Jeśli kiedykolwiek wcześniej mówiłam, że nie mam czasu na
czytanie, to w tej chwili to odwołuje. W chwili, gdy mieszają się ze sobą:
przygotowania do matury z czterech przedmiotów, czytanie lektur szkolnych,
choroba i związane z nią zaległości z bieżącego materiału oraz różnego typu
zdarzenia losowe, okazuję się bowiem, że doba jest zbyt krótka, by porządnie
się wyspać, nie mówiąc już o sięgnięciu po żadną książkę. W tym rozgardiaszu
odnalazłam jednak chwilę na odpoczynek przy kilku naprawdę serialach i to
właśnie tym chciałam się z Wami dzisiaj podzielić.
Walki o ląd, miłość i wszystko inne - Wikingowie (sezon 1-5a)
|
Wikingowie to serial, który zobaczyłam za namową moich
przyjaciół i niezwykle trudno jest mi go jednoznacznie ocenić. Z jednym
zamkniętym okiem oglądałam bowiem pierwszy sezon, z szybko bijącym zaś sercem
drugi, trzeci przecierpiałam jedynie dla kilku postaci, czwarty był momentami
rewelacyjnymi, momentami nudnawy, zaś pierwsza połowa piątego wypadła ponownie
naprawdę nieźle. Największą zaletą tej produkcji wydają się kostiumy
scenografia oraz choreografia walk, które pozwoliły na niezwykle udane przedstawienie
tradycji religijnych wikingów, a także przyczyniły do stworzenia wybitnych w
mojej ocenie scen bitewnych, zarówno tych małych, jak i tych ogromnych.
Odnosiłam wrażenie, że raz brakowało pomysłów na kolejne wątki, więc
niemożliwie rozwlekano pewne kwestia, a raz pomysłów było już zbyt wiele, co
przyczyniło się do chaosu, jaki panuje w danych odcinkach czy seriach. Poza tym
nie będę ukrywać, że przy serialu najmocniej trzymały mnie poszczególne postaci
takie jak: Bjorn, Ivar, Floki, Helga oraz moja absolutna ulubienica Lagertha,
chociaż przyznaję, że nie wszystkie wątki z nimi związane, były dobrze
napisane. Pojawiło się tu także kilku bohaterów, których nie lubiłam od
początku i takich, którzy tracili moją sympatię w trakcie trwania produkcji.
Muszę też wspomnieć o tym, że pewne decyzje reżyserów, czy scenarzystów wydają
mi się po prostu dziwne, ponieważ chyba nikogo wątek Anglii czy Francji nie
interesował na tyle, ile poświęcono mu czasu antenowego.
Podsumowując, Wikingowie to naprawdę solidna produkcja,
która wzloty i upadki fabularne nadrabia interesującym portretem tradycji owych
ludów, dobrymi bohaterami i ciekawie rozpisanymi relacjami. Dla fanów seriali
przygodowych, opartych na fikcji historycznej, a także dobrych scen walk.
O pewnej rodzinie superbohaterów... - The Umbrella Academy
|
Nie będę kłamać. The Umbrella Academy to jeden z najbardziej
przewidywalnych seriali, jakie dane mi było zobaczyć, ponieważ już po pierwszym
odcinku udało mi się odgadnąć jego zakończenie. Niemniej produkcja ta broni się
dobrze napisanymi bohaterami oraz interakcjami między nimi. Najlepiej wypada tu
zdecydowanie postać Clausa, którego Robert Sheehan zagrał absolutnie idealnie,
co w połączeniu z dobrym scenariuszem przyczyniło się do powstania dziwacznej
postaci, o niezwykle skomplikowanej historii, która w idealnych momentach potrafiła
rozładować napięcie, ale sprawdzała się także w bardziej dramatycznych wątkach.
Na uwagę zasługuję też Aidan Gallagher, który mimo młodego wieku wypadł
niezwykle charyzmatycznie, odgrywając postać Five oraz Vania, która zapewne
większości widzów parokrotnie zagra na nerwach, ale kryje w sobie ogromnie
interesującą historię. W produkcji nie brakuje kilku mistrzowskich montaży,
które w połączeniu z zabójczą dobrą muzyką tworzą mieszanką idealną i wynoszą
ten serial na wyższy poziom. I tak momentami efekty były okropne, niektóre
wątki były trochę przeciągnięte, a fabuła opierała się na naprawdę prostym
koncepcie, a jednak ta produkcja ma w sobie coś nieokreślonego, swego rodzaju
magnez, który mnie uwiódł i sprawił, że z szybko bijącym sercem oglądałam kolejne
odcinki.
Absolutnie nieidealna, lecz moim zdaniem warta uwagi ze
względu na niektóre sceny oraz bohaterów.
|
Nie będę ukrywać, że oryginalne Skam oglądałam na początku
ubiegłego roku, jednak przypadek sprawił, że niedawno powtórzyłam sobie moje
ulubione sceny z całego serialu i ponownie się w nim zakochałam. Produkcja
uwiodła mnie tym, jak bardzo jest szczera ze swoim widzem i swoimi bohaterami,
nie próbowała bowiem przerysowywać pewnych wątków, a starała się ukazać je jak
najbardziej realnie, co moim zdaniem udało się jej niezwykle dobrze. Pierwszy
sezon skupiony na Evie był moim zdaniem niezły, ale nieszczególne się wyróżniał
wśród innych seriali. Drugi z Noorą na czele potrafił zauroczyć za sprawą
głównej postaci oraz jej relacji z Williamem, gdzie widoczna była ogromna
chemia, ale mnie, jako że nie przepadam za tego typu relacjami na ekranie,
nieco wynudził. Trzeci wziął całe moje serce, ponieważ pokazał ogromną
przemianę, jaką przeszła postać Isaka, opierał się na idealnie nakreślanej
relacji chłopaka z Evanem oraz podjął niezwykle ważny temat w najwłaściwszy
możliwy sposób. Czwarty, w którym stery przejęła moja ulubienica Sana, skupił
się na ważnej i trudnej kwestii, a jednak zrobił to niezwykle umiejętnie oraz
nakreślił naprawdę fajne relacje romantyczne, oraz rodzinne. Skam opiera się na
zbliżeniach na twarze młodych aktorów oraz na chwilach ciszy pełnych napięcia i
niezręczności. Wykorzystuje także różnorodność własnych bohaterów, używając
przeróżnych piosenek oraz ukazując przeróżne trudności, z jakimi zmagają się
młodzi ludzi, czasami bardziej na poważnie, a czasami mniej, czasami bardziej
symbolicznie, a czasami bardziej realnie. Nie da się ukryć, że ta produkcja
została pokochana przez wielu młodych na całym świecie, ponieważ stworzył
bohaterów, z którymi odbiorcy mogli się utożsamić oraz nie bała się pokazać
problemów, z jakimi młodzi się zmagają.
Realizm, relacje oraz postacie – te trzy pojęcia stanowią
fundamenty norweskiej produkcji, ponieważ nie ma co ukrywać, jej fabuła jest
dość przewidywalna i prosta.
W tym miejscu chciałabym bardzo przeprosić za przestój na blogi, ale tak jak wspomniałam na początku, zwyczajnie nie mam czasu czytać, a tym bardziej tworzyć nowych wpisów. Mam nadzieję, że zrozumiecie i już od czerwca posty będą pojawiać się częściej, ;))
Widzieliście którąś z polecanych przeze mnie pozycji? A może ostatnimi czasy uwiodła Was inna produkcja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz