Skrótowiec to seria wpisów w której to będę zamieszczać mini opinie o przeczytanych przeze mnie książkach. Nie oczekujcie rzetelnych recenzji, nastawcie się raczej na dwa, trzy akapity o tym co w owej pozycji najbardziej, a co najmniej mi się podobało.
Rosnąc, słoneczniki przez cały dzień obracają się kwiatami do słońca. A więc jeśli matka jest jak słońce, a jej dziecko jak kwiat… Dobra to porównanie mówi samo za siebie. Matki są superważne.
Może tym razem jest dokładne taką książką, jaką sugeruję jej opis – prostą i schematyczną, ale przy tym niezwykle przyjemną w lekturze i idealnie nadającą się na popołudnie po ciężkim dniu w pracy bądź w szkole. Za sprawą specyficznej konstrukcji – naszych bohaterów spotykamy właściwie jedynie na dziewięciu imprezach, w których organizacji pomagają, a więc wciąż przeskakujemy kilka tygodni do tyłu, a w dodatku każdy rozdział poprzedza krótki opis różnego rodzaju kwiatów – tę powieść czyta się w dodatku błyskawicznie, a dzięki temu, jak zgrabnie Kasie West manewruje między kolejnymi wydarzeniami, ładnie operuje koncepcją czasu także wybitnie dobrze. Jeśli dodamy do tego sympatycznych bohaterów, dobrze napisany wątek przyjaźni, wątek rodziny oraz wątek związany z wyborem ścieżki życiowej i chemie między głównymi postaciami, otrzymamy wręcz idealną lekką i uroczą pozycję młodzieżową.
Moja ocena:
★★★★★★★☆☆☆
(bardzo dobra)
Pamiętajmy, na czym stoimy, upomniałam swoje serce. Twardo na płaszczyźnie przyjacielskiej.
Zakochana przyjaciółka to najskuteczniejszy sposób na to, żeby zacząć analizować swoje życie miłosne. Lub jego brak.
Nie oczekiwałam od Wieczoru
filmowego niczego wielkiego, chciałam po prostu poprawnej powieści
młodzieżowej, która pozwoli mi się odprężyć. Zamiast jednak w trakcie lektury
bawić się dobrze, okropnie się wynudziłam, a kolejne szanse które dawałam tej
powieści okazały się bezcelowe, bo jedynie coraz mocniej się irytowałam.
Pierwszym problemem tej książki są bowiem jej bohaterowie – ci główni są
niemożliwe irytujący, z wyszczególnieniem tego, że Hanna jest niemożliwe płytka
i niby przechodzi przemianę, tyle tylko że w moich oczach wypadła ona po prostu
niewiarygodnie oraz tego, że Sol udaje miłego dla wszystkich, a tak naprawdę
wszystkich po prostu oszukuje, a postaci drugoplanowe wypadły okropnie
papierowo i były okrutnie przerysowane. Następnym są bardzo płytkie relacje między bohaterami i
kompletny brak chemii między nimi, który przełożył się na to jak nieprzyjemnie czytało mi się o rozwoju
relacji między nimi, która jak wiadomo z opisu rozpoczęła się od przyjaźni i
jednostronnej miłości, a później rozwinęła się
w taki sposób, że jedna z postaci po prostu doznała oświecenia. Nie
podobało mi się także spore przeskoki w czasie w wyniku których wciąż
czytaliśmy o tym jak to Sol i Hanna ponownie się ze sobą pokłócili lub o tym,
że ze sobą nie rozmawiają z kolejnego błahego powodu. Motyw z tytułowymi
wieczorami filmowymi zaś miał w sobie ogromny potencjał, jednak ostatecznie
okazało się, że wiele z tych spotkań nie odbyło się w takiej formie jak miało,
a jeśli już się odbyły to brakowało im tego czegoś, większego pochylenia się
nad filmem niż znajdziemy w notatce przed rozdziałem. Na końcu muszę też
wspomnieć o tym jak źle zostały tu przedstawiona większość nastolatek, która
skupiała się jedynie na chłopakach, plotkach i obrażaniu siebie oraz
nastolatków, którzy naprawdę sporo myśleli o seksie i imprezach.
Wieczór filmowy to mojej ocenie
bardzo średnia powieść młodzieżowa, która niczym nie wyróżnia się w tłumie, a
zamiast tego potrafi być niezwykle frustrująca w lekturze.
Moja ocena:
★★★☆☆☆☆☆☆☆
(słaba)
Jeśli ktoś nie przeczytał informacji to w tym miejscu także przepraszam Was za przerwę na blogu, ale ostatnimi czasu mam mnóstwo rzeczy na głowie i nie mam czasu, żeby czytać, a tym bardziej, żeby pisać cokolwiek, co nie jest pracą na studia. Chciałabym do końca roku opublikować jeszcze dwa wpisy, ale naprawdę nie wiem jak to wyjdzie, a nie chcę się zmuszać i pisać czegoś na siłę. Mam nadzieję, że rozumiecie. ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz