Tytuł oryginału: Pestki
Autor: Anna Ciarkowska
Wydawnictwo: Otwarte
O nakazach i zakazach dotykających kobiet w formie intymnych zapisków zagubionej dziewczyny.
&&&
Nieczęsto decyduje się sięgnąć po
pozycje popularne na blogach i portalach społecznościowych, nim zainteresowanie
nimi niemal całkowicie nie zmaleje. Jednak w Pestkach, a właściwie w ich opisie
kryje się coś, co zainteresowało mnie na tyle, że zdecydowałam się na jej zakup
i lekturę niedługo po nim. Fakt, iż traktuje o kobiecie, którą kształtują inne
słowa i stereotypy. Temat ten ostatnimi czasy niebywale mnie bowiem absorbuje,
zaś prace na ten temat często mnie oburzają, sprawiając, że mam ochotę wręcz
krzyczeć z oburzenia oraz sprawiają, że chociaż zabrzmi to śmiesznie, nabieram
ochoty, by zmieniać świat, przynajmniej ten wokół mnie. Gdy usłyszałam więc o
książce Anny Ciarkowskiej, poczułam, że jest to coś stworzonego dla mnie.
Samotność nie jest wtedy, gdy nie masz do kogo się odezwać. Tylko kiedy wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co mówisz.
Pestki to wypełniona metaforami,
napisana poetyckim i plastycznym historia, składająca się ze skrawków, które
odpowiednio odczytane tworzą ujmującą całość. Powieść składa się, bowiem z
czterech części, z czego każda pokazuje kobietę na różnych etapach jej życia za
pomocą urwanych rozmów i trudnych przemyśleń, często takich, które wyrwane z
kontekstu wydają się błahe, ale w połączeniu z całą opowieścią zyskują ogromnie
ważny przekaz. Bo tak naprawdę to książka o mocy słów, lecz nie tych
książkowych, a tych, które wypowiadamy zwykle pod wpływem chwili do drugiej
osoby, tych, które ranią najmocniej i zostają w myślach na długi czas. I o
krzywdzących nakazach, zakazach, stereotypach, i normach, których nie
zauważamy, bo są tak powszechne, że wydają się naturalne, ale mają ogromny
wpływ na życie nas wszystkich.
Ta powieść ma jedną bohaterkę,
bardzo smutną bohaterkę, która nie potrafi odnaleźć się w świecie i wpisać się
w dany wzorzec, gubi się w niezapisanych zasadach, mających stanowić jak
powinno się żyć i nie rozumie, dlaczego właściwie istnieje jedynie jeden,
powszechnie akceptowany szablon życia. Bohaterkę, w której tkwią tytułowe
pestki, a więc słowa wypowiedziane przez innych i rosną w niej, wyniszczając
ją. Pozostałe postaci kryły się pod imionami, ale nie były osobami, lecz figurami,
symbolami reprezentującymi dany pogląd, stworzonymi, by wypowiedzieć dane
słowa. Gdyby bowiem ocenić ich jako pełnoprawne to należałoby każdego z nich:
babcię, matkę, ciotki, Michała i Marcina skrytykować za bezduszność, i krótkowzroczność,
uznać ich za całkowicie nieludzkich, niezwracających uwagi na osoby wokół
siebie. Nie o ocenianie tutaj jednak chodzi, lecz o skierowanie wzroku na
słowa, które wypowiadają, te same, które niszczą. Wydaje się, że właśnie tym są
poszczególne postaci – słowem włożonym w ich usta, okrutną postawą, i to na to
powinniśmy zwrócić uwagę, uwrażliwić się na innych ludzi, uważać na wypowiadane
przez nas słowa, zauważyć jak krzywdzimy siebie nawzajem, tworząc sztuczne
wzorce.
Gdybym tu i teraz rozpadła się na tysiąc części, stałabym się zbiorem głosów, które mówią mi, jak żyć.
Po Pestkach spodziewałam się nieco
innej historii, mniej poetyckiej, opowiadającej pełną historię, a nie jednie
jej skrawki w bardziej przyziemny sposób. Otrzymałam jednak piękną, choć trudną
i specyficzną lekturę, która dotyka trudnych tematów w bardzo nieoczywisty
sposób, i pokazuje tę gorszą stronę ludzkości, a więc i nas samych. Krótkie
opowiadania, tworzącą jedną historię złożone z niedopowiedzeń i przykrych słów,
które ukazują, że choć wydaje nam się, że żyjemy w świecie, gdzie mężczyźni, i
kobiety są sobie równi, tak wciąż istnieje zbyt wiele stereotypów, by udało nam
się otrzymać równowagę w tej kwestii. Utwór Anny Ciarkowskiej szczególnie
polecam kobietom, którą chcą przeczytać swego rodzaju antyporadnik tego, jak
powinniśmy postępować z innymi ludźmi.
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz