Ariana | Blogger | X X

31.08.2019

Kopciuszek wersja 2000?


Tytuł oryginału: Cinder & Ella
Tytuł polski: Cinder i Ella
Autor: Kelly Oram
Tłumaczenie: Joanna Nykiel
Wydawnictwo: Dolnośląskie 

Mama Elli zginęła w wyniku wypadku samochodowego, tym samym, w którym dziewczyna odniosła bardzo poważne, nieodwracalne obrażenia. Gdy nastolatka stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości, w której zmuszona jest zamieszkać z ojcem, który zostawił ją bez słowa, dawno temu oraz jego nową rodziną, która bynajmniej nie jest dla niej najsympatyczniejsza, nadzieję przynosi jej przyjaciel z Internetu imieniem Cinder.




&&&


Jak wiele wariacji czy to tych filmowych, czy książkowych o Kopciuszku już powstało, aż trudno jest zliczyć. Niemniej ta bardzo prosta historia o skromnej dziewczynie, w której zakochał się książę, wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością i jak się okazuje, wciąż może inspirować twórców. Kelly Oram postanowiła, więc napisać historię o współczesnej nastolatce luźno zainspirowaną baśnią braci Grimm i udało jej się połączyć te dwa światy, bajkowy i rzeczywisty w niezwykle udany sposób.


Problem z bajkami polega na tym, że większość z nich zaczyna się od jakiejś tragedii. Doskonale rozumiem, dlaczego tak się dzieje. W końcu nikt nie chce, aby bohaterką była rozpieszczona, zadowolona z życia księżniczka. Wyzwania i problemy kształtują charakter, dodają postaci głębi, czynią ją wrażliwszą, sympatyczniejszą i pozwalają czytelnikowi się z nią identyfikować. Mierzenie się z trudnościami wzmacnia - to jasne. Nieszczęścia w bajkach są potrzebne i nikt nie ma nic przeciwko nim - chyba że akurat jest się w tej bajce główną bohaterką.


Należałoby zacząć od wspomnienia o tym, jak tę powieść dobrze i szybko się czyta, za sprawą idealnie wyważonej granicy między opisami uczuć, przemyśleniami bohaterów i dialogami oraz co bardzo ważne dzięki temu, że autorka nie siliła się na pisanie sztucznie młodzieżowym językiem, lecz słusznie zdecydowała się na używanie prostego, dzisiejszego słownictwa, które zgrabnie połączyła zaś w przyjemne w lekturze zdania.

Tym, co najbardziej mnie w Cinderze i Elli zaskoczyło, był zawarty w książce humor, który jak najbardziej wpasował się w mój gust. Cięty język bohaterów, który szczególnie uwidocznia się w dialogach tytułowej dwójki, został poprowadzony, w taki sposób jak lubię, z nutą złośliwości, ale bez przekroczenia granicy, od której zaczyna się zwykłe chamstwo, co jest sztuką, jaką wbrew pozorom udaje się niewielu. I właśnie dzięki rozmowom bohaterów, w których nie brakuje wspomnianego pazurka o ich relacji, czyta się dobrze i po prostu chce im się kibicować, nawet jeśli w dwóch, czy trzech momentach wkradł się tam patos i niektóre rzeczy działy się bardzo szybko, tak zostało to umiejętnie wkomponowane w całość, że łatwo na to przymknąć oko. Ta dwójka jest bowiem razem niezwykle urocza! Osobno zaś to dwie ciekawe charaktery, którym bardzo daleko jest do ideału, ale to właśnie ich przywary dodają im uroku.

- Chcesz wiedzieć, dlaczego nigdy nie udało Ci się doprowadzić mnie do łez? - zapytałam. -Dlatego, że próbowałaś pogrążyć kogoś, kto kod sięgnął samego dna. Nie możesz sprawić, że poczujesz się gorzej,bo gorzej się już nie da.

Skoro już jesteśmy przy bohaterach i relacjach między nimi, tak muszę wspomnieć o tym, jak zgrabnie autorka wykorzystała motyw macochy i złych sióstr, występujący w oryginalnej wersji. Przede wszystkim udało się tu pokazać, że świat nie jest czarno-biały i nie należy oceniać ludzi po pierwszym wrażeniu ani osądzać ich, bez poznania ich przeszłości. Matka Juliett oraz Anny otrzymała stosunkowo najmniej miejsca w powieści, a mimo to została ona przedstawiona jako nie umiejąca odnaleźć się w nowej sytuacji kobieta, która starała się, jak mogła, ale ponieważ była tylko człowiekiem nie zawsze jej się to udawało. Na docenienie zasługują zaś kreacje przybranych sióstr Elli, które, chociaż początkowo wydawały się bardzo jednowymiarowymi postaciami, bez żadnych motywacji, tak z biegiem historii, udało im się ukazać czytelnikowi z nieco innej strony i zyskać sporo głębi. O dziwo najbardziej niejednoznaczną dla mnie postacią w powieści był ojciec rodziny, który bywał kompletnie ślepy na potrzeby swojej córki, by chwilę później bronić jej jak lew, a potem znów ranić, niemal do krwi. Jakkolwiek nie potrafiłam polubić tej postaci, tak jednak starałam się postawić w jego sytuacji i chociaż trochę go zrozumieć, i chociaż nie udało mi się to w stu procentach, tak to, że chciałam spróbować, już o czymś świadczy.

Fabuła Cindera i Elli nie jest szczególnie oryginalna, powiedziałabym że zmierza od punktu A do punktu B prostą i znaną wszystkim ścieżką, ale robi to w tak lekki i uroczy sposób, że w trakcie lektury schematyczność nijak mi nie przeszkadzała. Bo chociaż dobrze wiedziałam, do czego o wszystko zmierza, tak to, jak umiejętnie Kelly Orman bawiła się konwencją Kopciuszka, nieco przewrotnie wykorzystując motyw balu, zgubionego pantofelka i tajemniczej księżniczki, wplątując to wszystko w świat show-biznesu i dopasowując to wszystko do swoich postaci, niezwykle mi się podobało. Tak samo, jak zabawa z motywem anonimowości, czy dobre wykorzystanie motywu bycia fanem książkowej serii, a nawet wątek prowadzenia bloga książkowego, tak dobrze wpisały się w charakter postaci powieści. I chociaż mnóstwo jest tu słodkości i lukru, to naprzeciw wszystkiemu jest tu też trochę smutku związanego z niepełnosprawnością, utratą matki, powrotem do trudnej szkolnej rzeczywistości, czy ciemnej strony popularności, co pozwoliło zrównoważyć nastrój całości i nadać jej przyjemnego klimatu.

I na koniec muszę, po prostu muszę, wspomnieć o tym, jak bardzo podoba mi się tytuł tej powieści i zabawa słowem, na jaką pozwoliła sobie autorka, jak dla mnie ten tytuł to prawdziwe mistrzostwo świata!

- Cinder? Jesteś tam jeszcze?
- Nie miałem pojęcia, że przy wejściu na poziom rozmowy telefonicznej zyskuje się automatycznie tytuł twoje chłopak. Czy to oznacza że aby się spotkać, musimy się pobrać?
Zaskakując samą siebie, wybuchłam śmiechem. Juliette rzuciła na mnie okiem, lekko unosząc brew, ale bez słowa wróciła do lektury.
- Przepraszam, ale nie uznaję poligamii, a jestem pewna, że ty ożeniłeś się już ze swoim samochodem. 

Cinder i Ella to urocza i dobrze napisana opowieść, będąca wariacją na temat klasycznego Kopciuszka, w której autorka zgranie wykorzystała znane nam motywy i przerobiła je tak, by wpasowywały się w tę właśnie historię. Dobrze skonstruowani bohaterowie, fajny humor i wbrew moim obawom ciekawa historia o stracie i trudnych początkach, to wszystko składa się na moją pozytywną opinię na temat powieści Kelly Oram i to wszystko pozwoliło mi spędzić z tą powieścią kilka naprawdę przyjemnych chwil.

Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz