Tytuł polski: Dziewczyna, która wybrała swój los
Seria: Pivot Point (tom #1)
Autor: Kasie West
Tłumaczenie: Monika Nowak
Wydawnictwo: Feeria Young
Addison ma moc Sprawdzania - może ujrzeć konsekwencje podjętej przez siebie decyzji, zanim ją jeszcze podejmie. Gdy staje jednak przed wyborem, który odmieni całe jej życie, okazuje się, że nie ma jednej, lepszej drogi...
&&&
Nie
mogę powiedzieć nic innego niż to, co mówię przy okazji każdej kolejnej książki
Kasie West. Po Dziewczynie, która wybrała swój los spodziewałam bowiem po
prostu dobrej, niewymagającej rozrywki, potrafiącej umilić wolny czas powieści
młodzieżowej, którą równie szybko się czyta, co się o niej zapomina. Muszę
jednak przyznać, że miałam drobne obawy związane z wątkiem fantastycznym,
ponieważ takowy nie pojawił się w żadnej innej znanej mi historii tej autorki,
niemniej wciąż spodziewałam się czegoś dobrego. A jak wyszło?
Gdy czytam, czuję własne emocje. Emocje, do których nikt mnie nie zmusza. Świat literatury wydaje mi się niemal bardziej rzeczywisty, bo wiem, że te postacie nie mają nade mną żadnej władzy.
Wątek
fantastyczny stanowi podstawę struktury powieści oraz całej historii, a jednak
w dziwny sposób wydawał mi się dziwnie mało istotny. Napisany był dobrze,
chociaż pomysł na wykreowanie świata, w którym istnieją nastolatki o
nadnaturalnych zdolnościach, nie jest szczególnie oryginalny (powiedziałabym
nawet, że wcale), tak został z gracją wpleciony w całość, w której grał jednak
niejako drugie skrzypce, tworząc dobre tło dla całości. Rządzące nim prawa
również wydawały się w miarę logiczne i ani przez chwilę nie miałam poczucia,
że został on tu wrzucony na siłę, a to chyba najważniejsze. Większą część
powieści zajmuje więc wątek obyczajowy z drobną wstawką kryminalną (o ile ów
wątek można tak nazwać), który opierał się na różnie wykreowanych relacjach
między postaciami, ale pozostał przy tym przyjemny w lekturze, nawet jeśli nie
zawsze akcja potrafiła mnie porwać.
Najciekawszym
elementem całości wydaje się konstrukcja powieści. Historia toczy się bowiem
dwutorowo, a czytelnik razem z Addison poznaje dwie wersje jej przyszłości
zależne od wyboru, jaki podejmie. Obserwujemy więc dwie zupełnie odmienne od
siebie historie, które toczą się naprzemiennie w kolejnych rozdziałach, które
łączą te same imiona oraz narratorka. I przyznaję, początkowo powodowało to w
mojej głowie ogromny zamęt, przez który nie potrafiłam wbić się w tę w powieść.
Po upływie kilkunastu stron wpadłam jednak na odpowiednie tory, odnalazłam się
i wtedy czytanie tej książki stało się dla mnie interesującą oraz bardzo
przyjemną przygodę, w którą wyruszyłam z sympatycznymi bohaterami i w której
zostałam do ostatniej strony, niemal bez utraty zainteresowania.
Nie chciałem wyjść na idiotę, ale najwyraźniej i tak nie uchroniło mnie to przed przeznaczeniem..
Trudno
mi powiedzieć o kreacji bohaterów coś więcej niż to, że wypadła ona w mojej
ocenie po prostu nieźle – niektóre postaci zaskarbiły sobie moją sympatię od
pierwszej chwili (w tym na szczęście narratorka), a inne były dla mnie nieco
zbyt przerysowane. O wiele więcej mogę jednak powiedzieć o relacjach między
postaciami. Przyjaźń Liz z Addison wypadła bardzo dobrze w obu rzeczywistościach,
ponieważ chociaż nie brakowało w niej nieporozumień, to ze stron aż biło
wzajemne wsparcie oraz zaufanie, którym się darzyły. Relacje z rodzicami
wypadły zaś poprawnie, gdyż Kasie West wykorzystała postaci ojca i matki
Addison raczej jako preteksty do popchnięcia akcji do przodu niż pełnoprawne
postaci. Wątek związany z Trevorem był zaś naprawdę dobrze skonstruowany i
nieźle napisany, a jednak brakowało mi między bohaterami nieco chemii. Niedawno
przeczytałam, że nie powinno zaczynać się pisać historii z myślą o tym, jak
potoczy się cała historia i o tym jakie relacje będą łączyć poszczególne
postaci, a w przypadku tej powieści, odnosiłam wrażenie, że autorka właśnie tak
zrobiła, przez co między bohaterami zabrakło mi jakieś nienazwanej iskry, która
sprawiłaby, że uwierzyłabym w łączące ich uczucie. To związek z Dukiem, chociaż
dla znających tę historię zabrzmi to pewnie śmiesznie, wydawał mi się nieco
bardziej naturalny (nawet jeśli w pewnym momencie autorka kompletnie
niepotrzebnie i na siłę, postanowiła przemalować, postać tego chłopaka na
kompletną czerń, czego bardzo nie lubię).
W tej
powieści Kasie West po raz kolejny dowiodła, że ma dobry warsztat pisarki –
skonstruowane przez nią dialogi wypadły niewymuszenie, opisy były krótkie i
ujęte w zgrabne zdania, a całą historię czytało się przyjemnie i w niezwykle
szybkim tempie.
- Później możesz tu wrócić. Moja biblioteczka jest cała twoja.- Właśnie doszłam do wniosku, że to pięć moich ulubionych słów
Ta
książka mnie nie zaskoczyła w absolutnie żaden sposób. Ani kreacja bohaterów,
ani powstające na przestrzeni całej historii więzi, ani rozwiązanie wątku
kryminalnego, ani zakończenie całości – żaden z elementów zawartych w tej
powieści nie został poprowadzony, czy nie zakończył się w zaskakujący dla mnie
sposób. Czy to jednak tak ważnie? Nie do końca. Wydaje się, bowiem, że autorka
odnalazła inne sposoby, by zaciekawić czytelnika i sprawić, że tę powieść chce
się doczytać do końca jeszcze tego samego dnia. W Dziewczynie, która wybrała
swój los Kasie West zaprezentowała się, więc na znanym swoim czytelnikom,
dobrym poziomie, tworząc kolejną powieść, której przeczytanie (i zapewne
zapomnienie też) zajmuje bardzo przyjemną, bo bardzo przyjemną, ale jedną krótką
chwilę.
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz