Ariana | Blogger | X X

19.05.2018

Amerykański horror wersja 10143...


Tytuł oryginału: Final Girls
Tytuł polski: Ocalałe
Autor: Riley Sager
Tłumaczenie: Aleksandra Wolnicka
Wydawnictwo: Otwarte

Quincy była ofiarą. Jedyną, która przeżyła maskarze w Pine Cottage.
Teraz jest jedną z trzech Ocalałych. Jest szczęśliwa. A przynajmniej tak się wydaje...







&&&

Czułam, że Ocalałe są pozycją dla mnie. Jestem w stanie podać elementy, które mnie do tej książki przyciągnęły – wyrazista okładka, chwytliwy tytuł i kilka pozytywnych opinii na jej temat. To nie są jednak powodowy, które sprawiły, że sięgnęłam po tę pozycję, a jedynie niewielkie wskazówki. Zapragnęłam sięgnąć po powieść Riley Sager dzięki przeczuciu, dziwnego typu książkowej intuicji, która podpowiadała mi, że mimo niezbyt przyciągającego mnie opisu warto po nią sięgnąć.
Kolejny thriller na mojej drodze i kolejny… Zachwyt?

Ja nie usiłuję zakrywać swoich blizn. Po prostu udaję, że nie istnieją.

Ta książka wciąga. Już pierwszy rozdział zapowiada znakomitą lekturę, a następne kilka stron jedynie tę obietnice spełniaja. Riley Sagar nie stworzyła tu jednak, jak można się było spodziewać, mrocznego klimatu, który przyprawiałby o dreszcze, lecz sprawiała, że pragnie się poznać rozwiązanie. Moje zainteresowanie podbudowywała  dwutorowo prowadzona narracja. Raz czytamy historię z perspektywy pierwszoosobowej, kiedy to poznajemy teraźniejszość i aktualną Quincy, by zaraz wpaść do Pine Cottage — miejsca masakry i fragment po fragmencie, poznawać obiektywną, dzięki trzecioosobowej narracji, prawdę o tragicznych wydarzeniach. Nie powinno nikogo zdziwić, że to na fragmenty mówiące o przeszłości oczekiwałam najmocniej. Autorka umiejętnie dawkowała bowiem informacje, mniej czasu poświęcając na opis zwykłego dnia, a więcej na ciekawsze wydarzenia.

Niemniej nie jest tak, że przez całą powieść wciąż coś się dzieje. Właściwie mam wrażenie, że powieści brakuje równego rytmu, który uczyniłby tę książkę przyjemniejszą w odbiorze. Bywały chwilę, gdy akcja gwałtownie przyśpieszała i już wydawało się, że zaczyna dziać się coś naprawdę ekscytującego, jednak następne kilkanaście stron nie opisywały już czegoś szczególnie angażującego. Akcja, przerwa, akcja, przerwa, przerwa. Mimo że powieść za sprawą niezłego warsztatu autorki (proste słownictwo, płynne przejścia między wątkami) czytało mi się przyjemnie, tak owe zaburzenia rytmu nieco mi przeszkadzały.

„Ktoś biegnie przez las. Biała kobieta. Młoda. W czerwonej sukience. Krzyczy.”Rzeczywiście biegłam przez las. W zasadzie pędziłam. Spod moich stóp wzbijały się tumany liści, a ja byłam zbyt otępiała, aby czuć przeszywający ciało ból. I chociaż w moich uszach rozbrzmiewało wyłącznie bicie własnego serca, krzyczałam ile sił w płucach. Jedyna rzecz, co do której Coop się pomylił, to kolor sukienki. Jeszcze godzinę wcześniej była biała.

Przejdźmy do mojego największego zarzutu wobec Ocalałych. Fabuła tej książki jest żywcem wycięta z typowego amerykańskiego horroru — paczka przyjaciół, wyjazd na odludzie, impreza i kilka nierozsądnych wyborów. Jeśli jednak tak jak ja, żywicie nadzieję, że chociaż tu bohaterowie są inteligentni, a zakończenie jest błyskotliwe, to niestety się zawiedziecie. Ta historia płynnie po bardzo prostej linii i chociaż kilkukrotnie autorka próbuje wychodzić poza schemat, tak zaraz wraca do bezpiecznej historii wymierzonej niemal od linijki, trochę jak dziecko, które wkłada nogę do zimnej nogi, jednak zaraz ją zabiera, uciekając z krzykiem. Nie jestem w stanie ocenić czy Riley Sager nie miała lepszego pomysłu na rozwinięcie historii Quincy w mniej oczywistą stronę, czy po prostu zabrakło jej odwagi, by napisać coś mniej bezpiecznego.

To wszystko przyczyniło się do tego, że nic w tej książce nic nie było mnie w stanie zaskoczyć, ani bohaterowie, ani relacje między nimi, ani akcja, ani rozwiązanie tajemnicy Pine Cottage. Wszystko poza drobnym elementem na trzecim planie wydawało mi się oczywiste już od jakiejś jednej trzeciej powieści i uważam to za ogromną wadę całej historii, trudno przecież zachwycać się thrillerem, który poszedł tak prostymi ścieżkami i nijak cię nie zaskoczył. Nawet ostatni rozdział książki nie próbował udawać, że ta historia miała być czymś nieoczywistym.

Jeśli zaś chodzi o kreacje bohaterów to wypadła ona całkiem nieźle. Główna bohaterka jest bardzo skomplikowaną postacią, autorka umiejętnie zabawiała się w jej przypadku przyzwyczajeniami czytelnika i stworzyła postać bardzo dwuznaczną. Niestety mimo pozornie zagadkowej natury, Quincy była okropnie naiwna, jej zachowanie i podejmowane przez nią decyzje były przewidywalne, jak na osobę z traumą była też niemożliwie ufna — wszystko to czyniło ją jednocześnie interesującą, ale też bardzo (naprawdę bardzo) irytującą postacią.
Pozostali bohaterowie byli napisani po prostu poprawnie. Nie były to w mojej opinii całkowicie trójwymiarowe osoby, ale widać, że autorka przynajmniej starała się nadać im człowieczeństwa. Żałuje jednak, że postacią brakowało tego czegoś, co sprawiłoby którąkolwiek z nich kimś niebanalnym.

W do niedawna sterylną aranżację wkradł się chaos. Bałagan przywodzi na myśl stół po wyjątkowo udanym przyjęciu: emanuje radością i jest prawdziwy.
Po prostu doskonały.


Po Ocalałych spodziewałam się czegoś o niebo lepszego. Spędziłam przy lekturze tej powieści kilka naprawdę przyjemnych godzin, jednak w moim odczuciu książka ta nie ma zbyt wiele do zaoferowania doświadczonemu czytelnikowi. Jest to historia, którą widział już gdzieś każdy z nas, spisana na papierze. W dodatku autorka nie wykorzystala potencjału własnego pomysłu na tytułowe Ocalałe. Niestety tym razem moja intuicja mnie zawiodła.

Moja ocena
★★★★☆☆☆☆☆☆
(może być+)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz