Tytuł oryginału: By Your Side
Tytuł polski: Blisko ciebie
Autor: Kasie West
Tłumaczenie: Jarosław Irzykowski
Wydawnictwo: Feeria Young
Życie to ciąg niespodziewanych sytuacji...
Autumn - lubiana, pochodząca z zamożnej rodziny uczennica liceum zostaje zamknięta w bibliotece Jakby tego było mało towarzyszy jej Drax, szkolny chuligan, który nie ma najmniejszej ochoty na rozmowy o niczym. Ach, no i nikt jej nie szuka, ani rodzina, ani przyjaciele. Szykuje się dziwaczny weekend w bibliotece.
&&&
Od wielu miesięcy chodziła za mą
myśl o przeczytaniu książki w języku angielskim, jednak towarzyszył mi również
pewien strach związany z tym, że najpewniej nie będę rozumieć większości słów i
zamiast skupiać się na fabułę będę wyszukiwać w Internecie kolejne słówka. Niemniej w myśl nowy rok to nowe wyzwania, postanowiłam rozpocząć ten
rok od przeczytania książki w oryginale i pewnego dnia sięgnęłam po dość
bezpieczną opcję, jaką była kolejna książka Kasie West. Jak zapewne wiecie,
lubię twórczość tej autorki i po lekturze poprzednich trzech pozycji jej
autorstwa darze ją pewnym zaufaniem, a co więcej wydawało mi się, że posługuje
się ona przystępnym słownictwem. I tak pewnego zimowego wieczora sięgnęłam po
Blisko Ciebie i dwa dni później byłam już po lekturze.
- Chciałbyś może zagrać o coś? - zapytałam, patrząc w jego ciemne oczy.
- Ustaliliśmy już, że nic nie masz - odparł.
- Moglibyśmy zagrać o tajemnice. O pytania.
Warto zacząć od tego, że nie będę
wypowiadać się o warsztacie autorki, o tym, czy opisy były napisane zgrabnie i
o tym, czy dialogi wypadły naturalnie, bo zwyczajnie nie mam wystarczającego
wyczucia, by to zrobić. Chciałabym jednak wspomnieć o tym, że ta książka składa
się niemal z samych dialogów, które owszem bywały zabawne i pozwalały nam nieco
poznać naszych bohaterów, a cała historia za ich sprawą wydawała się o biec o
wiele szybciej, lecz skąpość opisów nieco odebrała całości głębi, bo bez
miejsca i czasu wiele rzeczy wydawało się dziać od tak po prostu. Tak jak się
spodziewałam, książka była jednak napisana naprawdę przystępnym językiem, dzięki czemu
nawet z moją średnią znajomością angielskiego rozumiałam większość kwestii i to
dodało w moich oczach całości naprawdę dużo.
Jeśli po usłyszeniu słów
zamknięci w bibliotece spodziewaliście się opisów miłości do książek, ciekawych
przygód czy czegoś w tym stylu to podobnie jak ja będziecie zawiedzeni. Owszem
pierwsze rozdziały dzieją się bowiem w otoczeniu książek, ale nie odgrywają one
w całości roli większej niż robienie za konieczne tło, a bohaterowie z
pewnością nie wykorzystują sytuacji i nie zaczytują się w kolejnych pozycjach,
bo wspomniane było tu tylko tyle, że bohater wciąż czytał jedną i to samą
pozycję. I nie byłoby w tym wszystkim niczego złego, bo przecież nie każdy musi
być molem książkowym, a autorka mogła zinterpretować ten pomysł w inny sposób niż się tego spodziewaliśmy, tyle
że cała sytuacja wydawała się pozbawiona podstaw logiki i mimo szczerych chęci
nie mogłam przymknąć na to oczu. Po pierwsze naprawdę nikt nie sprawdził, czy
nikogo nie ma w środku, nim zamknął bibliotekę? Nawet nie zawołał? Ale okej, to
mogłabym, bym jeszcze zrozumieć, może bibliotekarz się śpieszył, ale fakt, że
ani rodzina, ani przyjaciele przez trzy dni nie interesowali się zniknięciem
Autumn może świadczyć albo o tym, że nikt jej nie lubił i ucieszyli się z jej
zniknięcia, albo, że autorka machnęła ręką na logikę i stwierdziła, że nikt nie
zwróci na to uwagi. I niestety o to jestem, i się czepiam. Fakt, iż w ogromnym
budynku nie było telefonu, a komputer musiał zawierać ściśle tajne informacje o
książkach, skoro miał założone hasło, pozostawię milczeniem.
Możliwości nigdy nie ranią aż tak jak rzeczywistość. Możliwości są ekscytujące i niezliczone. Rzeczywistość to ostateczność.
Niespodziewanie okazało się też,
że Kasie West nie zawsze kreuje swoich bohaterów tak dobrze, jak mnie do tego
przyzwyczaiła. Postać Autumn zamykała się bowiem w tym, że miewała napadach
paniki, jej rodzina miała pieniądze, a ona sama była jednocześnie na uboczu, jak
i w centrum zainteresowania (nie pytajcie w jaki sposób, bo sama nie rozumiem).
Drax miał zaś renomę chuligana, smutną historię dzieciństwa, która zamknęła się
w dziesięciu zdaniach i okazał się słodki. Można było, co prawda wyczuć między
główną para chemię, a obserwowanie ich perypetii dawało sporo satysfakcji, a
jednak liczyłam na to, że będę one reprezentować o wiele, wiele więcej jako
jednostki. Tak jak się można było tego spodziewać, skoro główni bohaterowie
wypadli słabo, to postaci drugo i trzecioplanowe praktycznie nie istniały.
Znamy ich imiona i rolę, jaką muszą odegrać w historii, ale nie reprezentowały
one niczego poza tym, będąc drewnianymi marionetkami, istniejącymi po to, by
popchnąć akcję do przodu.
Tak jak w przypadku poprzednich
powieści tej autorki nie było tutaj wybuchów, pościgów czy innych smoków, ale
tym razem wydawało mi się, że książka nie ma głównego wątku, że opowiada
historię rodzącego się romansu i próbuje mówić o napadach lęku, lecz nie
poświęca temu wystarczającej uwagi. Sprawiło to, że w chwili, gdy poznałam
początek całej historii, to poznałam jednocześnie jej zakończenie, które było
najbardziej oczywistym z oczywistym, a cały środek był przyjemną w lekturze,
ale bardzo schematyczną przeprawą, w trakcie, której pojawił się bardzo przewidywalny trójkąt miłosny, wydający się czymś po prostu zbędnym w kontekście całości
- Mogło być gorzej.
- Mogło być też lepiej.
Mimo iż moja opinia utrzymana jest
w negatywnym tonie, to nie mogę powiedzieć, że uważam tę książkę za kompletne
nieporozumienie, ponieważ czytało mi się ją naprawdę dobrze i wbrew logice
przyjemnie. Tak jest to bardzo prosta historia, z wieloma uproszczeniami, mało złożonymi bohaterami i fabułą trochę o niczym, ale całość broni się obecnym tu
optymizmem, nieodzownym urokiem i chemią, obecną pomiędzy główną parą. Blisko
Ciebie jest więc w mojej ocenie po prostu średnią pozycją, ale i takie są potrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz