Ten post jest spóźniony i to o
ponad rok. I prawda jest taka, że nie wiem, z jakiego powodu nie napisałam go
te dwanaście miesięcy temu – może to przez to zamieszanie związane z maturą,
może to chęć zapomnienia o stresie i chęć oddania się jedynie rozrywce, a może
ochota na to, by zapomnieć o zajęciach z języka polskiego, których ze względu
na sposób ich prowadzenia w liceum bardzo nie lubiłam. Nie wiem. Wiem za to, że
mimo upływu czasu, gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że chcę napisać post o
moich ulubionych lekturach szkolnych ze szkoły średniej, bo myślę, że warto.
Mimo tego, że mam bardzo mieszane uczucia względem narzucanego uczniom kanonu
lektur, warto moim zdaniem wyróżnić te kilka, które były wyjątkowo dobre.
Lista obejmuje jedynie lektury ze
szkoły średniej, ponieważ o lekturach ze szkoły podstawowej chciałabym w
przyszłości zrobić osobny wpis. Kolejność książek na liście jest całkowicie
przypadkowa.
Kordian - Juliusz Słowacki
Jeśli miałabym wymienić jednego
twórcę, którego najbardziej polubiłam, dzięki zajęciom z języka polskiego
powiedziałabym: Juliusz Słowacki. Lubię jego poczucie humoru, lubię jego
szaleństwo i lubię sposób, w jaki opowiada i konstruuje historie. Kordian był zaś dla mnie właśnie taką małą jazdą bez trzymanki, gdzie
działo się jednocześnie wszystko i nic, a czytało mi się go tak błyskawicznie,
że nawet nie wiedziałam, kiedy skończyłam jego lekturę. Żałuję, że na lekcjach
omówiliśmy go właściwie na dwóch godzinach lekcyjnych, bo myślę, że książka
zasłużyła na nieco więcej czasu refleksji.
Wesele - Stanisław Wyspiański
Wesele to jedna z tych lektur,
których omawianie było dla mnie ogromną torturą – nie pamiętałam, kto z kim
rozmawiał, ani w której scenie po raz pierwszy pojawił się chochoł, a o to mnie
pytano. Niemniej sama książka to zupełnie inna sprawa. Może momentami nie
wiedziałam, co właściwie dzieje się na moich oczach, ponieważ na tak
niewielkiej ilości stron zadziało się naprawdę dużo, a forma dramatu nie jest
moją ulubioną, ale mimo to czytało mi się to naprawdę rewelacyjnie. Wyspiański
napisał bowiem moim zdaniem dramat bardzo wymowny, a przy tym naprawdę
przyjemny w lekturze, a to naprawdę jest w cenie.
Ferdydurke - Witold Gombrowicz
Świetnie pamiętam, jak
zaczynając, czytać tę książkę wciąż myślałam: co to jest? Dlaczego muszę to
czytać? To nie ma sensu! Mimo to nie przerwałam lektury i jestem z tego
ogromnie zadowolona, bo im dłużej czytałam, tym większą odczuwałam z tego
przyjemność. Książka jest okropnie specyficzna, by nie powiedzieć dziwna, ale w
sobie coś takiego, że nie mogę o nie zapomnieć. Ilość mądrości w niej zawartej,
jaką odkryłam pod jej maską dziwactwa, była dla mnie zaskakująca i chyba przede
wszystkim dlatego ją tak lubię, za jej nie oczywistość. I za to, jak dużo daje
możliwości do dyskusji i śmiania się z koleżankami też!
Medaliony - Zofia Nałkowska
Nie czytam literatury wojennej,
bo nie lubię tego robić. Nie czuję się dobrze, czytając ją i nie czuję się
dobrze po jej lekturze. To dla mnie po prostu duże przeżycie emocjonalne, gdy
nie mogę zamknąć książki i powiedzieć sobie, że to okrucieństwo to tylko
fikcja. I lektura Medalionów również nie była dla mnie łatwa, ale tym razem po
przeczytaniu tego zbioru miniaturek z pewnością mogłam stwierdzić, że nie
żałuję. Przedstawione w tym zbiorze historie są bowiem krótkie, napisane w taki
sposób jakby były w niej jedyne najpotrzebniejsze słowa, a przez to książka
dodatkowo zyskała na mocy/dobitności… i stała się mocnym świadectwem ludzkiego
cierpienia: w końcu jak mówi motto: ludzie ludziom zgotowali ten los.
Tango - Stanisław Mrożek
Ostatnia z lektur, jakie
omawiałam w liceum i może dzięki temu patrzę na nią nieco przychylniejszym
okiem. Niemniej nie mogę odebrać tej lekturze tego, że jej czytanie dało mi po
prostu sporo frajdy, a trudno to powiedzieć o większości książek z kanonu. A
niektóre fragmenty z tej książki to prawdziwe złoto!
Rok 1984 - George Orwell
Niby lektura nieobowiązkowa, ale
moim zdaniem jednak obowiązkowa. Intrygująca, a zarazem przerażająca wizja
świata przedstawiona przez Orwella pozostała w mojej głowie na naprawdę długo i
zmusiła mnie do refleksji nad światem i samym sobą. Poza tym sama historia jest
naprawdę interesująca, a dzięki pewnym zwrotom akcji i naprawdę dobremu stylowi
autora, książkę wręcz pochłonęłam w kilka wieczorów. Wciągającą, przyjemna w
lekturze, a zarazem mądra – takie lektury uwielbiam.
Mistrz i Małgorzata - Michaił Bułkahow
W przypadku tej książki również nie zbyt dobrze wspominam jej omawianie
– zapytana przez nauczycielkę zapomniałam imion pewnych postaci i do dzisiaj
pamiętam spojrzenie, jakie mi wtedy rzuciła. Powieść czytało mi się jednak
naprawdę rewelacyjnie – uwielbiam tę historię, bo ma w sobie coś naprawdę
intrygującego, niezwykłego wręcz oraz naprawdę ciekawych bohaterów. Książka
niebanalna i moim zdaniem naprawdę warta uwagi.
Na koniec chciałabym podziękować
moim koleżankom z liceum za to, że dzięki nim czytanie lektur nabrało dla mnie
zupełnie innego wymiaru, bo mogło być po prostu niezłą zabawą, a nie tylko
obowiązkiem. Najlepsze memy to humanistyczne memy!
Macie swoje ulubione lektury ze
szkoły średniej? A może należycie do osób, które nie czytały lektur?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz