Niemal każdy człowiek na świecie
wie czym jest Marvel i o czym opowiadają filmy tego studia. Nie każdy wie, jednak
to jest być ich częścią – przeżywać kolejne premiery, śmiać się z dość prostych
żartów, płakać z błahych zapewne dla wielu powodów. Bo owszem, możemy traktować
te produkcje jako proste historie o walkach facetów w rajstopach z potworami i
nie ma w tym absolutnie niczego złego, ba nawet nie lubienie tego uniwersum
jest dla mnie w pełni zrozumiałe. Wiem, jednak, że kawałek mojego serca już na
zawsze będzie należał do tych bohaterów i ich historii.
&&&
Mogłabym stworzyć listę mającą
pięćdziesiąt pozycji i wypisywać na niej każdą postać jaką polubiłam, każdą,
której śmierci zapewne bym żałowała. Nie chciałam jednak tego robić. Chciałam
podzielić się z Wami bohaterami, którzy skradli pewną część mnie, takich,
których pojawiania się zawsze, absolutnie zawsze wyczekuje, takich którzy
doprowadzili mnie do śmiechu i do łez, takich których zniknięcie z uniwersum
byłoby dla mnie niczym wyrwanie serca z piersi. Oto, więc przed wami bardzo
skromny ranking, moi ulubieni z ulubionych, czyli Moja Wielka Trójka bohaterów z filmów Marvela.
3# Spider-Man (Peter Parker)
Ta postać ma dla mnie podwójne
znaczenie. Już jako dziecko pojawiała się bowiem w uwielbianych przeze mnie
kreskówkach i do dzisiaj uważam go za pierwszego bohatera jakiekolwiek dzieła
czy to filmowego, czy książkowego, którego pokochałam. Później straciłam jednak
zapał do superbohaterów, z nieznanych mi powodów przestałam się nimi
interesować, straciłam kontakt z całym tym światem. Aż w końcu dwa lata temu wybrałam
się z kuzynostwem na Spider-man Homecoming i wszystkie moje gorące uczucia
względem tego uniwersum odżyły, mogę powiedzieć, że dzięki produkcji, zakochałam się w tym świecie na
nowo.
Co jednak ujęło mnie w samej
postaci Petera Parkera? To, że mimo całego bałaganu związanego z nadludzkimi zdolnościami i
walką ze złem, pozostał zwykłym nastolatkiem. Odważnym, chociaż trochę
nieśmiałym, gdy przychodzi do kontaktu z innymi ludźmi, upartym, lekkomyślnym,
niepoważnym, infantylnym, wesołym. Absolutnie nie głupim, a wręcz odnajdującym
w nauce przyjemność. Oddanym przyjaciołom, szybko się przywiązującym, szukającym
aprobaty wszystkich wokół, rozumiejącym swoje błędy i dbający o dobro innych. Nie można też zapomnieć o najbardziej uroczej stronie naszego Spider-mana, czyli jego byciu ogromnym geekiem, który każdą
sytuację potrafi przyrównać do sceny z filmu bądź dopasować do niej odpowiedni
podkład muzyczny, a każdy spotkany członek Avengersów jawi mu się jako gwiazda nad
gwiazdami, idol nad idolami. Jest chłopakiem, którego chce się mieć za najlepszego
przyjaciela, takiego, którego chce się przytulić i już nigdy nie wypuścić z
ramion.
I tak dla mnie jedynym prawdziwym Peterem Parkerem jest Tom Holland, chociaż pozostały aktorów wcielających się w tę rolę także całkiem lubię.
I tak dla mnie jedynym prawdziwym Peterem Parkerem jest Tom Holland, chociaż pozostały aktorów wcielających się w tę rolę także całkiem lubię.
2# Iron Man (Tony Stark)
Na pierwszy rzut oka człowiek
odrzucający. Ukazujący się jako arogancki, wyrachowany, zbyt pewny siebie,
egoistyczny, przemądrzały, playboy o ego sięgającym księżyca, alkoholik.
