Tytuł oryginału: Daughter of the Deep
Tytuł polski: Córka Głębin
Autor: Rick Riordan
Tłumaczenie: Marta Duda-Gryc
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ana Dakkar jest uczennicą pierwszej klasy Akademii Hardinga i Pencrofta. Do absolwentów tej pięcioletniej szkoły średniej należą najlepsi na świecie oceanografowie, żołnierze, marynarze i badacze głębin morskich. Rodzice Any zginęli dwa lata wcześniej podczas wyprawy naukowej. Pozostał jej tylko starszy brat Dev, który również uczy się w HP (uczniowie tej szkoły znają wszystkie możliwe żarciki o Harrym Potterze, więc już sobie darujcie).
Najważniejszym wydarzeniem roku szkolnego jest trwający cały
weekend egzamin na morzu, którego szczegółów nie zdradza się wcześniej uczniom.
Ana ma nadzieję, że uda jej się pomyślnie przejść tę próbę. Wszystkie jej
niepokoje schodzą jednak na bardzo daleki plan, kiedy podczas przejazdu
autobusem na egzamin Ana i jej koledzy stają się świadkami straszliwej
tragedii, która przestawi ich życie na inne tory.
To jednak nie wszystko. Towarzyszący im nauczyciel wyjawia
Anie, że między HP a inną szkołą, Instytutem Landa, od półtora wieku toczy się
zimna wojna. Teraz jednak konflikt nagle się zaostrzył, przez co
pierwszoklasiści mogą skończyć jako pokarm dla ryb.
W rozgrywce ze śmiertelnie niebezpiecznymi wrogami Ana zyska wspaniałych przyjaciół i dowie się czegoś niezwykłego o swoim dziedzictwie. Będzie też mogła sprawdzić, czy rzeczywiście ma umiejętności przywódcze.
(opis wydawcy)
&&&
Dzień końca świata zaczyna się jak każdy inny dzień. Człowiek zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że wszystko wokół za chwilę rozpadnie się na milion dymiących kawałków okropności - a potem jest już za późno.
Nie ma, mam wrażenie, lepszego porównania, które odda moje uczucia względem Córki Głębin niż kąpiel w oceanie. Początkowo czułam się niczym zanurzona w zimnej wodzie, oszołomiona natłokiem informacji, imion, zdarzeń. Potem jednak powoli zaczynałam się przyzwyczajać do tego świata i przedstawionych mi bohaterów, a pływanie w tej historii sprawiało mi c raz to więcej przyjemności. W pewnym momencie dałam się nawet tak bardzo porwać fali, że poczułam, że nie chce opuszczać tej historii, chciałam przy niej zostać, już przyzwyczajona do bohaterki, do ciepła wody i jej spokojnych fal.
Przestając się jednak bawić w porównania. Trzeba wziąć pod uwagę, że mamy tu do czynienia z jednotomową historią, więc jej fabuła będzie o wiele mniej skomplikowana niż to do czego przyzwyczaił nas autor w innych swoich seriach, a do bohaterów nie będziemy mieli szansy przywiązać się aż tak mocno. Nie znaczy to jednak, że ta książka jest zła, ba moim zdaniem jest bardzo dobra, po prostu trzeba mieć do niej nieco inne podejście. Historia jest tu bowiem prosta, ale bardzo angażująca, bohaterowie naprawdę sympatyczni, a humor, nawet jeśli jest go nieco mniej, niż bym tego chciała, jeśli już jest, to jest dokładnie w takim wydaniu jakim go lubię u Riordana: nieco absurdalny, może nawet głupowaty (aż chciałoby się zapytać jak autor wpada na takie dziwne pomysły… tak patrzę teraz na pewnego szefa kuchni, który się tu pojawia), ale absolutnie cudowny.
Najciekawszym elementem wydawały mi się zaś pewne rozterki
na tematy związane z samymi wynalazkami i związane z nimi rozterki moralne.
- Maszynownia, meldujcie - powiedziałam. - Co się u was dzieje?
- No cóż - odezwała się Nelinha. - Wszystko, co świeciło, nadal się świeci. Wszystko, co szumiało, nadal szumi. Chyba w porządku.
Córka głębin to moim zdaniem tylko i aż dobra książka młodzieżowa. Może i mnie zaskoczyła i zapewne, niedługo o niej zapomnę, ale w trakcie lektury byłam zaangażowana w tę historię i ten świat, kibicowałam jej bohaterom i najzwyczajniej w świecie dobrze się bawiłam, a o to chyba w czytaniu książek chodzi.
Ah no i, daje ogromne serduszko Riordanowi za bo u niego pierwszy raz spotkałam się z dosłownie przedstawionym wątkiem okresu w książce
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz