Formuła, jaką zdecydowała się zastosować Mona Kasten w swojej serii Begin Again, jest znana chyba każdemu fanowi New Adult – w pierwszym tomie poznajemy pewną parę bohaterów, a następnych częściach obserwujemy historię innej pary, która jednak w jakiś sposób łączy się z poprzednimi bohaterami. Całkiem lubię, gdy serie przybierają taką właśnie formę, o ile tylko widzę w kreacji postaci potencjał na to, by dać im swoją własną książkę. I w przypadku wspomnianego już cyklu widziałam taki właśnie potencjał, dlatego też cieszę się, że autorka w każdej części oddawała głos innym bohaterom. Jak jednak wypadały kolejne tomy tej serii? Czy każdy z nich był tak samo dobry?
W kilu słowach o każdej z czterech części:
1# Begin Again
Nie jesteś zepsuty, Kaden, jesteś może trochę poturbowany. Ale nie na tyle, żeby nie dało się tego naprawić.
Odpowiadając na wcześniejsze
pytanie: nie, nie każdy tom serii Begin Again był tak samo dobry, a część
pierwsza wypadła w moich oczach po prostu średnio. Fabuła tej książki jest
bowiem naprawdę prosta, pokusiłabym się nawet o powiedzenie, że jest to najbardziej
schematyczna część, nijak mi to jednak nie przeszkadzało w trakcie lektury, co
więcej kolejne jej strony wręcz uciekały mi przez palce – tak szybko mi się ją
czytało. Podobało mi się tutaj to, jak zręcznie autorka wplatała w akcje
bohaterów drugoplanowych, kreując ich charaktery, a jednocześnie kreśliła
dynamiczne relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Mój problem z tą książką
jest nierozłącznie powiązany z moimi preferencjami co do głównych postaci i
rozwoju ich relacji. Allie to bowiem w moich oczach bohaterka, która wypada po
prostu nijako, (szczególnie na tle innych żeńskich postaci), o której już
tydzień po lekturze nie pamiętam nic poza jej imieniem, fragmentem jej
przeszłości oraz tym, że dziewczyna miała zadziwiającą zdolność płakania bez powodu.
Kaden to zaś ten zamknięty w sobie, gburowaty bohater, który został okrutnie
zraniony w przeszłości, więc postanowił nigdy więcej nie wchodzić z kobietami w
żadne głębsze relacje. I patrząc nieco bardziej obiektywnie, nie uważam, że są
to bohaterowie źle napisani, niemniej to nie jest ten to po prosty ten typ
postaci i relacji, o którym ja szczególnie lubię czytać. Nieszczególnie też
ujęły mnie też tajemnice, jakie skrywali Allie i Kaden, a najbardziej ze
wszystkiego, nie odpowiadało mi zakończenie całości, które potoczyło się według
mnie zbyt szybko i zbyt łatwo.
Begin Again wypadło więc w moich
oczach po prostu poprawnie – nie porwało mnie, ale spędziłam przy nim na tyle przyjemny czas, że z chęcią sięgnęłam po następny tom serii.
Moja ocena:
★★★★★☆☆☆☆☆
(poprawna)
2# Trust Again
To, co cię spotkało, było okropne i zrozumiałe jest, że straciłaś zaufanie do ludzi, ale nie możesz teraz w każdej trudniejszej sytuacji poddawać się bez walki. Nie tak wygląda życie. Nigdy tak nie wyglądało.
Trust Again to część, na którą
czekałam chyba najbardziej, ponieważ kreacja Dawn i Spencera, a także świetna
dynamika między nimi, bardzo podobała mi się w pierwszej części. Tutaj jednak
postać Dawn sporo straciła w moich oczach – irytowało mnie jej zachowanie, to,
że nie miała pojęcia, czego właściwie chce, a wątek związany z jej przeszłością
wydawał mi się bardzo przerysowany. Przyłapywałam się wręcz na tym, że
kompletnie nie obchodziły mnie uczucia bohaterki, przez to, jak egoistycznie
się zachowywała. Na plus za to wątek związany z jej pasją, który dodał jej
kolorytu oraz to jak dobrze wchodziła w interakcje z innymi bohaterami. Spencer
to zaś ten typ faceta, którego wszyscy lubią, bo potrafi rozładować atmosferę w
ułamku sekundy i co by nie mówić zdobył i moją sympatię, chociaż chwilami był
trochę zbyt idealny. Cudowna chemia, którą wyczuwałam między bohaterami w
poprzedniej części, tutaj jakby straciła na sile, przez co nie polubiłam tej
książki, tak bardzo, jak na to liczyłam. Powieść zyskała jednak w moich oczach
dzięki kilku naprawdę zabawnym dialogom oraz dzięki temu, jak dobrze została
zarysowana w niej przyjaźń, szczególnie damsko-damska.
Trust Again to moich oczach
książka po prostu dobra. Nie spełniała może wszystkich nadziei, które z
nią wiązałam, ale mimo to zapewniła mi niezłą rozrywkę.
Moja ocena:
★★★★★★☆☆☆☆
(dobra)
3# Feel again
Nie jesteśmy tym, co o nas mówią, Sawyer. Nie pozwól sobie tego wmówić.
Feel Again czyli część ze
zdecydowanie najbrzydszą okładką, pod którą kryje się jednak moja ulubiona
historia z całej serii. Bardzo podobała mi się tutaj kreacja głównej bohaterki,
imieniem Sawyer, która była tutaj dziewczyną, którą los skrzywdził, ale ona nie
zamierzała się poddawać i wciąż walczyła o swoje marzenia. I tak o ile miałam
do niej bardzo neutralny stosunek w poprzednich tomach tak tutaj zdecydowanie
zyskała w moich oczach. Jeszcze bardziej podobała mi się zaś kreacja Isaaca, o
którego istnieniu niemal zapomniałam, a który tutaj okazał się naprawdę cudowną
postacią. I chociaż bardzo bałam się wątku związanego z jego przemianą, gdzie
autorka mogła przesadzić w zaledwie jedną, jak i w drugą stronę, tak znalazła
zakończenie, będące złotym środkiem dla całego wątku, dzięki czemu stworzyła bohatera
niepozbawionego wad, a mimo to potrafiącego skraść serce. Bardzo podobało mi się
także to, że mimo, że główne postaci przechodziły w tym tomie dość spore
metamorfozy, tak robiły to w sposób naturalny, i nawet po przemianie, pozostały
sobą. Uwiodła mnie też relacja Sawyer i Isaaca, która opierała się na znanym
wszystkim zderzeniu całkowicie przeciwstawnych charakterów, które jak się
okazuję, cudownie potrafią się uzupełniać. Feel Again to też pierwszy tom w tej
serii (i jak na razie jedyny), w którym nie
odniosłam wrażenia, że bohaterowie ranią się bez większego sensu, nie potrafiąc
ze sobą zwyczajnie porozmawiać, ale mają swoje powody by podjąć taką, a nie
inną decyzję. Naprawdę dobrze zostały tutaj także zarysowane wszystkie wątki
poboczne, począwszy od pasji Sawyer, którą można było poczuć w jej narracji,
przez wątek związany z jej przeszłością i rodziną, z którym miałam drobny
problem, bo siostra dziewczyny, wydawała mi się bardzo egoistyczna, aż po
świetny, pełen ciepła wątek rodziny Isaaca, który skradł moje serce. Całkiem
zgrabnie udało się też autorce wpleść w tę historię swego rodzaju walkę ze
stereotypami, które przypisujemy płci.
Feel Again to romans, który
absolutnie wpisał się w mój gust – z odpowiednim tempem akcji, sympatycznymi
bohaterami i chemią między nimi oraz z dobrymi wątkami pobocznymi.
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)
4# Hope again
W prawdziwym życiu nikt nikomu nie buduje domów z niebieskimi okiennicami. W prawdziwym życiu nikt nie całuje się w deszczu, nie noszą się na rękach. W prawdziwym życiu inni cię niszczą, zostawiając pustą skorupę, w której nic nie zostało.
Hope Again, czyli czwarty tom serii,
a zarazem ten, co do którego mam najbardziej mieszane uczucia. Mój największy
zarzut wobec tej książki jest niby banalny, ale jednocześnie bardzo złożony –
momentami w trakcie czytania dość mocno się nudziłam. O ile bowiem wątek
poboczny związany z Blakiem, czy relacja Blake’a z Nolanem były naprawdę bardzo
dobrze rozpisane, (uśmiałam się nawet na kilku fragmentach, a to zdarza mi się
stosunkowo rzadko), o tyle główny wątek Everly i Nolana był dla mnie po prostu
mało angażujący. Oczekiwałam bowiem, że będzie to relacja skomplikowana, a
przez to, że dotyczy studentki i wykładowcy, zyska pewną wartość dodaną, pewien
dreszczyk, że czytamy o czymś zakazanym. Tymczasem okazuje się, że tutaj
problemy związane z tą zakazaną miłości znikają jak za machnięciem magicznej
różdżki – w łatwy sposób dochodzimy do tego, że cała sytuacja jest dobra
zarówno moralnie, jak i formalnie, a bohaterowie nie ponoszą żadnych
konsekwencji. Mona Kasten poświęciła więcej miejsca bowiem całkiem innym wątkom
niż rozwijanie relacji głównych bohaterów. O czym czytamy zatem w Hope Again? O
relacji matki z córką, w której zdecydowanie brakuje rozmowy, o traumie z
przeszłości, o braku poczucia bezpieczeństwa, o próbie odnalezienia się w nowej
sytuacji rodzinnej i mieszkaniowej oraz o wątpliwościach związanych z wyborem
studiów. I każdy z tych wątków wypadł moim zdaniem obiektywnie dobrze, jednak
nie potrafiłam zaangażować się w tę historię, ponieważ postać Everly wypadła
tutaj blado, na tle, chociażby Nolana czy Blake’a, a nawet przewijającej się
przez całą historię Dawn. Everly to bowiem ta zwykła, niby całkiem
sympatyczna, dziewczyna z trudną przeszłością, z talentem do dramatyzowania,
którą niby wszyscy lubią, ale tak naprawdę niewielu obchodzi jej historia.
Ciekawym zabiegiem było jednak to, że historia Hope again, nie toczy się po
wydarzeniach z Feel again, lecz równolegle z nimi, dlatego mogliśmy tu z innej
perspektywy spojrzeć na pewną scenę na imprezie.
Czy Hope Again to dobra książka?
Moim zdaniem to naprawdę przyzwoita powieść, która może przypaść do gustu fanom
gatunku New Adult, w której krył się co prawda potencjał na jeszcze lepszą
historię, ale produkt końcowy wypadł naprawdę nieźle.
Moja ocena:
★★★★★☆☆☆☆☆
(poprawna)
5# Dream again
Kolejna część serii ma ukazać się jeszcze w tym roku i będzie opowiadać o Blake'u, którego już zdążyłam polubić, także czekam na polska premierę.
Gdybym miała zaś uszeregować kolejne tomy w kolejności od najlepszej do najgorszej moim zdaniem części to moja lista prezentowała by się następująco:
1# Feel again
2# Trust again
3# Begin again
4# Hope again
Trochę bardziej ogólnie...
W kilku słowach o wada całej serii
W tej serii występuje swego
rodzaju przesyt dramatycznych historii z przeszłości. Rozumiem, że takie
historie wzbogacają kreacje bohaterów i sprawiają zwykle, że sama opowieść
przyjmuje ciekawszych przebieg, niemniej w serii Begin Again obracamy się w dość
wąskim gronie znajomych, tymczasem za absolutnie każdą z postaci ciągnie się
jakaś historia. I może gdyby bohaterowie nie byli ze sobą aż tak blisko, to
wypadłoby to wiarygodniej, tymczasem takie natężenie dramatów na metr
kwadratowych jest, co by nie mówić, wypada dość przerysowane.
Naiwnie liczyłam na to, że któraś
z książek wyłamie się choć trochę ze schematu pierwszej części, niestety tak
się nie stało i od początku do końca wiadomo jak potoczy się historia miłosna
danych bohaterów. Trochę żałuję, że autorka nie pokusiła się tu o jakąś większa
zmianę w formie, bo to dodałoby tej serii chociaż małego elementu zaskoczenia. Niemniej nie odbierało mi to radości z lektury.
To może nie jest wada, a raczej moja
skromna preferencja, ale w trakcie czytania nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że
te książki byłyby pełniejsze, gdyby Mona Kasten pokusiła się na oddanie głosu,
obu głównym bohaterom, gdyby nie tylko dziewczyny były narratorkami, ale gdyby
uzupełnić ich perspektywę, męskim spojrzeniem na sprawę.
Zalety całości
– zgrabnie napisane wątki miłosne – niby wszystkie relacje na pierwszy rzut oka są identyczne, a jednak różnią je pewne znaczące szczegóły
– opisy zbliżeń, pozbawione zbędnego patosu, które czyta się naprawdę dobrze
– niezłe dialogi
– dobre poczucie humoru
– niezłe dialogi
– dobre poczucie humoru
– różnorodni główni bohaterowie
– ciekawi bohaterowie drugoplanowi
– ciekawi bohaterowie drugoplanowi
– nie każdy bohater wbrew pozorom uwielbia tu każdego, co
sprawia, że mamy kilka naprawdę ciekawszych relacji
– rozpisanie wątków przyjaźni, szczególnie tych
damsko-damskich
– kolejne części zgrabnie się ze sobą łączą, zwykle dzięki
jednej, dwóm postaciom na drugim planie
W ogólnym rozrachunku seria Begin Again nie powaliła mnie może na kolana, ale poznawanie kolejnych bohaterów i ich historii, dawało mi niewątpliwą przyjemność, a dokładnie tego oczekuje od dobrych książek. Jeśli lubicie więc książki z gatunku New Adult, to moim zdaniem powinniście się zainteresować serią Begin Again, którą mimo pewnych wad czyta się naprawdę dobrze.
Ocena całej serii:
★★★★★★☆☆☆☆
(dobra)
Znacie tą serię? A może macie zamiar po nią sięgnąć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz