Ariana | Blogger | X X

23.05.2019

Znana w autorka w lepszej odsłonie?

Tytuł oryginału: Pivot Point
Tytuł polski: Dziewczyna, która wybrała swój los
Seria: Pivot Point (tom #1)
Autor: Kasie West
Tłumaczenie: Monika Nowak 
Wydawnictwo: Feeria Young

Addison ma moc Sprawdzania - może ujrzeć konsekwencje podjętej przez siebie decyzji, zanim ją jeszcze  podejmie. Gdy staje jednak przed wyborem, który odmieni całe jej życie, okazuje się, że nie ma jednej, lepszej drogi...






&&&

Nie mogę powiedzieć nic innego niż to, co mówię przy okazji każdej kolejnej książki Kasie West. Po Dziewczynie, która wybrała swój los spodziewałam bowiem po prostu dobrej, niewymagającej rozrywki, potrafiącej umilić wolny czas powieści młodzieżowej, którą równie szybko się czyta, co się o niej zapomina. Muszę jednak przyznać, że miałam drobne obawy związane z wątkiem fantastycznym, ponieważ takowy nie pojawił się w żadnej innej znanej mi historii tej autorki, niemniej wciąż spodziewałam się czegoś dobrego. A jak wyszło?

Gdy czytam, czuję własne emocje. Emocje, do których nikt mnie nie zmusza. Świat literatury wydaje mi się niemal bardziej rzeczywisty, bo wiem, że te postacie nie mają nade mną żadnej władzy.

Wątek fantastyczny stanowi podstawę struktury powieści oraz całej historii, a jednak w dziwny sposób wydawał mi się dziwnie mało istotny. Napisany był dobrze, chociaż pomysł na wykreowanie świata, w którym istnieją nastolatki o nadnaturalnych zdolnościach, nie jest szczególnie oryginalny (powiedziałabym nawet, że wcale), tak został z gracją wpleciony w całość, w której grał jednak niejako drugie skrzypce, tworząc dobre tło dla całości. Rządzące nim prawa również wydawały się w miarę logiczne i ani przez chwilę nie miałam poczucia, że został on tu wrzucony na siłę, a to chyba najważniejsze. Większą część powieści zajmuje więc wątek obyczajowy z drobną wstawką kryminalną (o ile ów wątek można tak nazwać), który opierał się na różnie wykreowanych relacjach między postaciami, ale pozostał przy tym przyjemny w lekturze, nawet jeśli nie zawsze akcja potrafiła mnie porwać.

Najciekawszym elementem całości wydaje się konstrukcja powieści. Historia toczy się bowiem dwutorowo, a czytelnik razem z Addison poznaje dwie wersje jej przyszłości zależne od wyboru, jaki podejmie. Obserwujemy więc dwie zupełnie odmienne od siebie historie, które toczą się naprzemiennie w kolejnych rozdziałach, które łączą te same imiona oraz narratorka. I przyznaję, początkowo powodowało to w mojej głowie ogromny zamęt, przez który nie potrafiłam wbić się w tę w powieść. Po upływie kilkunastu stron wpadłam jednak na odpowiednie tory, odnalazłam się i wtedy czytanie tej książki stało się dla mnie interesującą oraz bardzo przyjemną przygodę, w którą wyruszyłam z sympatycznymi bohaterami i w której zostałam do ostatniej strony, niemal bez utraty zainteresowania.

Nie chciałem wyjść na idiotę, ale najwyraźniej i tak nie uchroniło mnie to przed przeznaczeniem..

Trudno mi powiedzieć o kreacji bohaterów coś więcej niż to, że wypadła ona w mojej ocenie po prostu nieźle – niektóre postaci zaskarbiły sobie moją sympatię od pierwszej chwili (w tym na szczęście narratorka), a inne były dla mnie nieco zbyt przerysowane. O wiele więcej mogę jednak powiedzieć o relacjach między postaciami. Przyjaźń Liz z Addison wypadła bardzo dobrze w obu rzeczywistościach, ponieważ chociaż nie brakowało w niej nieporozumień, to ze stron aż biło wzajemne wsparcie oraz zaufanie, którym się darzyły. Relacje z rodzicami wypadły zaś poprawnie, gdyż Kasie West wykorzystała postaci ojca i matki Addison raczej jako preteksty do popchnięcia akcji do przodu niż pełnoprawne postaci. Wątek związany z Trevorem był zaś naprawdę dobrze skonstruowany i nieźle napisany, a jednak brakowało mi między bohaterami nieco chemii. Niedawno przeczytałam, że nie powinno zaczynać się pisać historii z myślą o tym, jak potoczy się cała historia i o tym jakie relacje będą łączyć poszczególne postaci, a w przypadku tej powieści, odnosiłam wrażenie, że autorka właśnie tak zrobiła, przez co między bohaterami zabrakło mi jakieś nienazwanej iskry, która sprawiłaby, że uwierzyłabym w łączące ich uczucie. To związek z Dukiem, chociaż dla znających tę historię zabrzmi to pewnie śmiesznie, wydawał mi się nieco bardziej naturalny (nawet jeśli w pewnym momencie autorka kompletnie niepotrzebnie i na siłę, postanowiła przemalować, postać tego chłopaka na kompletną czerń, czego bardzo nie lubię).

W tej powieści Kasie West po raz kolejny dowiodła, że ma dobry warsztat pisarki – skonstruowane przez nią dialogi wypadły niewymuszenie, opisy były krótkie i ujęte w zgrabne zdania, a całą historię czytało się przyjemnie i w niezwykle szybkim tempie.

- Później możesz tu wrócić. Moja biblioteczka jest cała twoja.
- Właśnie doszłam do wniosku, że to pięć moich ulubionych słów


Ta książka mnie nie zaskoczyła w absolutnie żaden sposób. Ani kreacja bohaterów, ani powstające na przestrzeni całej historii więzi, ani rozwiązanie wątku kryminalnego, ani zakończenie całości – żaden z elementów zawartych w tej powieści nie został poprowadzony, czy nie zakończył się w zaskakujący dla mnie sposób. Czy to jednak tak ważnie? Nie do końca. Wydaje się, bowiem, że autorka odnalazła inne sposoby, by zaciekawić czytelnika i sprawić, że tę powieść chce się doczytać do końca jeszcze tego samego dnia. W Dziewczynie, która wybrała swój los Kasie West zaprezentowała się, więc na znanym swoim czytelnikom, dobrym poziomie, tworząc kolejną powieść, której przeczytanie (i zapewne zapomnienie też) zajmuje bardzo przyjemną, bo bardzo przyjemną, ale jedną krótką chwilę.

Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz