiłam wzrok w Zagubionego Herosa, którego
pożyczyłam wcześniej podekscytowana od koleżanki. Zebranie się, aby sięgnąć po
historię przedstawioną na kartach zajęło mi trzy dni. Ponowne spotkanie z
twórczością autora dowiodło, że poprzednia seria nie była przypadkiem, a Rick
Riordan po prostu piszę wspaniale.
Najtrudniej było mi chyba
przekonać się do roli nowych bohaterów w dalszych losach świata Teraz Percy,
którego pokochałam musi ustąpić miejsca innym herosom. I strasznie ciężko było
mi na początku się przekonać, że ta misja należy do kogoś innego. Z kolejnymi
stronami jednak wszystko potoczyło się własnym torem, a ja zatraciłam się w
świecie pełnym potworów, bez względu na to, że towarzysze teraz komuś innemu.
- Gaja? - Leo pokręcił głową. - Czy to nie Matka Przyroda? Ona podobno ma kwiaty we włosach, ptaszki wokół niej śpiewają, a sarenki i króliki rąbią jej pranie.
- Mylisz ją z Królową Śnieżką.
Każda z postaci niesie ze sobą bagaż doświadczeń. Autor nie szczędził im naprawdę trudnych sytuacji, nastolatkowi przeżyli już śmierć i ogrom cierpienia, niestety czekają na nich nowe trudy. Dodatkowo przywódca misji Jason Grece nie pamięta nic, a wspomnienia jego kompanów z nim związane okazują się jedynie wymysłem. Czy ktoś mógłby wyobrazić sobie zadanie równie mało prawdopodobne do wykonania?
Bohaterowie myślą od siebie
zupełnie inaczej, posiadają też odmienne zdolności odziedziczone po boskich
rodzicach. Nie znajdziemy w tej powieści zlepku przypadkowych osób, wydarzeń. Wszystko,
o czym czytamy ma swoje konsekwencje mniejsze lub większe, chwilowe lub
długoterminowe, teraźniejsze lub te w odległej przyszłości.
- Masz hipotermię - powiedział Jason. - Podaliśmy ci tyle nektaru, ile było można. Trener Hedge zastosował jakąś przyrodniczą magię...
- Medycynę sportową. - Pojawiła się nad nią brzydka twarz trenera. - To takie moje hobby. Przez parę dni twój oddech może cuchnąć grzybami i Red Bullem, ale to minie. Prawdopodobnie nie umrzesz. Prawdopodobnie.
W trakcie lektury tej historii
napotkamy mnóstwo zabawnych sytuacji oraz ripost słownych, które najczęściej
rzucane są przez Leona, którego nie da się nie polubić, ale z łatwością można
pokochać. Spotkamy się również z Jasonem, który mimo amnezji musi odnaleźć się
w funkcji dowódcy. Będziemy odczuwać względem niego z czasem nieufność
spowodowaną przebłyskami jego przeszłości, która może nas zaintrygować, ale też wzbudzić ochotę wrzucenia go do Tartaru. Jeśli chodzi o Piper to jest to raczej typ bohaterki, który wzbudza gamę różnorakich emocji. Nie zapałałam do niej po tej części sympatią, ale nienawiść również we mnie zbudziła. Najrozsądniej będzie jeśli pozostawię jej ocenę oczekując dalszego rozwoju akcji.
Zagubiony Heros jest książką napisaną bardzo lekkim piórem, przy użyciu narracji trzecioosobowej personalnej tj. z punktu
widzenia uczestnika wydarzeń. Nie zabraknie tutaj opisów coraz to gorszych
potworności oraz napotykanych bóstw. Mimo ciągłego ruchu naszych herosów wciąż
możemy orientować się w naszym położeniu, ponieważ każde miejsce poznajemy, choć
w różnym stopniu dokładności. Riordan odnalazł złoty środek w dawkowaniu
odbiorcy informacji, nie obarcza nas ułożeniem każdego kamienia, ale uwzględnia
na kartach elementy ważne dla akcji. Opisy, więc nie męczą oczu ścianą tekstu,
a je radują. Liczne wtrącenia zawarte w narracji rekompensują brak narracji pamiętnikarskiej.
- Ta mała blizna na wardze... Próbowałeś zjeść zszywacz, jak miałeś dwa lata!
Leo parsknął śmiechem.
- Naprawdę?
Hedge pokiwał głową, jakby podziwiał gust Jasona.
- Zszywacze to wspaniałe źródło żelaza.
Dalsze losy herosów choć mogłyby się okazać zwykłym przeciąganiem dla zysku autora są niezwykle ciekawą kontynuacją i godnym następcą swojej poprzedniczki (choć wciąż większym sentymentem darze pierwszą serie o bogach greckich). Jeśli polubiliście poprzednie dzieła szalonego autora, jakim jest wujek Rick nie zawiedziecie się i myślę, że nie trzeba was zbytnio zachęcać do sięgnięcia po pierwszym tom Olimpijskich herosów. Jeżeli natomiast wciąż nie zapoznaliście się z tym świetnie wykreowanym światem jaki napotykamy na kartach kolejnych jego książek, nadróbcie to jak najszybciej wcześniej zapoznając się wcześniej oczywiście z poprzedzającym ich cyklem. Pamiętajcie jednak, że mimo wszystko powieść została napisana z myślą o młodszej młodzieży i choć będąc starszym można się zakochać się w niej równie mocno, to nie zapominajmy o docelowym odbiorcy.
Nasze następne spotkanie odbędzie się w Obozie Herosów!
Moja
ocena:
★★★★★★★★★★
(arcydzieło)