Ariana | Blogger | X X

2.06.2020

Dziewczyna kontra reszta świata

Tytuł oryginału: What's a Girl Gotta Do?
Tytuł polski: I co ona ma zrobić? 
Seria: Klub Starych Panien (tom #3)
Autor: Holly Bourne
Tłumaczenie: Ernerst Kacperski 
Wydawnictwo: Zielona Sowa

Lottie w drodze do szkoły zostaje otoczona przez dwóch mężczyzn. To wydarzenie mocno na nią wpływa. 


Dziewczyna postanawia zorganizować pewien projekt - przez cały miesiąc będzie reagować na każdy, choćby najmniejszy objaw seksizmu.

Okazuje się, że będzie to o wiele bardziej wyczerpujące niż nastolatka mogła się spodziewać, ponieważ na świecie wciąż należy zmienić.


&&&

Nie będę ukrywać, że tak naprawę poprzednie tomy Klubu Starych Panien sięgnęłam tylko dlatego, że bardzo chciałam przeczytać I co ona ma zrobić?, którego opis nie tyle sprawił, że chciałam przeczytać tę powieść, o ile sprawił, że wiedziałam, że muszę sięgnąć po tę książkę jak najszybciej, ponieważ w innym wypadku pożre mnie własna ciekawość. Zdecydowałam jednak, że chcę poznać cały kontekst tej historii, dlatego pierw sięgnęłam po poprzednie części tej serii, które jak już wiecie, rozkochały mnie w sobie, sprawiając jedynie, że moje oczekiwania wywindowały kolejne piętra wyżej. Jak się okazało, wcale nie za wysoko.

Być może jedynym, czego człowiek potrzebuje, to wiara w to, że jest w stanie zmienić świat. Na swój sposób. Jakkolwiek.
I co ona ma zrobić? Zaczyna się od okropnej sytuacji, w której na pozór nie stało się nic wielkiego, chociaż tak naprawdę stało się wiele złego. To wydarzenie daje Lottie, naszej głównej bohaterce, przysłowiowego wiatru w żagle, sprawiając, że dziewczyna postanawia spróbować zmienić świat. Tak zaczyna się mała feministyczna rewolucja, która stanowi główny wątek całej powieści i która tak się składa, stanowi mój absolutnie ulubiony element całości. Bo wiecie, przeczytałam już całe mnóstwo książek młodzieżowych, ale w żadnej z nich, nie odnalazłam takiej siły i determinacji, jak w tej powieści Holly Bourne, żadna książka, którą znam tak głośno nie mówiła o feminizmie, o jego założeniach i o tym, dlaczego jest tak potrzebny. I ta powieść to pokazuje, wskazując jednocześnie, że każda zmiana zaczyna się od małych rzeczy. Lottie i jej drużyna protestują bowiem z ogromnym zaangażowaniem, ale robią tak naprawdę niewielkie, może nawet według niektórych głupie rzeczy – a to pokreślą przystanek autobusowy z seksistowskim plakatem, a to oburzą się na to, że na zajęciach z literatury omawia się niemal same dzieła mężczyzn, a to schowają krem na celulit. I te drobne gesty sprzeciwu, pozornie nic nie znaczą, jeśli jednak do buntu przyłączy się więcej osób, może któregoś dnia, także i nam uda się zmienić sposób myślenia różnych ludzi. Tym, co ujęło mnie w wątku walki o równość, jest jednak chyba to, że Holly Bourne wcale nie pokazuje, że walka jest łatwa, że czasami możemy poczuć się głupio, możemy mieć wątpliwości, możemy mieć momenty zwątpienia, możemy nawet zgubić się gdzieś po drodze, a jednak zdecydowanie warto próbować. O feminizmie w przystępnej i bardzo dobrej formie.

Dotarło do mnie, że walka o siebie wymaga dużo więcej odwago niż stawanie w obronie innych. 

Lottie, główna bohaterka tej powieści zdecydowanie nie cierpi na brak pewności siebie, a wręcz przeciwnie, wie, na co ją stać, wie, jak wygląda i wie, że to w co wierzy, jest słuszne. I może powinnam ją za to wszystko znielubić. Tymczasem totalnie zakochałam się w jej kreacji, w której tak wiele wskazuje na to, że jest idealna, tymczasem okazuje się, że na tym marmurowym pomniku kryje się kilka rys. Paskudnie wręcz postać, która gubi się raz za razem, a jednak walczy o to, by podążać właściwą ścieżką, i za to, za jej determinacje, absolutnie ją uwielbiam.
Nie będzie dla nikogo chyba zdziwieniem, jeśli powiem, że pozostali bohaterowie wypadli naprawdę dobrze.

W książce nie zabrakło także miejsca na kilka pobocznych wątków, które niewątpliwie urozmaicały główną historię. I tak nie zabraknie tutaj wątku romantycznego, który dotyczy Lottie i pewnego chłopaka, a który jest oczywisty od samego początku, ale jest przy tym tak uroczy, że aż nie mogę się go czepiać oraz wątku choroby Eve i jej miłosnych zawirowań, wątku Amber i Kyla, i w końcu wciąż cudownego wątku przyjaźni między dziewczynami. Nie zabrakło tu też miejsca na nową postać żeńską, która otrzymała własny, dość ważny wątek.

Dzielono problemy na segmenty, powodując kłótnie o to, który z nich jest najważniejszy. Tymczasem każda krzywda jest warta podjęcia walki. 

Dwa poprzednie tomy Klubu Starych Panien ogromnie mi się podobały, a jednak jedynie w przypadku I co ona ma zrobić? poczułam, że jest to powieść tak bardzo moja. To właśnie ona wywołała we mnie tak ogromną lawinę emocji. To właśnie ona najmocniej do mnie przemówiła. I to właśnie ona pozostanie we mnie na dłużej. Holly Bourne stworzyła książkę dla młodzieży, która pokazuje nie tylko, dlaczego powinniśmy walczyć o równość, ale także jasno wskazuje, że każdy głos się liczy, a czasami nawet jedno niewielkie działanie, może wiele zmienić, wszystko zaczyna się bowiem od tego pierwszego kroku. I za to wszystko jestem jej ogromnie wdzięczna.

Moja ocena: 
★★★★★★★★☆☆
(rewelacyjna)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz