Ariana | Blogger | X X

24.04.2020

Dziewczyna kontra zaburzenia obsesyjno-kompulsywne


Tytuł oryginału: Am I Normal Yet?
Tytuł polski: Jestem już normalna?
Seria: Klub Starych Panien (tom #1)
Autor: Holly Bourne
Tłumaczenie: Marta Faber 
Wydawnictwo: Zielona Sowa 

Evie cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, a jej największym marzeniem jest bycie normalną.

Pójście do nowej szkoły, w którym nikt nie wie o jej problemach, stanowi najlepszą okazję by spełnić to marzenie.

Okazuje się jednak, że bycie normalną, wcale nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać.


&&&

Czytanie o kimś chorym psychicznie nigdy nie jest dla mnie łatwym przeżyciem, ponieważ zawsze zmusza mnie do wielu refleksji nad ludźmi, których cała życie wygląda tak, jak ten urywek zawarty w książce. Niezmiennie jednak czytanie takich opowieści jest dla mnie jednocześnie niezwykle intrygujące, ponieważ pozwala mi spojrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość z całkiem innej perspektywy. Dlatego też z ogromną ciekawością przymierzałam się do lektury Jestem już normalna?, które zapowiadało się na powieść z gatunku tych, które czyta się szybko, ale które potrafią także zainteresować i pozostać w głowie. Czy tak właśnie się stało?

Dawniej ufałam własnej ocenie sytuacji. I swoim myślom. Wszystko się zmienia.

Bohaterowie tej książki są naprawdę przeróżni, na szczególną uwagę zasługują jednak trzy bohaterki – Evie, Amber i Lottie, czyli trzy dziewczyny, o których będzie opowiadać cała seria Klub Starych Panien. Każda z nastolatek była wyjątkowa, a przy tym każda z nich została wykreowana na bohaterkę z krwi i kości, do których łatwo było mi poczuć nić sympatii, chociaż zdajemy sobie sprawę z ich wad i problemów. Czasami miałam ochotę je przytulić i pozwolić im się wypłakać, czasami znaleźć się z nimi w jednym pokoju i zaśmiewać się bez końca, a czasami porządnie zdzielić przez głowę – i to było w nich absolutnie najlepsze, ponieważ czułam, że są to po prostu nastolatki, które mają lepsze, i gorsze pomysły, ale trzeba im to po prostu wybaczyć.
Evie, czyli główna bohaterka Jestem już normalna? to zaś postać, która bywała głupiutka i naiwna, podejmowała naprawdę dziwne decyzje, wszystko, byleby tylko dążyć do nieokreślonego pojęcia normalności, nie widząc, że takim zachowaniem jedynie oddala się od tego, czego chce. I nie ukrywam, że jej zachowanie może momentami irytować, kryła się w niej jednak taka prawdziwość, że ja nie potrafiłam się na nią złościć.
Warto też zwrócić uwagę na to, że w książce pojawiło się kilka postaci, które wpisują się wręcz idealnie, w niektóre stereotypy, widać jednak, że był to celowy zabieg autorki, który służył pewnym elementom tej historii, dlatego nijak mi taka kreacja bohaterów nie przeszkadzała.

Nic nie odpisałam i jedynie uśmiechnęłam się do telefonu. Może cierpię na chroniczną głupotę. Albo urojenia. A może dolega mi zwykła dobra nadzieja? Nadzieja to stan psychiki. Zgadzasz się ze mną?


Rewelacyjnie wypadły w Jestem już normalna? wątki przyjaźni. Mieliśmy tu bowiem zarówno przyjaźń trudną, taką, która gdzieś zanika, gdy zmienia się sytuacja, jak i gdy zmieniają się bohaterowie, ale nie znika całkowicie, ponieważ wciąż łączy ich wspólna przeszłość, której nie sposób wymazać, nawet jeśli nas rani. A także przyjaźń, która przychodzi bohaterkom wręcz banalnie łatwo, ponieważ bardzo szybko odnajdują wspólny język i wspólne tematy do rozmowy, nawet jeśli same się tego nie spodziewały.

I z tym drugim rodzajem przyjaźni, tym która połączyła Evie, Amber i Lottie wiąże się mój absolutnie ulubiony wątek z całej powieści, a więc wątek siostrzeństwa, wątek feministyczny, wątek Klubu Starych Panien. Czytanie o dziewczynach, o tym, co je łączyło, a także o tym, co je dzieliło, wysłuchiwanie ich kolejnych wykładów o świecie, w którym muszą się odnaleźć jako młode kobiety, sprawiało mi naprawdę ogromną, ogromną przyjemność, ponieważ zostały one napisane naprawdę zgrabnie, a zawarte w nich informacje, często były dla mnie czymś nowym bądź czymś, z czego nie zdawałam sobie sprawy. Ani przez moment nie czułam, że był to wątek wciśnięty tu na siłę, że nie pasował on do całej historii, a wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że idealnie wpasowuje się w nią, dopełnia ją. I to nie tak, że dziewczyny były idealne, że zjadły wszystkie rozumy świata, i teraz mają zamiar spalić staniki i wyjść na ulicę z transparentami, lecz tak jak to bywa, wszystko zaczyna się od prostych rzeczy, od pomyślenia o pewnym problemie, o poczytaniu o nim i porozmawianiu o nim z innymi dziewczynami. Nastolatki nie były idealne, same siebie przyłapywały na wpadaniu w pewne schematy myślenia, a jednak podejmują trud, by spróbować z nimi zawalczyć i to właśnie w tej nie idealności ukryła się prawdziwość i to, że absolutnie kupiłam wątek związany z klubem założonym przez nasze bohaterki.

– Nienawidzę określenia stara panna – powiedziała dobitnie – Mam dopiero szesnaście lat, a już martwię się, że nią zostanę. I wtedy wściekam się na siebie, że tak przejmuję się tym czy spotkam jakiegoś sensownego chłopaka. 

Nasza główna bohaterka, Evie zmagała się z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Wątek ten został poprowadzony w moim odczuciu z naprawdę sporym wyczuciem, nie było tu osądzania, czy oceniania, lecz po prostu pokazanie, że tak to jest, z podkreśleniem, że czytamy o jednym, konkretnym przypadku, a nie o wszystkich chorych. Niezwykle podobało mi się, że wątek ten wciąż gdzieś był, że autorka nie porzucała go, gdy pisała o czymś innym, lecz pewnymi słowami, czy gestami wciąż sygnalizowała, że problem wciąż istnieje i staje się coraz to bardziej poważny.

Bardzo doceniam także to, w jaki sposób autorka opisała tu postać terapeutki Evie, ponieważ dodawało to tej powieści pewnej prawdziwości i czyniło ją w moich oczach jeszcze bardziej prawdziwymi. A także to, że, że autorka nie poszła na łatwiznę i nie, pominęła wątku rodziny, lecz zarysowała go gdzieś w tle, co uczyniło historię dziewczyny jeszcze bardziej trójwymiarową.

Początkowo nie mogłam się wgryźć w tę powieść, ponieważ przybiera momentami dziwną formę. Poznajemy bowiem tę historię z perspektywy Evie, od czasu do czasu pojawia się tu jednak wtrącenie wyróżniona jako „zła/dobra myśl”, które nieco wybijało mnie z rytmu, podobnie jak to, że czasami w trakcie akcji przeskakujemy do innego wydarzenia, które wydaje się ważne dla dziejących się właśnie wydarzeń. Niemniej im dłużej czytałam, tym lepiej się czułam w trakcie lektury, im mocniej rozumiałam bohaterkę i potrafiłam sobie wyjaśnić jej momentami głupie zachowanie, tym lepiej mi się tę powieść czytało, nawet jeśli wątki romantyczne w tej książce są naprawdę dziwnie.
Sam koniec ma w sobie zaś sporo dramatu, a jednak nie był on przedramatyzowany, lecz po prostu mocny, trudny do czytania, czułam się momentami, wręcz zawstydzona tym, co czytałam, ale to dobrze, ponieważ świadczy to jedynie o moim zaangażowaniu w całą tę słodko-gorzką historię.

– W każdym razie zobaczcie, jak to źle robi wszystkim – kontynuowałam. – To, że mówi nam się, że mamy się zachowywać w sposób typowy dla dziewczynek lub dla chłopców, w rezultacie nas niszczy.

Jestem już normalna to jedna z tych książek dla młodzieży, które zawierają w sobie dokładnie to czego typu powieściach – nie jest głupiutka, chociaż zawarta w niej historia jest wybitnie wręcz prosta, porusza ważne kwestie z niezwykłym wyczuciem, dając czytelnikom, niby przypadkiem, ważne lekcje do przyswojenia, a przy tym ma bohaterów, których mimo wszystkich głupot, które robią, po prostu da się lubić. Mnie ta powieść ogromnie się podobała i już nie mogę się doczekać aż sięgnę po drugi tom tej serii. 



Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz