Tytuł oryginału: Asking For It
Tytuł polski: Sama się prosiła
Autor: Louise O'Neil
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Feeria Young
Emma budzi się pewnej nocy, nic nie pamiętając.
Są jednak zdjęcia. Zdjęcia, które odmienią całe jej życie.
&&&
Słyszałam
o tej pozycji tak wiele. Mówiono, że szkodliwa i niewarta przeczytania. Okładka
okropna, tłumaczenie tytułu nie takie, główna bohaterka nieznośna… Ale bez
względu na to czy komuś podoba się sposób przedstawienia tej trudnej historii,
nie można o niej powiedzieć że jest ona nierealna. Wystarczy wejść na
profil znanej telewizji, która wrzuciła urywek z serialu na którym widać scenę
przemocy seksualnej. Wystarczy fakt iż jego bohaterka miała na sobie krótką
sukienkę i napiła się lampkę wina. By pojawiły się Komentarze. Czego ona się
spodziewała tak się ubierając? Sama zaczęła to czegoś oczekiwała? Rozłożyła
nogi to facet skorzystał, ma do tego prawo. Sama się prosiła. Tak piszą
kobiety i matki. Nie dziwmy się więc, kierunkowi w którym podąża ten świat,
skoro tak postrzegamy ofiary gwałtu.
Zawsze tak jest, kiedy wraca do domu: chodzi za mną i ma mnie na oku. On jeden patrzy na mnie i przygląda mi się z uwagą. Boję się tego, co widzi.
– Chciałem się upewnić, że słyszałaś, jak mama woła na kolację – mówi. Schodzi po schodach, oglądając się za mną.
„Nie chcę, żebyś mnie złapał”, mam ochotę mu powiedzieć. „Pozwól mi spaść”.
Pierwsze kilkadziesiąt tej powieści jest
zadziwiająco nudne. Louise O’Neil pisze prosto, ale przy tym bardzo monotonnie.
Czytamy o dziwnych relacjach panujących w pewnej rodzinie i typowych dla życia
nastoletniego sytuacjach, lecz wszystko to jest opisane w jakiś niezręczny
sposób, sprawiając że nie czyta się tego dobrze.
Później jednak wszystko się zmienia, jedna noc zmienia życie nie tylko Emmy,
ale jej rodziny, jej przyjaciół i całego miasteczka. Przemianie ulega też styl
pisania autorki. Z bardzo sztywnego i nieprzyjemnego zmienia się na pełen
celowych powtórzeń, ukazujący niekończące się cierpienie młodej dziewczyny, jej
własne zaplątane myśli i dziwne zachowanie osób jej bliskich. Przestaje być nudno, robi się przygnębiająco.
To słowo jest jak bicz, który smaga mnie po policzkach. Wypełnia pokój, aż nic nie zostaje, a ja oddycham tym słowem (gwałt), słyszę wyłącznie to słowo (gwałt), czuję wyłącznie to słowo (gwałt) i smakuję wyłącznie to słowo (gwałt).
Emma, główna bohaterka tej książki jest jedną z
tych dziewczyn, którym ma się ochotę wydrapać oczy. Czuje się piękniejszą od
wszystkich i oczekuje ciągłej atencji, uwielbienia, komplementów, nie ma też
skrupułów by ranić innych, wyliczać w głowie ich wady, traktować swoich
przyjaciół jak poddanych żyjących by pływać w jej blasku i sprawiać by był on jeszcze jaśniejszy. Nie można jej polubić przed gwałtem i trudno jest mówić o
sympatii względem niej po nim. Po tym traumatycznym wydarzeniu przychodzi jednak współczucie wobec tej paskudnie samolubnej dziewczyny.
Wydaje mi się, że właśnie dlatego Louise O'Neil
wykreowała swoją bohaterkę na zołzę. Chciała sprawdzić nasze sumienie. Czy
mimo naszej niechęci będziemy w stanie uznać ją za poszkodowaną? Czy wierzymy w
słowa, które wciąż słyszymy? Czy uważamy, że Emma naprawdę sama się o to prosiła? Mnogość
sprawdzianów dla naszego sumienia jest zatrważająca i w mojej ocenie stanowi największy
atut całej powieści.
Pozostali bohaterowie również nie
są sympatyczni. Weźmy jako przykład „przyjaciółki” Emmy. Gdy wszystko jest
dobrze, a ona pozwala im czerpać z własnej popularności, mimo drobnych
sprzeczek wydają się jej niemal poddane. Później słyszą o czymś, widzą głupoty
jakie ich koleżanka robi poważnie wstawiona i pierw mają to w pozwaniu, a
później zostawiają ją samą. Byle jak najdalej od takich, pożal się Boże, przyjaciółek.
Rodzicie głównej postaci również
nie świecą przykładem. Zdają się obwiniać swoją córkę za całą sytuację, mają
jej widocznie za złe, że teraz muszą być dla niej mili. No kto w dzisiejszych czasach szanuje
własne dzieci?
Wszyscy są niewinni, dopóki nie udowodni im się winy. Ale nie ja. Ja jestem kłamczuchą, dopóki nie udowodnią, że mówię prawdę.
Sama się prosiła to książką, którą można uznać za podręcznik tego jak nie
powinniśmy się zachowywać. Emma, jej przyjaciółki, uczniowie szkoły, jej
rodzicie, jej brat, media – niemal wszyscy postępowali w tej powieści
niewłaściwie, co doprowadziło do niewygodnego dla nas zakończenia. Nie rozumiem powszechnego oburzenia o ostatnie kilkanaście stron tej historii, nie wszystkie powieści muszą ukazywać przecież wzorcowe zakończenia lub kończyć się tak
jakbyśmy tego oczekiwali.
Powieść Louise O’Neil przedstawia bardzo trudną historię młodej dziewczyny, która przechodzi przez piekło, historię rozwijającą się zdecydowanie zbyt powoli, napisaną co prawda słabym językiem ale jest to również historia, która broni się niecodziennym pomysłem, dzięki któremu może otworzyć oczy, wielu ludziom.
Powieść Louise O’Neil przedstawia bardzo trudną historię młodej dziewczyny, która przechodzi przez piekło, historię rozwijającą się zdecydowanie zbyt powoli, napisaną co prawda słabym językiem ale jest to również historia, która broni się niecodziennym pomysłem, dzięki któremu może otworzyć oczy, wielu ludziom.
Moja ocena:
★★★★★☆☆☆☆
(dobra)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz