Ariana | Blogger | X X

22.09.2023

Kryminał idealny? O "Rzeźbiarzu śmierci" i cyklu "Rober Hunter"

Tytuł oryginału: The Death Sculptor
Tytuł polski: Rzeźbiarz śmierci
Cykl: Robert Hunter (tom #4)
Autor: Chris Carter
Tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
Wydawnictwo: Sonia Draga 

Studentka pielęgniarstwa przeżyła szok, gdy odkryła, że jej pacjent, prokurator Derek Nicholson został brutalnie zamordowany we własnym łóżku. Zbrodnia wydawała się bezsensowna, bo Nicholson był śmiertelnie chory i pozostało mu najwyżej kilka tygodni życia. Jednak detektywa Roberta Huntera z wydziału zabójstw policji Los Angeles najbardziej zdumiała wiadomość pozostawiona przez mordercę. Hunter i jego partner, Garcia, nie mają wątpliwości, że zabójca próbuje nawiązać kontakt z policją. Jakie jest ukryte przesłanie, które stara się przekazać?

(opis wydawcy)

&&&


Po przeczytaniu Krucyfiksu, który rozpoczyna cykl o Hunterze pomyślałam sobie, że to był po prostu niezły kryminał. W trakcie Egzekutora poczułam coś więcej, ale wciąż, mimo świetnego pomysłu, czegoś mi tu brakowało, jakiegoś napięcia, mroczniejszego klimatu… Po Nocnym prześladowcy nabrałam przekonana, że ta seria zostanie moim kryminalnym guilty pleasure, w którym autor ma dobre pomysły, chociaż w samych historiach wciąż czegoś mi brakuje. Potem sięgnęłam jednak po Rzeźbiarza śmierci i….


Wielu ludzi całe życie dźwiga ciężar niewyznanej winy, ale niewielu jest gotowych z nim odejść.


Nie bez powodu piszę o tej serii pod tym konkretnie tytułem. To właśnie w nim moim zdaniem autor zawarł coś więcej, wykreował mroczny klimat, bardzo dobrze dawkował napięcie i w końcu po prostu, napisał intrygującą sprawę, która interesowała mnie od początku do samego, bardzo dobrego rozwiązania. Jest to też, jak mi się wydaje, najbardziej brutalna z dotychczasowych historii w serii i może właśnie ten mrok, tak mnie wciągnął. Rzeźbiarz śmierci to moim zdaniem kompletny kryminał i rewelacyjna książka, która wskakuje na listę moich ulubieńców w swoim gatunku.

Jeżeli jednak miałabym wskazać komu polecam tę serię kryminałów, to powiedziałabym, że zdecydowanie osobom, które nie lubią wątków obyczajowych w powieściach grozy, ponieważ te, ograniczone są do absolutnego minimum. Skutkuje to tym, że tak naprawdę nie poznajemy tu bohaterów i nie obserwujemy ich rozwoju, są oni raczej pewnymi figurami, którymi autor posługuje się aby opowiadać kolejne historie, niż postaciami z krwi i kości. Jednocześnie dzięki temu ta seria ma naprawdę niski próg wejścia: autor w każdej części w kilku zdaniach może zmieścić to co działo się w poprzednich tomach, więc można tak naprawdę zacząć czytanie od dowolnej części, o ile nie przeszkadzają nam spoilery.

Poza tym dzięki naprawdę krótkim rozdziałom te książki czyta się nie tyle szybko, co błyskawicznie.


Jak na ironię Miasto Aniołów wydawało się przyciągać więcej zła niż inne rejony Stanów Zjednoczonych.


Nie mam wątpliwości, że od teraz, gdy najdzie mnie ochota na kryminał z ciekawą historią, z satysfakcjonującym, nieprzekombinowanym zakończeniem i do połknięcia w jeden wieczór, będę miała z tyłu głowy kolejne części historii Huntera. Chris Carter zdecydowanie bowiem potrafi pisać przynajmniej dobre, a nawet rewelacyjne kryminały.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz