Ariana | Blogger | X X

22.02.2020

Gdzie zaczyna się granicą między tobą a twoim wizerunkiem w Internecie?


 Tytuł oryginału: Reputacja
 Autor: Marcin Kiszela
Wydawnictwo: W.A.B.

Milena, internetowa sensacja znika w dziwnych okolicznościach, a jej przyjaciółka Alicja, która pracuje dla niej, dbając o jej dobrą reputację będzie miała naprawdę niewiele czasu by dowiedzieć, co takiego przydarzyło się młodej gwieździe YouTube’a...










&&&

W Internecie możesz być, kim tylko zapragniesz, pokazywać ludziom jedynie wybrane skrawki swojego życia, mówić, o czym tylko masz ochotę i kreować się na osobę idealną, która dzięki filtrom nie ma ani jednego pryszcza, a dzięki temu, że sama wybierasz, czym podzielisz się z widzami, nie masz ani jednego zmartwienia, ani skazy na charakterze. Jak długo możesz jednak stwarzać te pozory? Jak wiele czasu potrzeba by na twojej reputacji pojawiła się pierwsza rysa? I w końcu jak wiele jesteś w stanie poświęcić, by utrzymać swój wizerunek boga? Miłość? Zdrowie? A może swoje własne życie? Marcin Kiszela w swojej powieści Reputacja zdecydował się opowiedzieć czytelnikowi historię Mileny, gwiazdy YouTube’a, uwielbianej przez całą Polskę, która dla zachowania swojego idealnego wizerunku jest w stanie poświęcić naprawdę wiele. I… Udało mu się stworzyć całkiem niezły thriller.

Wszystkim się wydaję, że znają Milenę i rozumieją, że ją kochają tak mocno, jak ona ich. Ale – no własnie – to od początku była iluzja. 


Narracja w tej powieści jest prowadzona w chaotyczny sposób. Mamy tu bowiem narrację prowadzoną przez kilka osób, które opisują dane zdarzenia z pewnej perspektywy czasu, jakby odpowiadając na zadane przez dziennikarza pytania, a także narracje Szymona, która odnosi się zarówno do przeszłości, jak i do teraźniejszych zdarzeń, aż w końcu narrację Alicji, która opowiada nam o danych wydarzeniach w momencie, gdy miały one miejsce. Tak wiele narracji wprowadza w tę powieść pewien chaos i sprawia, że czasami trudno jest odnaleźć się na osi czasowej całej historii, ale także dodaje tej historii wielowymiarowości, pozwala autorowi na przerywanie opowiadanej opowieści w wybranym przez siebie momencie oraz na powrót do niej z perspektywy innej z postaci.

Jednocześnie dzięki krótkim rozdziałom oraz dzięki temu, że Marcin Kiszela potrafi pisać w taki sposób, by nie zanudzić czytelnika, ale wciąż na nowo pobudzać jego ciekawość Reputację czyta się naprawdę szybko, wręcz błyskawicznie. Jednym co może powodować czasem zgrzyt są niektóre dialogi, w których zbyt dużo jest dziwnych słów, które chyba mają brzmieć jak slang, którym posługują się ludzie w show-biznesie, ale w moim oczach wypadły one po prostu dziwacznie.

- Dobra, nieważne… Trza się teraz skupić na zdjęciu. Zgaduję, że dzieciak to kto? Syn porywacza?
 - Najprawdopodobniej. Szkoda, że tacy ludzie robią dzieci. Jednak optuję za pełną sterylizacją środowisk patolo. Obadaj dookoła. Jakby służby zobaczyły, jaki tu syg i jakie Szymon ma urojenia, to synek by raczej wylądował w rodzinie zastępczej i nic by się….
- No, a może było tak! [...] 


Ten thriller nie opiera się na postaciach, ponieważ mimo że pojawia się ich kilka, tak żadnej z nich nie jesteśmy w stanie do końca poznać, nie mówiąc już o poczuciu żadnej sympatii. Kreacja Alicji, kobiety cierpiącej po stracie syna, która jak ma się wrażenie, oddałaby życie, byleby ocalić reputację przyjaciółki, była bowiem ciekawa i owszem postać Szymona mogłaby być naprawdę intrygująca, gdyby dostał on nieco więcej miejsca w całej historii, niemniej trudno jest mi doszukać się w napisanych przez Kiszele bohaterach jakiegoś charakteru, czegoś charakterystycznego, czegoś, co pozwoliłby im wyjść nieco ponad kartkę papieru i stać się w moich oczach trójwymiarowymi bohaterami. Jedynie postać Mileny, gwiazdy Internetu i piosenkarki była nakreślona w taki sposób, że potrafię określić jej charakter, a przy tym byłam naprawdę zainteresowana jej historią oraz naprawdę zafascynowana kreacją jej internetowego wizerunku, w którym kryło się dziwne szaleństwo, coś dziwacznego i widząc to, mogłam uwierzyć w to, że miała tylu fanów i psychofanów, miała bowiem w sobie coś z Lady Gagi.

Myślę, że ta książka byłaby zdecydowanie lepsza, gdyby była o dobre kilkadziesiąt, a może sto stron dłuższa. Dałoby to bowiem autorowi szansę na napisanie zakończenia tej książki. Możecie teraz robić wielkie oczy, ale moim zdaniem w tej powieści zakończenia po prostu nie ma, ponieważ ta historia po prostu w pewnym momencie się urywa, bez ostrzeżenia i bez wyjaśnienia wielu, naprawdę wielu wątków, które poruszała. I nie robi tego niestety w taki sposób, że pozostawia czytelnika z poczuciem satysfakcji, jednocześnie pozwalając mu samemu dopisać sobie kilka mniejszych kwestii. Nie, po prostu pozostawia go z niczym, bez wyjaśnień i odpowiedzi, a przecież thrillery powinny właśnie bronić się swoim zakończeniem, gdzie autor będzie mieć szanse zaskoczyć czytelnika, wyjaśnić mu całą intrygę, potwierdzając lub zaprzeczając jego przeczuciom, tymczasem w Reputacji tak naprawdę jedynie ułamek całej sprawy się wyjaśnia, a na ostatnich stronach pojawiają się teksty stylizowane na komentarze fanów Mileny, które nie uzupełniają zakończenia, a raczej były okazją dla autora do zabawy słowem. I muszę przyznać, że jestem trochę zawiedziona, że ta historia tak się urywa, ponieważ przez całą powieść Marcin Kiszela kreował naprawdę ciekawą sytuację, by na samym jej finiszu zaprzepaścić własną szansę.

Tyle że jak jesteś znany to i tak tego nie chcesz robić, bo ci fani wlezą na głowę. Generalnie przeż musi być nadzór, byle polityk z koziej dupy ma dziś obstawę. A jak ktoś się staje, taką, wie pan, ikoną, to traci swoją… własność. No, staje się tak jakby… dobrem narodowym. Nikt nie chce, żeby mu ktoś rozjebał wazę za milion, to i nikt nie chce, żeby piosenkarka z wyższej półki zjebała się gdzieś na samo dno. Najlepiej, coby żyła długo i szczęśliwie, serio, przeż od tego zależy życie kupy ludzi. 

Reputacja to thriller, który wyróżnia się przede wszystkim to, że porusza się w tematyce Internetu, show-biznesu oraz własnego wizerunku, jaki kreujemy w sieci. Narracja bywała tu chaotyczna, niektóre dialogi wypadały dziwacznie, a sama historia po prostu urywa się w pewnym momencie, jakby autorowi zabrakło czasu na napisanie właściwego zakończenia. Niemniej nawet pomimo wymienionych wad powieść Marcina Kiszeli czyta się naprawdę szybko, a stworzona przez niego historia Mileny potrafi naprawdę zaciekawić. Moim zdaniem choćby dla samego wątku kreowania własnego „ja” w sieci warto dać tej powieści szansę, jednak nie jest to żadnym wypadku pozycja obowiązkowa.



Moja ocena:
★★★★★☆☆☆☆☆
(przeciętna)




Za egzemplarz recenzencki dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz