Tytuł oryginału: Finding Sky
Tytuł polski: Kim jesteś, Sky?
Seria: Saga o braciach Benedictach
(tom #1)
Autor: Joss Stirling
Tłumaczenie: Julia Chimiak
Wydawnictwo: Akapit Press
Sky przeprowadza się na rok do miasteczka na drugim końcu świata wraz z ludźmi, ktorzy ją adoptowali. Dziewczyna nie oczekuje niczego szczególnego po wycieczce, choć jest pewna, że jej brak pewności siebie nie ułatwi kontaku z znajomymi w nowej szkole. Pewnego dnia spotyka jednak chłopaka, który nie ma dobrej reputacji, a przy którym czuje się odmieniona.
Zed jest skryty i choć mógłby zostać gwiazdą w wielu dziedzinach zawsze w pewnym momencie się wycofuje. Chłopak kryje, bowiem pewne zdolności, których ujawnienie mogłoby przynieść okropne skutki dla całej jego rodziny. Gdy poznaje jednak nową uczennice wie, że już nigdy nie może jej opuść. Ich los został zapieczętowany już w momencie narodzin.
On potrafi czytać w jej myśli. Ona pomaga mu odnaleźć sens.
On nie jest zwyczajny. Ona też nie.
Czy jesteś gotowy poznać odpowiedź na pytanie: Kim jest, Sky?
&&&
Do sięgnięcia po utwór Joss Stirling zachęciłam mnie okładka, która rzuciła mi się w oczy na bibliotecznych półkach.
Szata graficzna bardzo mi się podoba, zarówno ze strony wykonania, jak i
koncepcji. Oklejka jest, bowiem uroczo minimalistyczna, czarno-białe wzory idealnie
komponują się z białym sercem u góry strony, a napisany fikuśną czcionką tytuł
wyróżnia się przybierając kolor soczystej czerwieni. Zabrakło mi jedynie
informacji, że książka jest częścią jakąś serii oraz numeru tomu, który
pomógłby zorientować się czytelnikowi, z czym ma do czynienia.
Opis na tylnej
stronie nie podobał mi się, ponieważ nie mówił zupełnie nic o powieści poza
tym, że jest bardzo dobrym książką. Wydawnictwo zdecydowało się na wklejenie, jako zachęcenia do przeczytania, opinii napisanej na jednym z blogów. Nie uważam
tego za dobre rozwiązanie, bo gdyby nie życzliwość bibliotekarki nie miałabym pojęcia,
co właściwie znajdę w tej powieści i nie zdecydowałbym się na jej zakup w
księgarni. W polskiej wersji zmieniono też tłumaczenie tytułu, które dosłownie
brzmiałoby Szukając Sky. Nie uważam tego za karygodny zabieg, a wybrana wersja
podoba mi się. Trzy proste słowa brzmią schludnie, a ja polubiłam prostotę tego
nagłówka.
Byłam tajemnicą dla siebie samej - kłębkiem fragmentarycznych wspomnień i niezbadanych, mrocznych zakamarków. Moja głowa była pełna sekretów, ale ja zgubiłam mapę, która pokazałaby mi, gdzie je znaleźć.
Kim jesteś, Sky nie wyróżnia się
szczególnie na tle innych powieści z nurtu romansów dla młodzieży. Mamy tutaj
tajemniczego outsidera oraz dziewczynę, która przeprowadza się do nowego
miasta. Potem przeznaczenie popycha ich do siebie i... Główna bohaterka odpycha
uczucia chłopaka. Gdy poznaje kolejne sekrety jego rodziny zamiast jak to
zwykle bywa przybliżać się, stara się odejść jak najdalej, zniknąć gdzieś w tle
nie pozwalając, aby słowa Zeda były prawdą. Podoba mi się ten zabieg, dodawał
naturalności Sky i nie pozwalał zapomnieć, że dziewczyna wciąż przeżywa traumę,
do której nie chce się przyznać.
Autorka pisze prosto, co jest
zrozumiało skoro, jako płótno miała umysł młodej dziewczyny. Nie używa
udziwnień, nie stara się zadręczać malowniczymi porównaniami i nie próbuję
wciskać nudnych opisów miejsc tam gdzie jest to zbędne. Brak niepotrzebnych dodatków
sprawia, że powieść czyta się bardzo szybko, całą jej objętość poznamy w
zaledwie kilka godzin.
-Proszę mi pozwolić dodać, panno Bright, że ma pani najpiękniejsze na świecie lewe ucho, prawe ucho i wszystko, co leży pomiędzy nimi, a co właśnie mam przywilej oglądać. Szczególnie lubię pani włosy, chociaż prawdą jest, że są wszędzie.
Sky nie jest szczególnie oryginalną postacią
na tle innych żeńskich odpowiedników. Dziewczyna wyparła przeszłość, starając się
odnaleźć samą siebie na nowo w teraźniejszości nie patrząc wstecz. Na szczęśćcie
nie została pozbawiona przez pisarkę rozsądku, a przede wszystkim ludzkich odruchów.
Bohaterka musiała przejść przez wszystkie objawy szoku, nie wyleczyła się nagle ze wszystkiego, co przeszła, ale z czasem starała się radzić z
pojawiającymi się problemami. I pomimo, że nie była szczególna to zdobyła nić
mojej sympatii swoim urokiem, bo ta postać niewątpliwie była słodziutka.
Zed roztaczał wokół siebie
subtelną aurę tajemniczości, która choć była już mi znana to wciąż pozostała
fascynującym dodatkiem. Chłopak grał w otwarte karty, więc już na początku
zdradza nam, kim jest tak naprawdę, a przyznaje - jego umiejętności były
ciekawe, choć dla mnie były raczej przekleństwem niż darem.
Pozostałych braci trudno jest
zidentyfikować, ponieważ przemykali gdzieś w tle, ale nie koncentrowaliśmy się
na nich. Znamy pewien ich zarys, który
przedstawiła nam przyjaciółka głównej bohaterki i chociaż na tę część jest to
dla czytelnika wystarczające, to wyczekuję, aby poznać ich lepiej. Nie wiem
jeszcze jednak na odkrycie sekretów, którego chłopaka czekam najbardziej, jest ich
przecież całkiem sporo, a każdy wydawał się na swój sposób intrygujący.
-Ja zwariowałam, Zed
-Ho, ho! Ja też zwariowałem – na twoim punkcie.
Na uwagę zasługują relację, które
zostały zarysowane w tej w moim mniemaniu bardzo dobrze. Rodzina, którą mamy
okazje poznać okazała się naprawdę zgraną drużyną, w której każdy miał swoje
miejsce, ale też nie musiał się bać narzucenia zbyt dużych ambicji ze strony
pozostałych. Wszyscy sobie wybaczali, a małe spięcia znikały gdzieś w rutynie,
jak to bywa w najbliżej rodzinie. Kreacja relacji zarówno na linii
dziecko-rodzicie, brat-brat, jak i dziewczyna-chłopak zostały świetnie
pokazane. Nie ma tutaj przesadzonej dramaturgii, jedynie zdrowe związki, które sprawiały,
że wyczuwało się ciepło panujące między kolejnymi osobami, ich wzajemne
oddanie.
Pomysł z dwoma połówkami duszy
przypadł mi do gustu, i to bardzo. Był to jakiś baśniowy element, który
wywoływał uśmiech na mojej twarzy uśmiech. Po cichu trzymałam też kciuki za
pozostałych braci, którzy w moim mniemaniu równie mocno zasługują na
odnalezienie siebie, jak Zed.
Same zdolności posiadane przez bohaterów były miłym urozmaiceniem, które sprawiało, że nie jest to
jedynie sztampowy romans młodzieżowy, ale też próba odnalezienia siebie, swoich
zdolności, własnych uczuć. W powieści choć mogłoby się wydawać, że mamy do czynienia jedynie z miłosną historią pojawia się wartka akcja, płynnie prowadzona przez autorkę. Spotkamy w tej książce czyhające niebezpieczeństwo zagrażające bohaterom oraz walkę z ludźmi, którzy pragną krwi. Właściwie od połowy książki akcja tworzy podstawę całej historii, co sprawia, że odbiorca zostaje wkręcony w przedstawioną sytuację jeszcze mocniej.
Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęłam, było się w kimś zakochać, bo gdzieś w głębi siebie pamiętałam, że miłość boli.
Trudno jest mi określić, komu
polecam historię Zeda i Sky. Nie jest to nic szczególnie oryginalnego, nie jest
to też powieść, o której będziemy pamiętać. Po przeczytaniu najpewniej
następnego dnia już zgubimy tę książkę w tłumie nurcie historii młodzieżowych i
zapomnimy imion naszych bohaterów. Jest to jednak bardzo miły odmóżdżacz na
jeden wieczór, skierowany szczególnie do młodych kobiet, które lubują się w
przyjemnie napisanych historiach miłosnych z dodatkiem dobrej akcji.
Ot tak, książka na moment, przy
której można się zrelaksować i wyłączyć myślenie dając się ponieść wydarzeniom przedstawionych
na kartach powieści. Z pewnością nie jest to obowiązkowy punkt na listach czytelniczych, bo chociaż pozwala na chwilę oddechu to takich pozycji było już wiele. Jeśli macie jednak ochotę na słodki romans - zachęcam czytajcie, ja nie żałuję.
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)