Tytuł polski: Wyśnione życie
Autor: Cynthia Swanson
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Kitty Miller prowadzi proste życie samotnej kobiety po trzydziestce. Pewnego dnia zaczynają się jednak Sny. Sny stanowiące jakby alternatywną wersję jej życia, odpowiadające na odwieczne pytanie: co by było gdybym...
O tym jak dużą rolę w kształtowaniu naszego życia odgrywają szczegóły. I o tym, że życie idealne nie istnieje.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Kitty Miller prowadzi proste życie samotnej kobiety po trzydziestce. Pewnego dnia zaczynają się jednak Sny. Sny stanowiące jakby alternatywną wersję jej życia, odpowiadające na odwieczne pytanie: co by było gdybym...
O tym jak dużą rolę w kształtowaniu naszego życia odgrywają szczegóły. I o tym, że życie idealne nie istnieje.
&&&
Cenimy ludzi, którzy twardo
stąpają po ziemi. Tych z nas, którzy potrafią wymienić oponę w samochodzie,
obliczyć pole trapezu i zdiagnozować świnkę. Żyjemy w świecie, w którym bujanie
w obłokach wydaje się czymś głupim i niepotrzebnym, bo nieprzynoszącym żadnych
zysków. Jestem realistką, żadna ze mnie optymistka i niewiele we mnie
pesymisty, ale w moim zaplanowanym i rozpisanym świecie lubię też, częściej niż
jestem gotowa się do tego przyznać, czasem gdzieś odpłynąć. Zastanowić nad tym,
jak wyglądałoby dziś, gdybym wczoraj tego nie zrobiła i nad tym, czy dana
sytuacja jest wyłącznie moją winą. Uwielbiam gdybanie, wyobrażenie sobie mnie
samej jako kogoś innego, myślenie o wielu życiach, które mogłabym przeżyć w
innej rzeczywistości. I właśnie dlatego zakochałam się w opisie Wyśnionego
życia, a gdy otrzymałam propozycje przeczytania, i zrecenzowania tego tytułu
byłam w siódmym niebie. Czy było warto?
Nagle uświadamiam sobie, co oznacza starzenie się. Znaczy, że wszyscy, których kochaliśmy w młodości, stają się już tylko fotografiami na ścianie, słowami opowieści, wspomnieniem w sercu.
Spodziewałam się czegoś innego.
Nie mogę stwierdzić czy lepszego, czy gorszego, ale czegoś odmiennego od
historii zawartej na kartach Wyśnionego życia. Historii bardziej refleksyjnej,
w której o wiele więcej będzie chwili zatrzymania i zastanowienia nad naszym
życiem. Tymczasem Cynthia Swanson w swojej debiutanckiej powieści skupiła się
na przedstawianiu kolejnych sytuacji oraz tworzeniu pewnego rodzaju zamętu w
głowie czytelnika. Autorka z gracją i wyraźnym pomysłem zacierała granicę
między jawą i snem, mieszała niepasujące do siebie sytuacje, aż w końcu niczego
nie mogliśmy być pewni. Niemniej w tej kreacji zaginęła gdzieś obiecana
refleksja.
Książka została napisana
przystępnym językiem, który w połączeniu z ciekawie wykreowaną historią
sprawił, że historię tą czyta się bardzo szybko. Zdarzył się jednak kilka (za
dużo by nie wspomnień, ale za mało by określić tą powieść jako monotonną) momentów,
w których się nudziłam. Pojawiały się wtedy jakiś przydługie opisy ważnych dla
fabuły sytuacji, które wydawały się jednak napisane bardzo topornie, bez
finezji i emocji. Te wstawki miałam ochotę omijać, a po ich przeczytaniu
przekonywałam się, że tak naprawdę, gdybym tego nie zrobiła, nie straciłabym
szczególnie wiele, nawet jeśli te sceny początkowo wydawały się niemal kluczowe
dla całej historii. Jeśli jednak przymknąć oko na te kilka słabszych scen,
większa część powieść została napisana bardzo dobrze. Przejścia między dwoma
rzeczywistościami były bardzo płynne, a sam pomysł w trakcie lektury intrygował
jeszcze bardziej, zmuszając czytelnika do zadania sobie kilku pytań na temat
szczęścia i pojęcia idealnego życia. W dialogach trudno jest poszukiwać przysłowiowych
fajerwerków, jednak nie można odmówić im naturalności. Autorce udało się też
zachować odpowiednią proporcję między dialogami ekspozycyjnymi, zwykłymi
rozmowami i zaskakującymi kwestiami, co pozytywnie wpływa na odbiór całej
powieści.
Wystarczy drobiazg, aby zmienić bieg wydarzeń.
Ogromną zaletą Wyśnionego życia
wydają się wykreowane tu relacje. Pojawiają się tu bowiem zupełnie odmienne od
siebie relacje, począwszy od przeuroczej, pełnej zaufania relacji, przez tą z
pozoru idealną, tą brudną, tą niejasną aż po tę naprawdę złożone zależności
między postaciami. Każda więź wydaję się przy tym czymś niezwykle istotnym i
prawdziwym, dzięki czemu wyobrażanie sobie ich obrazu w drugiej rzeczywistości,
a później konfrontacja naszych przypuszczeń z pomysłem autorki było świetnym
przeżyciem, sprawdzającym naszą kreatywność i to jak daleko Cynthia Swanson
jest gotowa się posunąć.
Sytuacja ma się jednak mniej
kolorowo, gdy mówimy o bohaterach tej powieści. Najdziwniejszy wydaje się mój
stosunek względem głównej bohaterki. To nie jest bowiem postać źle wykreowana,
czy irytująca, wręcz przeciwnie prezentuje się jako bardzo sympatyczna i
złożona. Niemniej nie czułam żadnej więzi z Kitty, żadnego przywiązania czy
chęci kibicowania jej w trudnych sytuacjach. Kobieta, mimo że życzliwa
pozostawała ode mnie oddalona o kilka kilometrów.
O pozostałych bohaterach trudno
jest powiedzieć coś więcej niż to, że istnieją. Są to co prawda ponownie
postaci sympatyczne, ze skomplikowaną historią w tle, jednak ich indywidualność
zgubiła się gdzieś zależnościami między postaciami. Nie są to postaci całkowite
papierowe, ale jednocześnie niecałkowicie trójwymiarowe, a przez to nieco
nijakie, choć nie nienaturalne.
Z biegiem lat uświadomiłam sobie, że brak męża daje nam, pannom, pewną dozę wolności i ekscentryczności, których brakuje innym kobietom w naszym wieku. Zupełnie jak nietuzinkowy naszyjnik, który przyciąga wzrok w dziale biżuterii w domu towarowym – właśnie ten składający się z kolorowych, różnorodnych paciorków, a nie tradycyjny, monotonny sznur pereł.
Nie ulega wątpliwości to iż
autorka miała pomysł na tę powieść, co pozwoliło jej sprawnie poprowadzić
akcje, prowadzącą do intrygującego zakończenia. Moją ciekawość wzbudził przede
wszystkim fakt, iż jest to zakończenie przewidywalne, pozbawione „tego czegoś”,
ale jednocześnie w pełni mnie satysfakcjonujące. Mimo swojej normalności udało
mu się bowiem wzbudzić we mnie chęć do refleksji, do zadania sobie kilku pytań,
na które odpowiedzi częściowo odnalazłam w powieści, a pozostałej części
zaczęłam poszukiwać w głębi samej siebie i choć niektóre kwestie będą mnie
męczyć mnie jeszcze przez długi czas, tak jestem wdzięczna za to, że Cynthia
Swanson zwróciła na nie moją uwagę, choć muszę uczciwie przyznać, że
spodziewała się większej ilości pytań i scen, które wzbudzą we mnie chęć do
zastanowienia się nad pewnymi kwestiami.
Pozytywnym aspektem całej
powieści są też świetne kreacje realia dwóch istniejących obok siebie
rzeczywistości. Obie pozostały bowiem bardzo realistyczne, mimo iż pozornie
sobie zaprzeczały, tak nie zwalczały się wzajemnie. Pozostawały bardzo odlegle
od siebie, lecz, co ciekawe każda z nich posiadała dobre i słabe strony, każda
miała coś, do czego warto było wracać, ale również coś, od czego chciało się
uciec. Brakuje w tej książce jednoznacznej oceny, któregokolwiek ze stylów
życia, co wpływa na pozytywny odbiór całej historii.
Przez te wszystkie lata nauczyłam się jednego - obie się tego nauczyłyśmy - że nic nie jest tak stałe, jak na początku się wydaje.
Wyśnione życie to książka wręcz
stworzona dla marzycieli i każdego, kto uwielbia rozmyślać nad słynnym „co by
było, gdyby...”. Cynthia Swanson stworzyła intrygującą i niejednoznaczną
historię, która zadaje ciekawe pytania, ale pozostaje przy tym lekką, przyjemną
opowieścią o losach kobiety podobnej do wielu z nas. Nieszczególnie odkrywcza,
lecz fascynująca — idealna na leniwie popołudnie z książką i kubkiem gorącem
herbaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz