Ariana | Blogger | X X

20.06.2020

Nie dajcie zwieść się okładce, czyli o historii, która ma moc

Tytuł oryginału: The other side
Tytuł polski: Druga storna
Autor: Kim Holden
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: Filia

Każda historia ma dwie strony. Pierwszą, przedstawioną światu. I tę drugą. Prawdziwą. Tę, która ma znaczenie.
[fragment opisu wydawcy]





&&&


Mam za sobą już trzy powieści autorstwa Kim Holden, z czego każda z nich pochodziła z serii Promyczek i każdą z nich czytałam trzy bądź cztery lata temu. I wspominam je dobrze, chociaż jeśli mam być całkowicie szczera, pamiętam z nich naprawdę, naprawdę niewiele, nie jestem nawet pewna czy potrafiłabym wymienić imiona ich głównych bohaterów, czy jakieś ważniejsze elementy fabuły. Niemniej w głowie pozostało mi jakieś dobre wrażenie, coś, co sprawiło, że gdy miałam ochotę na przeczytanie dobrej książki z wątkiem romantycznym, sięgnęłam po powieść właśnie tej autorki. I na szczęście się nie zawiodłam, choć spodziewałam się po niej czegoś zupełnie innego.

Jestem dupkiem. Każdy wam to powie. To pewne, jak i to, że każdego ranka słońce wschodzi na wschodzie i każdej nocy zachodzi na zachodzie. 

Tytuł tej powieści i pierwsze zdania jej opisu świetnie oddają to, o czym jest ta historia – o tym, że każda opowieść, że każdy człowiek ma dwie strony, tę, którą pokazuję światu i tę, którą skrywa w sobie. Niemniej jej okładka jasno zasugerowała mi, że będę mieć do czynienia z romansem, może poruszającym trudne tematy, ale jednak romansem, w którym to miłość ratuje człowieka. A muszę to powiedzieć głośno i wyraźnie, Druga Strona nie jest romansem, nie jest też w żadnym wypadku historią, o tym, jak to życie zmienia się gdy pojawia się w nim druga osoba. Czy jest w niej wątek romantyczny? Tak. Czy odgrywa w niej ważną rolę? Jak najbardziej. Ale ta książka nie jest romansem, jak zasugerowała mi okładka.

Czym więc jest, zapytacie. Opowieścią o chłopaku o wielkim sercu, młodym, okropnie samotnym i noszącym w sobie ogromny smutek, żal i wzgardę względem samego siebie. Opowieścią o ludziach, których dotknęła niesprawiedliwość i zło. I przede wszystkim opowieścią o nastolatku chorującym na depresję. Chciałabym Was w tym miejscu zapewnić, że Kim Holden napisała powieść, która pokazuje, jak naprawdę wygląda depresja, co czuje osoba cierpiąca na tę chorobę. Niestety nie mogę tego zrobić, ponieważ zwyczajnie nie posiadam takiej wiedzy. Nie jestem chyba nawet w stanie, wyobrazić sobie do końca co takiego kryje się w głowie osoby chorującej, ponieważ depresja to choroba okropnie trudna to zdefiniowana. Mogę Was jednak w zamian za to zapewnić, że autorce udało się napisać, powieść bardzo emocjonalną i jak dla mnie bardzo smutną, pełną żalu do samego siebie i mroku. Momentami jej czytanie było dla mnie wręcz trudne emocjonalnie, mimo że na jej kartach niby nie działo się nic niezwykłego, to czułam się bowiem nierozłącznie związana z jej narratorem i jego emocjami, a zwykle nie były to dobre emocje. I jakby tego było mało, przeżywałam z Tobym też te dobre chwile, te promyki słońca, a wszystko to tylko po to, by zaraz ponownie znaleźć się w ciemności. Nie wiem, czy tak wygląda depresja, ale jestem w stanie uwierzyć, że tak.

Wymknę się z codzienności tak samo, jak w niej żyłem - niezauważony.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że ta powieść jest napisana bardzo naturalnie. Ale skłamałabym także, mówiąc, że czytało mi się ją w jakimkolwiek momencie źle. Kim Holden napisała bowiem tę powieść w dość poetycki sposób – dialogi, szczególnie te Toby’ego i Alice, lecz nie tylko, nie brzmiały realistycznie, bo po prostu ludzie nie rozmawiają ze sobą w ten sposób, nie układają tak pięknych i barwnych zdań, nie silą się na dość patetyczne monologi i nie wysławiają się tak, jakby ich słowa miały zostać skrzydlatymi słowami. Nieco dziwnie czytało mi się też rozdziały przenoszące nas w przeszłość głównego bohatera, a wszystko to za sprawą bardzo nietypowej narracji, na jaką zdecydowała się autorka. Niemniej po raz pierwszy od bardzo długiego czasu mogę jednak powiedzieć, że patos zawarty w tej historii mi nie przeszkadzał. Bo tę książkę czytało mi się tak dobrze, że aż trudno mi to wyrazić słowami – czułam się, jakbym płynęła wraz z jej słowami, czułam emocję bohaterów i słowo po słowie zakochiwałam się w ich historii. Dlatego tym razem i mówię to z przekonaniem: realizm dialogów nie ma dla mnie żadnego znaczenia, i czuję się z tym znakomicie. Wiem jednak, że niektórym z Was może on przeszkadzać, więc lojalnie Was o nim informuję.

Najważniejszą chwilą na słuchanie jest ta, gdy brakuje słów. To wtedy serce woła najgłośniej.

Główne skrzypce w tej historii gra niewątpliwie Toby, jego życie i jego problemy. Chłopakowi towarzyszy jednak zgraja naprawdę ciekawych i sympatycznych, chociaż z pewnością nieidealnych bohaterów. Poznacie tu na przykład Alice, nastolatkę mającą wielkie marzenie i poważny problem ze wzorkiem, który lada moment może sprawić, że przestanie widzieć cokolwiek. Ale także jej brata Tabera, najemcę budynku, oraz kilku innych bohaterów, a każdy z nich miał własne demony, z którymi powinien się zmierzyć. I poznanie każdego z nich było dla mnie naprawdę sporą przyjemnością.

Nie byłabym też sobą, gdybym nie wspomniała, chociaż w kilku słowach o moich wrażeniach po samym zakończeniu. I muszę przyznać, że w pewnym momencie nie byłam pewna czy to na co zdecydowała się Kim Holden, mi odpowiada, ale po kolejnych kilkunastu stronach, pojęłam, dlaczego to zrobiła i, co więcej, zrozumiałam, że ja sama potrzebowałam, by ta powieść zakończyła się właśnie w ten sposób.

I te kilka rozdziałów, Ci, którzy czytali będą wiedzieli, o których mówię, a nie chcę zepsuć Wam niespodzianki, sprawiło, że aż mnie zmroziło w środku.

Nigdy nie wstydź się prosić o pomoc, gdy jej potrzebujesz. Jeśli jej nie otrzymasz, poproś kogoś innego.

Druga strona to opowieść, która ogromnie mnie zaskoczyła i równie mocno sobą zauroczyła. Ta książka jest bowiem okropnie smutna, a mimo to sprawia, że jakoś cieplej mi na sercu, bo przy całym złu, o którym opowiada, mówi też o dobroci, tej całkowicie bezinteresownej. Ta powieść jest również niebezpieczna, bo wywołuje ogrom emocji, a co więcej może otworzyć niektórym oczy, a nawet zachęcić do bycia lepszym człowiekiem. Ta historia ma moc i chyba za to przede wszystkim ją pokochałam. 


Moja ocena:
★★★★★★★★☆☆
(rewelacyjna)













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz