Tytuł oryginału: Neanderthal
Opens the Door to the Universe
Tytuł polski: Chłopak, który otworzył drzwi do wszechświata
Autor: Preston Norton
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo Filia
Cliff, nazywany w szkole Neandertalczykiem nie ma najlepszego życia - mieszka z rodzicami w przyczepie, jego brat popełnił samobójstwo, a on sam nie ma żadnych przyjaciół.
Pewnego dnia do chłopaka przychodzi Aaron, najpopularniejszy nastolatek w szkole i prosi o pomoc z wypełnieniem zadań z listy, dzięki, której ich liceum ma stać się lepszym miejscem...
&&&
Chłopak, który otworzył drzwi do
wszechświata to jedna z tych pozycji, o których niewielu słyszało. Mimo naprawdę
interesującego tytułu, prześlicznej okładki i opisu zapowiadającego
nieszablonową historię, powieść Prestona Hortona zaginęła gdzieś w wysypie
książek młodzieżówek, którego doświadczamy ostatnimi czasy. A ja odkopałam ją
zupełnym przypadkiem i to z bardzo płytkiego powodu. Szukałam bowiem lekkich pozycji,
idealnych na lato i zobaczyłam książkę, której okładka przykuła moje oko, więc
bez wiedzy z czym tak właściwie mam do czynienia, pobrałam ją w ramach
abonamentu Legimi i zaczęłam czytać…
- O co walczę? - zapytałem.
- O to samo, o co wszyscy walczymy - odparła - O nadzieję.
Główny bohater tej powieści,
Cliff, to niezwykle ciekawy, a przy tym charyzmatyczny i piekielnie
inteligentny młody chłopak, który kryje w sobie mnóstwo sprzeczności. Z jednej
strony jego wygląd (postawna sylwetka, dwa metry wzrostu), przez który staje
się obiektem żartów, a który sugeruje jednocześnie by trzymać się od niego z
daleka i jak najszybciej schodzić mu z drogi. Z drugiej zaś jego wrażliwość,
wręcz kruchość, nieśmiałość, ogromne ciepło, które kryje w swoim sercu i
pragnienie bliskości. Wszystko to zostało przez autora sprawnie połączone i
przyczyniło się do powstania niezwykle dobrego głównego bohatera, a zarazem
narratora całej historii. Gdy dowiecie się zaś jak ogromny ból nosi w sobie Cliff,
z wielu różnych powodów czynników i
poznacie jego kąśliwe poczucie humoru zobaczycie w nim pełnoprawną postać,
która z łatwością może Was w sobie rozkochać.
Równie złożonym i ciekawym
bohaterem był Aaron, którego autor zręcznie wykorzystał by zabawić się schematem
popularnego chłopca, kierując jego historię na nieco nieoczywiste tory i
budując naprawdę sympatyczną postać.
I chociaż, jak to zwykle bywa,
nastolatków początkowo nie łączyły dobre relacje, wręcz darzyli się otwartą
niechęcią, tak z czasem za sprawą przewrotnego losu narodziła się między nimi
przyjaźń, oparta na próbach zrozumienia siebie nawzajem i chęci zmiana świata. Jednym
co przeszkadzało mi w przypadku tej relacji było to, że odniosłam wrażenie, że
narodziła się w ułamku sekundy i od razu została okrzyknięta prawdziwą
przyjaźnią, zupełnie jakby ktoś wcisnął odpowiedni przycisk i zła przeszłość
wyparowała. Niemniej nawet tę usterkę wynagrodziła mi późniejsza możliwość obserwacji
interakcji między chłopakami, czytanie ich błyskotliwych wymian zdań.
Ale co mogłem zrobić? Kiedy życie daje ci cytryny, możesz dodać do nich wódki pana Spinelliego, pić powstałego drinka i nie przestawać, póki nie stracisz pamięci.
To nie koniec jednak rewelacyjnie
wykreowanych bohaterów, ponieważ niemal każda z przedstawionych nam postaci
miała nie tylko swój charakter, ale także własną niezwykle ciekawą historię,
która rozgrywała się nieco poza właściwą treścią i często przechodziła przemianę
w trakcie trwania utworu. Ta powieść kryje w sobie bowiem ogrom dobrze
napisanych wątków – przemoc domowa, rodzina, braterstwo, radzenie sobie ze
stratą, samobójstwo, lęk, zmiany w życiu, zdrada, a nawet nadgorliwość religijną. I nawet ten znienawidzony przez wielu wątek miłosny wypadł tutaj tak ładnie, będąc niejako na trzecim planie, że powinien spodobać się nawet tym, którzy na ogół nie lubią czytać o miłości w książkach. Ta mieszanka, można by powiedzieć wybuchowa, zazębiła się ze sobą jednak w tak przemyślany
sposób, że dała początek niezwykle dobrej, a przy tym bardzo inteligentnej
powieści młodzieżowej, w której za pomocą w gruncie rzeczy prostej historii autorowi
udało się w zupełnie naturalny sposób wpleść morał, którym powinniśmy kierować
się w życiu: nigdy nie możemy ustawać w czynieniu dobra, nawet jeśli wydaje się
to zupełnie bezcelowe.
Preston Horton posługuje się
prostym słownictwem, ale potrafi przy tym pisać niezwykle lekko i w naturalny
sposób opisywać myśli nastolatki oraz kreować błyskotliwe, często zabawne, a przy tym wypadające realnie dialogi. Wszystko to razem sprawiło, że przeczytanie tej powieści zajęło mi zaledwie bardzo przyjemną chwilkę.
Mogłabym się jednak przyczepić nieco do jednego z aspektów zakończenia, które chociaż z tego co czytałam, wielu zaskoczyło, tak dla mnie było dość oczywiste od samego początku oraz wątku związanego z geniuszami informatycznymi aka hakerami, który, co by nie mówić nie wypadł zbyt naturalnie, a wręcz trochę mnie bawił. I do tego, że chociaż na początku Cliff był nękany przez innych uczniów, tak potem ten wątek został po prostu porzucony.
- Według mnie nie można prawdziwie pokonać kogoś, kto nie przestaje się starać
Chłopak, który otworzył drzwi do wszechświata nie jest może pozycją, która odmieni rynek wydawniczy, a jednak jedną lepszych książek młodzieżowych jakie przeczytałam w tym roku. Jeśli macie więc ochotę na mądrą, dobrze napisaną, wielowątkową powieść z naprawdę dobrze rozpisanymi bohaterami i relacjami między nimi, stworzą wręcz do czytania upalnymi letnimi dniami to utwór Prestona Hortona jest dla Was. Ja bawiłam się przy nim wyjątkowo dobrze!
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz