Ariana | Blogger | X X

21.08.2020

(Nie)zwyczajna czyli o zadziwiająco… zwyczajnej książce?

Tytuł oryginału: The Fragile Ordinary
Tytuł polski: (Nie)zwyczajna
Autor: Samantha Young 
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Wydawnictwo: Edipresse

Comet nigdy nie lubiła być w centrum uwagi. Nie może się doczekać, aż ukończy liceum w Edynburgu i wyjedzie studiować gdzieś daleko.
Nowy uczeń Tobias King przeprowadza się ze Stanów i powoduje zamieszanie w szkole, a Comet sądzi, że rozgryzła tego bad boya. Jednak potem bohaterowie są zmuszeni pracować razem nad szkolnym zadaniem i zaczyna się między nimi tworzyć wyjątkowa więź.

[opis pochodzi od wydawcy]



&&&

Nie oczekiwałam od tej książki wiele – chciałam przyjemnej i lekkiej historii skierowanej dla nastolatków, która pozwoli mi spędzić dobrze leniwe popołudnie. I w trakcie czytania tej powieści Samanthy Young bawiłam się całkiem nieźle, jednak wciąż coś mi przeszkadzało w jej lekturze i sprawiało, że nie mogłam bawić się w stu procentach dobrze. Po zakończeniu tej powieści zaczęłam, więc zastanawiać się co mi w niej tak przeszkadzało, i okazało się, że jest tego całkiem sporo.

Nazywam się Comet Caldwell.
I nienawidzę swojego imienia.
Ludzie spodziewają się niesamowitych rzeczy po dziewczynie o imieniu Comet. Kogoś wyluzowanego, kogoś, kto potrafi rozświetlić pokój, tak jak kometa przemierzająca niebo.

Zacznijmy od tego, co w tej książce dobre. Przede wszystkim muszę zwrócić uwagę na to, że kreacja głównej bohaterki była tu naprawdę niezła – Comet może i zachowywała się czasem irytująco i impulsywnie, jednak myślę, że można to zrzucić na jej wiek. Poza tym kreacja bardzo nieśmiałej i zamkniętej w sobie dziewczyny, która wyróżnia się za pomocą ubrań i woli książkowe światy od tego prawdziwego, była moim zdaniem całkiem ciekawa. Problem pojawia się jednak gdy, pochylimy się nad kreacją pozostałych bohaterów. Jeśli weźmiemy pod lupę na przykład Tobiasa, drugiego z głównych bohaterów, okaże się bowiem, że chłopak jest kompletnie nijaki – niby troszczy się o swoją rodzinę, ale tak nie do końca, niby cierpi po stracie i przez to wyżywa się na innych, ale ja tego nie kupiłam, niby chce chronić Comet, ale tak naprawdę jedynie do pewnego momentu. Wydaje mi się, że tworząc tę postać Samanta Young miała w głowie konkretny plan na to jaka powinna być jego historia, stworzyła w głowie oś wydarzeń jego życia, ale przy tym zapomniała by uczynić go jakimś, by nadać mu jakiś charakter, a bez tego czytelnikowi naprawdę trudno będzie poczuć do niego jakiekolwiek uczucia, poza początkową irytacją ze względu na jego bezczelność. Pozostali bohaterowie wypadli moim zdaniem równie, o ile nie jeszcze bardziej blado – mamy tu bowiem postaci, które zwykle opisują dwa elementy – jakaś pasja bądź wydarzenie z przeszłości oraz relacja, jaka je łączą z główną bohaterką. Czytanie zaś o pozbawionych głębi imionach zwyczajnie nie sprawiało mi większej przyjemności, oczekuje bowiem od bohaterów by byli jacyś.


Czasami to, co nas najbardziej uszczęśliwia, jednocześnie najbardziej przeraża. Czasami bycie szczęśliwym jest równoznaczne z wykazaniem się odwagą.

Największym problemem, jaki mam tą z książką są relacje między bohaterami. Odnalezienie tu bowiem chociażby jednej zdrowej relacji między ludzkiej graniczy moim zdaniem z cudem. Najbliżej temu określeniu jest chyba relacja Comet i Tobiasa, chociaż bowiem mogłabym się tu przyczepić do niektórych wydarzeń, a chemii między tą dwójką nie czułam wcale, tak w ogólnym rozrachunku ich wątek wypadł całkiem dobrze. Pozostałe relacje to jednak zupełna porażka. Mamy tu bowiem na przykład wątek przyjaźni między dziewczynami, w którym to uwaga, bohaterki mają dosyć siebie nawzajem, ale jak to mówi narratorka „kochają się z przyzwyczajenia” – nie wydaje mi się, żeby przyjaźń z kimś, kto ciągle nas rani, i nudzi nas to, co do nas mówi, była dobra dla jakiejkolwiek ze stron. Przyjaźń z Vivi również daleko moim zdaniem do tego określenia, ponieważ dziewczyny tak naprawdę na okrągło coś sobie wypominają, nie rozmawiają ze sobą przez dłuższy czas, by zaraz się przepraszać i udawać, że jest dobrze. Relacje z rodzicami również są w tej książce okropne – począwszy od relacji Comet z jej rodzicami, którzy mieli także między sibą bardzo niezdrową relację i jednocześnie w ogólne nie interesowali się swoją córką, przez relacje, chociażby Tobiasa z jego matką, w której bohaterowie woleli trzaskać drzwiami niż rozmawiać. I na koniec wątek Stievie'go, który był tak okropnie poprowadzony, że aż brakuje mi słów.

Kolejnym problemem, który mam z tą książką jest to, że próbuje być ona jednocześnie o wszystkim, więc w konsekwencji jest tak naprawdę o niczym. Porusza ona problem relacji rodzinnych, ale robi to w okropnie powierzchowny sposób, że czytelnik nic nie może z tego wątku wyciągnąć, nie mówiąc już o zaangażowaniu się w niego. Próbuje mówić o odwadze, wychodzeniu ze skorupy i byciu sobą, lecz robi to bardzo nieumiejętnie i wydaje mi się, że rzekoma przemiana bohaterki zaszła jedynie w głowie autorki, która wskazuje nam na to w narracji, ale tego po prostu nie widać w zachowaniu Coment, co świetnie moim zdaniem pokazuje ostatnia scena. Dotyka tematu poezji, ale tak naprawdę przypomina sobie o niej jedynie, wtedy gdy jest to potrzebne dla fabuły. I gdzieś w międzyczasie próbuje poruszać też inne, często trudne tematy, ale jest tego zwyczajnie zbyt dużo jak na tak krótką książę, przez co każdy wątek zostaje zaledwie muśnięty.

Poza tym mam wrażenie, że książkę próbuję się kreować na taką lekką, przyjemną młodzieżówkę, chociaż tak naprawdę nieudolnie, bo nieudolnie, ale muska ona mnóstwo trudnych wątków i to moim zdaniem, naprawdę nie jest dobre.

Właśnie o to chodzi w życiu tu i teraz. O akceptację faktu, że większość ludzi nie jest jak heroiczne postacie z książek. Ludzie mogą być wyjątkowi, ale przez większość dni mają wady i są zwyczajni. A ci zwyczajni czasem mają rany, które nie goją się nigdy.

Nie uważam, że (Nie)zwyczajna jest książką złą, myślę, że jest po prostu książką słabą. Niby można ją przeczytać i bawić się przy tym nie aż tak źle, ale jednocześnie rozgrzebuje ona mnóstwo kwestii i w konsekwencji żadnej z nich nie poświęca zbyt dużo czasu, relacje między postaciami są tu zwyczajnie niezdrowe, a sami bohaterowie wypadają kompletnie nijako. Niby czyta się błyskawicznie, niby historia jest zjadliwa, ale jednocześnie jest tak rozmemłana, że drugi raz nie chciałabym po nią sięgać.

Moja ocena: 
★★★☆☆☆☆☆☆☆
(słaba)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz