Ariana | Blogger | X X

29.09.2019

„Każdy gra jakąś rolę”, czyli gdy teatr miesza się z życiem

Tytuł oryginału: If We Were  Villains 
Tytuł polski: Teatr złoczyńców
Autor: Melanie Rio
Tłumaczenie: Katarzyna Malita 
Wydawnictwo: Świat książki

Oliver po dziesięciu latach wychodzi z więzienia i tym razem opowie, odchodzącemu na emeryturę detektywowi prawdę.

Dziesięć lat temu siódemkę nastolatków połączyła miłość do  aktorstwa i Shakespeare'a przez co znaleźli się w Dellecher Classical Conservatory, gdzie odgrywali takie same role zarówno na scenie, jak i w prawdziwym życiu. Gdy jednak w obsadzie następują rotacje, sprawy zaczynają się niebezpiecznie komplikować... 




&&&

Niewiele wiedziałam o tej książce przed jej lekturą. Widziałam jej skromną, choć przy tym wyrazistą okładkę z czaszką, ukrytą za czerwoną, teatralną kurtyną. Przeczytałam krótki opis umieszczony na stronie wydawcy, który wyjaśnił mi symbolikę ukrytą na oprawie powieści oraz tę ukrytą w samym jej tytule. I przesłuchałam zaledwie jedną opinię na jej temat, która zasugerowała mi jednak bardzo mocno, że może to być lektura idealna dla mnie. Wiedziona tym przeczuciem sięgnęłam więc po Teatr złoczyńców pełna nadziei na rewelacyjną historię i…

Przyszło mi do głowy (chyba pierwszy raz), jak bardzo byliśmy osamotnieni, gdy w Zamku nie odbywała się akurat impreza, kiedy pozostali studenci znajdowali się jakiś kilometr dalej w głównym gmachu  Byliśmy tylko my - nasza siódemka, drzewa, niebo, jezioro, księżyc i oczywiście Shakespeare. Mieszkał z nami jak ósmy lokator, starszy, mądrzejszy przyjaciel, niewidzialny, lecz nigdy nie opuszczał naszych myśli, jakby przed chwilą wyszedł z pokoju.

Tym, co w Teatrze złoczyńców ujęło mnie, chyba najbardziej jest klimat całości. Wydaje się bowiem, że każda z emocji, jakie obezwładniają głównych bohaterów, (a Ci są aktorami, więc możecie sobie tylko wyobrazić ten wachlarz przeróżnych odczuć), dotyka także duszy czytelnika. I tak gdy Oliver, czyli narrator powieści, stresował się występem, ja stresowałam się razem z nim, gdy odczuwał euforię po udanej sztuce, odczuwałam ją razem z nim, ale dzieliłam z nim o wiele więcej: nienawiść, uzależnienie od Shakespeare'a i aktorstwa, okropną zazdrość, a także rodzące się zauroczenia. Moc, którą Melanie Rio zamknęła w słowach, jest niezwykła, bowiem choć tak wiele jest tu emocji, tak każda wydaje się namacalna, a choć mnóstwo jest tu patosu i wyolbrzymienia, tak w jakiś dziwny sposób idealnie wpasowuje się on w tę historię i w tych bohaterów, nagle wydając się czymś zupełnie naturalnym tak jak słowa dramatów recytowane przez aktorów na scenie.

Niezwykle ciekawym pomysłem było także podzielenie tej książki na akty i sceny, które poprzedzał prolog przenoszący czytelnika do przyszłości, zmuszając go do zastanawiania nad tym, co się stało, że to właśnie nasz poczciwy Oliver, odgrywający drugoplanowe role, wylądował w więzieniu. Te krótkie wstawki pomagały budować napięcie i pobudzały moją ciekawość, jednak to sceny mające miejsce w teatrze interesowały mnie najbardziej, a wszystko to dzięki dobrej kreacji bohaterów i dobrze rozplanowanej historii, która kryła w sobie sporo tajemnic i wielokrotnie bazowała na niedopowiedzeniach.

- Wiesz, że nie byłoby mnie tutaj, gdybyś był kimś innym.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że masz lepsze powody od nas, by chować urazę, ale będziesz też pierwszym, który mu wybaczy.

Skoro już wspomniałam o bohaterach, to przyszła chyba chwilę, by pochylić się i nad nimi. Muszę przyznać, że byłam nieco zaskoczona, tym jak specyficznymi okazali się oni towarzyszami – każdy z nich krył w sobie wiele sprzeczności i miał swoje tajemnice, a skomplikowane relacje między nimi tylko dodawały im głębi. Tak jak wspomina opis wydawcy mamy tu do czynienia z aktorami, którzy odgrywali swoje role nie tylko na scenie – bohatera, złoczyńcy, tyrana, kusicielki, pierwszej naiwnej, statysty – ale później sprawy zaczęły się komplikować, role zarówno w teatrze, jak i w prawdziwym życiu zaczęły się zmieniać, i tak otrzymaliśmy postaci, które trudno jest jednoznacznie polubić, ale które fascynują, i są, tak charyzmatyczne, że mamy ochotę podążyć za nimi prosto do piekła, do którego zmierzają. Mimo że mogłam nie popierać pewnych decyzji podjętych przez tych młodych ludzi, nie lubić poszczególnych par, tak obserwowanie ich przeżyć sprawiało mi dziwnego typu satysfakcję. To bowiem właśnie warstwa obyczajowa Teatru złoczyńców podobała mi się najbardziej, mimo że była stosunkowo prosta.

Intrygujące było tu także to, jak wyraźnie widać tu obsesję na punkcie Shakespeare'a, która zawładnęła bohaterami i objawiała się zarówno w myślach narratora Oliviera, jak i w samych dialogach, w których bardzo często cytowano Angielskiego dramatopisarza, ale w pewnym momencie trochę udzieliłam się i mnie, w chwili, gdy dostrzegłam jak wiele scen z powieści, ma swoje odzwierciedlenie w jego sztukach właśnie. W pewnym momencie odkryłam także to, że pozornie zwykła artystyczna szkoła, miała w sobie coś z miejsca kultu, w którym wszyscy są ślepo zaślepieni uwielbieniem do jednego człowieka.
Chcąc sięgnąć po tę powieść, musicie być też przygotowani na to, że naprawdę sporo jest tu fragmentów opisujących próby bądź same przedstawienia wystawiane przez naszych aktorów, fragmentów składających się z dość szczegółowych opisów scenografii oraz przede wszystkim z kilku scen z samej sztuki, jeśli nie lubicie więc formy dramatu, to te sceny mogą Was nudzić, lub wręcz denerwować.

Nie wiem, natomiast co mogłabym Wam powiedzieć o wątku kryminalnym, którego rozwiązanie, stanowiło punkt kulminacyjny całej historii. Z jednej strony bowiem samo jego zakończenie nie powinno być dla nikogo wielkim zaskoczeniem. Z drugiej zaś nie wydaje mi się, żeby Melanie Rio postawiła sobie za cel właśnie zdumienie czytelnika. I muszę przyznać, że mi, tak po prostu bez wskazania jednego konkretnego powodu, ten wątek po prostu bardzo mi się podobał, ponieważ był interesujący i dodawał czegoś mrocznego, i dobrego całej historii.

Aktorzy z natury są wybuchowi - alchemiczne stworzenia zbudowane z łatwopalnych składników emocji, ego i zazdrości. Wystarczy je podgrzać, zamieszać i czasami otrzymuje się złoto. Czasem katastrofę.

Teatr złoczyńców to książka, którą bardzo trudno jest zaszufladkować – ani to pełnoprawny kryminał, ani thriller, ani obyczajówka. I chyba właśnie ta niejednoznaczność uczyniła tę powieść w moich oczach tak dobrą, że potrafiłam się w niej całkowicie zatracić, jednocześnie pragnąć, skończyć ją jak najszybciej, by poznać w końcu rozwiązanie całości, jak i nie kończyć jej nigdy, by nie musieć się rozstawiać z tymi bohaterami i tą historią. To z pewnością nie jest książka dla wszystkich, a jedynie dla tych, którzy lubią nieoczywiste historie i którym przynajmniej nie przeszkadza twórczość Shakespeare'a, którego jest tu naprawdę sporo, ale moim zdaniem naprawdę warto dać jej szanse. Jedno jest bowiem pewne, książka Melanie Rio rozkochała mnie w sobie i ma pewne miejsce na mojej liście najlepszych książek tego roku!

Moja ocena:
★★★★★★★★☆☆ 
(rewelacyjna)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz