Tytuł orygianłu: Jak powietrze
Tytuł polski: Jak powietrze
Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Wydawnictwo: OMGBooks
Dominik nigdy nie miał łatwego
życia. Chłopak opiekując się młodszym rodzeństwem nie mógł znaleźć czasu na
własne sprawy – na marzenia, rozrywkę, miłość. Gdy pewnego feralnego dnia w
jego życiu pojawia się Oliwia mury,
które wokół siebie zbudował pękają. Dziewczyna nie należy do jego ligi, a mimo
to nastolatek nie może przestać o niej myśleć, o jej pięknie i dobroci.
A choć wydaję się, że Oli niczego
nie brakuję, to gdy spotyka Dominika odnajduję w nim spokój, swoje powietrze.
Historia dwójki zwykłych nastolatków, których połączyła
niezwykła miłość.
&&&
Jak powietrze
miało głośną promocję, oprawiono ją w uroczą okładkę i nadano słynny tytuł
„pierwszej polskiej książki NewAdult” chociaż jest to raczej forma promocji niż
prawda.
Na blogach w pewnym momencie nie można było odpędzić
przedpremierowych recenzji, w których nierzadko książka ta była nazywana małym
arcydziełem, jedną z najpiękniejszych historii, jakie powstały, czy po prostu
cudowną historią. I wiecie, co? Zostałam utwierdzona w przekonaniu, że książki,
które recenzenci amatorzy otrzymują za darmo są traktowane z góry jako cuda nad
cudami, a wpisy o nich są przekoloryzowane.
Mogę się już uznać za starego wyjadacza w czytaniu książek
Young/New Adult. Za mną wiele powieści dotyczących pierwszych miłości ze
szkolnego korytarza, jednak tylko niektórym mogę przyznać tytuł czegoś
wyjątkowego, czegoś, co porwało moje serce wśród wysypu schematów, czegoś, co
się wyróżniało. Niestety książka Agaty Czykierda-Graboskiej nie otrzyma ode mnie żadnego orderu.
Dominik nie wierzył, że może go spotkać w życiu coś dobrego. Nie potrafił spokojnie cieszyć się tym, co mieli, ponieważ w każdej minucie i w każdej sekundzie ich wspólnych chwil czekał na koniec. Nie chciał go, ale i tak na niego czekał, bo tylko to znał.
Największą przeszkodą podczas
czytania był dla mnie sposób, w jaki była napisana ta książka. Odnosiłam
wrażenie, że autorka nie potrafiła odnaleźć złotego środka w swoich opisach.
Pewne sytuacje miętosiła przez kilka stron, inne zaś raczyła kilku zdaniową
relacją, co wydawało mi się nieco dziwne. Poza tym ogromnym problem były dla
mnie dialogi, którym brakowało realizmu i często przyprawiały mnie o zawrót głowy
przez słowa, które pierwszy raz widziałam na oczy oraz niepasujące do sytuacji przekleństwa, bo przecież nastolatkowie muszą dzisiaj przeklinać.
Najważniejszym wątkiem był tutaj
jak wiadomo romans. Opis tej miłości jednak nie spełnił moich oczekiwań. Jasne,
uczucia były piękne, jednak w tym związku brakowało najważniejszego dla mnie
elementu – rozmowy. Ani Dominiki, ani Oliwia nie dążyli do porozumienia, a
zachowywali się jak małe dzieci, nic sobie nie tłumacząc, a jednie się obrażając się i wychodząc. To był dla mnie kolejny problem - skrajności w relacjach tej dwójki,
albo byli cukierkowo szczęśliwi, albo bez dialogu przestawali się spotykać, jak
gdyby nigdy nic. Żadne z nastolatków nie chciało walczyć o to uczucie, więc
nachodziły mnie wątpliwości, czy to jest to, czego szuka się przez całe życie oraz czy mam do czynienia z młodymi dorosłymi, którzy mieli odznaczać się dojrzałością.
Z samotnością można żyć i można się do niej przyzwyczaić, ale tylko wtedy, gdy przestrzega się jednej ważnej zasady. Nie można zaznać bliskości z innym człowiekiem.
Brakowało też tutaj ciekawszego
tła, które urozmaiciłoby rozkwitającą miłość. Główna bohaterka przecież studiowała. Autorka
jednak jakby o tym zapomniała na kilka tygodni, a później, gdy Dominik był
już sprawny, nagle przypomniała sobie o edukacji nastolatki i znienacka
wrzuciła wzmiankę o zbliżającym się egzaminie. Historię miała chyba urozmaicić relacja
Oliwi z ojcem, która, mimo, że była dobrym pomysłem, gdzieś się zatraciła i nie interesowała
mnie. Nie mogę wybaczyć autorce, tego, co zrobiła z historią Dominika.
Jego opowieść została spłaszczona i skrócona do kilku krótkich zdań
powiedzianych bez większego polotu. Brakowało w tym dramatyzmu, którego oczekiwałam,
po tym jak chłopak nie chciał o tym opowiadać, a tymczasem pisarce chyba w
pewnym momencie zorientowała się, że trzeba już skończyć ten wątek, napisała
coś i już, teraz może dalej brnąć w tę cudowną miłość.
Bohaterowie byli ludźmi, którzy najpewniej
żyją gdzieś w Polsce, nie znaczy to, jednak niestety, że darze ich sympatią.
Oliwa była chorobliwie dumna i nie zamierzała za nic przyznać się do błędu,
wszystko zrzucając na barki Dominika. Chłopak za to gdzieś po drodze stracił
swój urok pozostawiając mi pewien niesmak - z jednej strony dojrzały mężczyzna, a z drugiej nieśmiały chłopczyk. Poza tą dwójką trudno jest powiedzieć
coś o pozostałych postaciach, które przewijały się w trakcie lektury. Rodzeństwo
Dominika było po prostu dziećmi, których nie ma jak poddać ocenie. Szymon i
spółka pojawiali się, gdy byli potrzebni, a potem słuch o nich ginął jak za
poruszeniem magicznej różdżki.
Jeśli dwoje ludzi szczerze się kocha, to nic nie może im stanąć na drodze.
Mimo wszystkich problemów, które
wypisałam powyżej książki nie czytało mi się aż tak źle. Jak powietrze sprawdziło się
w moim przypadku jako lekki ogłupiacz na lato, jednak miała wyraźne braki, przez
które nie będę jej polecać moim znajomym. Istnieje, bowiem w moim mniemaniu wiele
lepszych lektur z tej kategorii. Chociaż dla mnie była to historia zdecydowanie bardziej Young Adult niż reklamowanego na okładce New Adult.
Nie dajcie się zwieść opiniom o bezbłędności tej książki i jeśli macie ochotę wyróbcie sobie własną opinie na temat powieści Agaty Czykierdy-Graboskiej.
Nie dajcie się zwieść opiniom o bezbłędności tej książki i jeśli macie ochotę wyróbcie sobie własną opinie na temat powieści Agaty Czykierdy-Graboskiej.
Moja ocena:
★★★★★☆☆☆☆☆
(przeciętna)