Przynajmniej w pierwszym Iron Manie. Postać ta jest bowiem chyba
najdynamiczniej rozwijającą się w całym uniwersum Marvela. Tony w każdym
kolejnym filmie na skutek przeróżnych sytuacji przeżywa ogromne przemiany. Kolejne
(nierzadko okrutnie bolesne) lekcje bierze na klatę i prze na przód, wciąż chcąc
uczynić świat choć trochę lepszym miejscem. I nie, z pewnością nie jest to
bohater idealny, któremu należy wręczyć złotą aureolą i anielską szatę. Jest to
jednak postać niezwykle skomplikowana, z wieloma, wieloma rysami na
charakterze, na duszy, aż w końcu na ciele, której chce się kibicować, bo
wiadomo, że pod perfekcyjną zbroją wciąż kryje się nieidealny człowiek, który
upada i podejmuje złe decyzje raz po raz, ale mimo to ma siłę by wstać. Jest to
też człowiek, który przeżył naprawdę wiele, którego dramatyczna przeszłość
chwyta za serce, i który po tym wszystkim chce chwili przerwy, chociaż chwili
spokojnego życia, bez nieustających ataków na Nowy Jork. Narcystyczny, ale
gotowy do poświęceń, odważny w walce, zagubiony w życiu, zraniony, lecz
niezłomny.
Bo wiecie jaka jest największy
atut całej postaci Anthonego Starka? Taki, że nie urodził się bohaterem, ani nie
został nim dzięki jednej sytuacji, lecz stawał się nim na przestrzeni wielu
produkcji, dojrzewał i zmieniał się na oczach widza, zaskarbiając sobie tym mój
szacunek i ogromną, ogromną sympatię.
1# Loki Laufeyson
Jest coś ujmującego w postaciach
nieokreślonych, balansujących na granicy dobra i zła, nieodgadnionych i
nieprzewidywalnych. Loki, którego poznaliśmy w pierwszym Thorze był przecież
villanem, a ich zwykliśmy nienawidzić, życzyć im śmierci, tymczasem postać ta
wyłamała się ze schematu i ujęła mnie swoją tragicznością. Nie była to bowiem
marionetka, pragnąca podbić świat z głębiej niewyjaśnionych powodów, lecz
pełnokrwisty człowiek (bóg?), okłamywany przez całe życie, głęboko zraniony,
pragnący uznania surowego ojca, pełen pogardy dla samego siebie, nieumiejący
odnaleźć się nowej sytuacji. A później było już tylko lepiej. W kolejnych
mogliśmy obserwować jego sztuczki, próbować rozgraniczyć prawdę i kłamstwa
płynącego z jego ust, starać się określić jego prawdziwe uczucia oraz jego
samego, obserwować jego wzloty i upadki, dobre i złe decyzje, uśmiech i łzy. To
bohater plasujący się w tak zwanej szarej sferze, którego nie sposób jest uznać
za dobrego za sprawą wielu jego uczynków, ale również nie za złego, bo za każdym
jego działaniem kryje się pełna mroku, smutku i bólu historia, w której zawarte
emocje przeszywają moje serce na wskroś. Nie mający miejsca, które mógłby
nazwać domem, błąkający się w ciemności, kochający i nienawidzący jednocześnie.
Ten, który nie doczekał się szczęśliwego początku, środka lub końca.
Nie tak dawno przeczytałam bardzo
ładne zdanie, które wydaje się idealnym podsumowaniem dla postaci Księcia
Asgardu: Loki jest villanem, który przeżył na tyle długo, by stać się w naszych
oczach bohaterach. Niech ta sentencja będzie podsumowaniem mojej przeogromnej sympatii do tej postaci.
Lubicie filmy Marvela? Jesteście w stanie wskazać swoich ulubionych bohaterów z tego uniwersum?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz