Tytuł polski: Act Cool
Autor: Tobly McSmith
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
August Greene przeszedł pomyślnie przesłuchanie kwalifikacyjne i został przyjęty do upragnionej renomowanej nowojorskiej Szkoły Sztuk Performatywnych, kształcącej wybitnych aktorów. Jest tylko jeden problem – musiał uciec ze swojego małego miasteczka, od konserwatywnych rodziców, którzy nie akceptują tego, że jest osobą transpłciową.
Aby móc pozostać u ciotki w Nowym Jorku, August musiał przyrzec rodzicom, że nie dokona przejścia i nadal będzie udawał ich córkę. Ponieważ jest urodzonym aktorem, wierzy, że potrafi grać rolę, jakiej rodzice od niego oczekują, a jednocześnie odgrywać wyluzowanego i pewnego siebie w towarzystwie swoich utalentowanych nowych przyjaciół.
Ale kim naprawdę pragnie być August, kiedy gasną światła rampy i kończy się gra? I co zrobi, gdy odgrywane przez niego role zaczną kłopotliwie splatać się z rzeczywistością?
(opis wydawcy)
&&&
Byłam zainteresowana tym tytułem jeszcze przed jego polską premierą. Po Stay Gold, które, mimo że nie stało się moim ulubieńcem, zapisało się w mojej pamięci jako naprawdę dobre doświadczenie, byłam niezwykle ciekawa, jaką historie opowie nam tym razem Tobly McSmith. Okazało się, że tym razem stworzył opowieść o marzeniach, aktorstwie i nieustannym poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „kim jestem?”. I przyznaję, historia Augusta złapała mnie za serce.
Gdybyście mnie teraz zobaczyli, uznalibyście, że moje marzenia się spełniają.
Rozsądna część mnie rozumie zarzuty innych uderzające w
kreacje głównego bohatera. Ciągłe przybieranie przez niego masek sprawiło
bowiem, że trudno dostrzec w tym wszystkim jego prawdziwego, a nie jedynie,
kolejne jego kreacje aktorskie. Rozumiem też, dlaczego wielu przeszkadzało jego
skupienie na sobie. Niemniej skłamałabym, twierdząc, że mi to wszystko
przeszkadzało. Augusta jako postać czytałam raczej serem, jako tego zagubionego,
przestraszonego, starającego sobie radzić się w nowej sytuacji, w ten sposób,
jaki potrafił, a było nim właśnie udawanie. Chłopaka, który miał marzenie i był
gotów zrobić wiele by je spełnić, i ja to rozumiem. I naprawdę mocno mu
kibicowałam w trakcie całej jego drogi.
Droga ta była zaś, wbrew pozorom, dość wyboista. Z jednej
strony książka opowiada bowiem o przyjaźniach i o odnajdywaniu się w zupełnie
nowym dla siebie miejscu, które pozwala ci, na bycie tym, kim jesteś, ale gdy
sam tego nie wiesz, sprawa wcale nie jest taka prosta, a nawiązywanie relacji
naprawdę trudne. Z drugiej strony opowiada o teatrze i aktorstwie, ciągłym
przybieraniu masek, przeżywaniu emocji jednocześnie własnych i granego
bohatera. Z trzeciej zaś strony mówi też o więziach rodzinnych i o tym, że nie
zawsze jest tak, jakbyśmy to sobie wyobrażali. Gdy usiadłam do czytania tej
historii, strony przepływały mi przez palce, ale im bliżej było zakończenia,
tym wyraźniejszy był lęk i smutek, drzemiący w głównym bohaterze, który także we
mnie wzbudził wiele emocji. Chociaż pierwsze strony tego nie zapowiadały,
zakończenie mocno we mnie uderzyło i zostawiło mnie z wieloma myślami.
Twoją prawdą jest twoje serce.
To nie jest jednak tytuł idealny. Kulały tu wątki miłosne,
których było nieco za dużo jak na tak krótką opowieści i które moim zdaniem
trochę zaczynały się trochę z niczego i kończyły równie szybko i
niespodziewanie. Szczególnie mocno czułam to w przypadku wątku Yaz, któremu
brakowało jakiegoś rozwinięcia, które doprowadziłoby do takiego, a nie innego
zakończenia. Myślę też, że nic by się nie stało, gdyby wyciąć z tej powieści
kilka opisów tego ilu główny bohater ma w danej chwili August. Wciąż
zastanawiam się, czy tej historii dobrze nie zrobiłaby jednak nieco większa
ilość stron. Może wtedy pewne wydarzenia nie musiałaby się dziać tak szybko, a ja
lepiej rozumiałabym pewne rozwiązania w tej historii.
August nie ma żadnej historii, tylko przyszłość.
Act Cool to jeden z tych tytułów, który chce nam opowiedzieć historie, a to, co z niej wyniesiemy, pozostaje już tylko nasze. Dla mnie, chociaż przyznaję, początkowo zupełnie się tego nie spodziewałam, książka ze względu na swoje zakończenie, okazała się emocjonalnym przeżyciem, które zdecydowanie na trochę ze mną zostanę. Jeśli szukacie opowieści o marzeniach i poszukiwaniu siebie, z lekko gorzkim posmakiem, gdzieś na dalszym planie, to dajcie temu tytułowy szansę. Albo dajcie mu po prostu szansę, jeśli chcecie przeczytać dobrą książkę młodzieżową. Myślę, że warto.
Na koniec chciałabym też docenić umieszczone na początku polskiej wersji trigger warnings i słownik pojęć znajdujący się na jej końcu. Bardzo doceniam takie rozwiązania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz