Ariana | Blogger | X X

25.06.2021

„Good thing my body isn’t here to please anyone else, isn’t it?”, czyli niby zwykła, a jednak ważna młodzieżówka

 

Tytuł oryginału: Here the Whole Time

Autor: Victor Martnies

Na angielsku przetłumaczyła: Helana Larris 

Wydawnictwo: Scholastic Press

Felipe jest gruby. Nie puszysty. I nie przy kości. Gruby, tak po prostu. 

Gdy jego matka oznajmia mu, że jego dawny przyjaciel z dzieciństwa, a jednocześnie jego crush Caio zamieszka z nimi przez następne piętnaście dni Felipe nie ma pojęcia jak poradzić sobie z tą sytuacją.

[książka nie została wydana w Polsce]


&&&

Tak dawno nie pisałam żadnego dłuższego tekstu, że mam wrażenie, że wyszłam z wprawy. Niemniej moja potrzeba, by opowiedzieć Wam o Here the Whole Time jest silniejsza niż moja blokada pisarska. Minęło bowiem sporo czasu, odkąd przeczytałam książkę, która poruszałaby tak wiele ważnych tematów w dobry sposób, a przy tym pozostała powieścią przystępną absolutnie dla każdego – zabawną, uroczą i wbrew pozorom, naprawdę lekką i przyjemną.


Because fat is the kind of word people try to hide, no matter the cost. Everyone says „chubby” or „big-boned”, but never FAT. Fat is a word you can never take back. When you declare something, even if it’s obvious to everyone already, it becomes real.


Nie mogę nie zacząć tego tekstu od zachwytów nad kreacją głównego bohatera, Felipe, który zdecydowanie należy do tego rodzaju postaci, z którymi niesamowicie łatwo jest się utożsamić. Pełen lęków, kompleksów, a przy tym przezabawny i absolutnie cudownie zwyczajny, do tego stopnia, że czytając jego myśli, miałam momentami wrażenie, że czytam o samej sobie, sprzed kilku lat. Chłopak ma mnóstwo większych i mniejszych problemów, (które w jego głowie wzrastają do monstrualnych wielkości), z którymi próbuje sobie radzić w swój własny, absolutnie nie zawsze najlepszy, sposób. Brakuje mu pewności siebie, ma problemy w rozmowach z innymi ludźmi, rewelacyjną relację z matką, a jednocześnie, chociaż często sam nie zdaje sobie z tego sprawy, bywa naprawdę zabawny. Z pewnością nie jest to bohater napisany od linijki, ponieważ widać w jego kreacji naturalność i szczerość, która jest absolutnie nie do podrobienia.

Czytanie tej historii z perspektywy tak dobrze nakreślonego bohatera, było więc dla mnie ogromną przyjemnością i nie raz, i nie dwa uśmiechałam się do czytanej przeze mnie książki, czy to z lekkim rozczuleniem, politowaniem czy czystą radością. Moim zdaniem sztuką jest napisanie książki o nastolatkach, która wypadłaby nie tylko nie wymuszenie, ale wręcz naturalnie. Punkt ten wiąże się z tym, że powieść ta napisana została naprawdę, łatwą i przyjazną angielszczyzną, dlatego moim zdaniem idealnie sprawi się jako książka dla tych, którzy chcą się przełamać i zacząć swoją przygodę z czytaniem w języku obcym. Zerknijcie na cytaty poniżej, ale mam wrażenie, że książka jest napisana wręcz wyjątkowo przystępnym (ale nie zbyt prostym, w negatywnym tego słowa znaczeniu) językiem.


„When I was eight, my aunt were already insisting I should go on diet,” Becky says. „When you’re a girl being fat is never cute. When you’re a girl, you must always be skinny.”


Jednocześnie to, że naszym narratorem był Felipe, mam wrażenie, że moje spojrzenie na innych bohaterów było dość mocno spaczone i jednocześnie nie potrafię uznać tego za wadę tej powieści. Jeśli spojrzymy bowiem na kreację Caio to, zobaczymy w nim obraz kogoś po prostu cudownego, niemal idealnego, z zasygnalizowaną w różnych miejscach powieści głębią i kilkoma problemami. Myślę jednak, że uznanie takiego spłycenia bohaterów za ogromną wadę tej powieści, byłoby wobec niej niesprawiedliwie, kto bowiem myśląc o własnym crushu, nie poświęca większości czasu na idealizowanie go w głowie? Albo spotykając kogoś po raz pierwszy trudno jest mieć jego pełny obraz w głowie, prawda? Bohaterowie byli tu po prostu przesympatyczni, koniec kropka.

Przejdźmy jednak do tematów jakie porusza ta książka, a są nimi między innymi: fat-shaming, nękanie, homofobia, postrzeganie własnego ciała jako niewystarczającego, problemy z prowadzeniem rozmowy z innymi… I jeżeli zaczęłabym wymieniać wątki, bez żadnego kontekstu, wyłoniłby się z tego obraz trudnej i smutnej historii. Tymczasem Here the Whole Time to całkowite przeciwieństwo smutnej historii. Owszem pojawiają się tu trudne wątki, ale autor pisze o nich w taki sposób, że daje czytelnikowi nadzieje, nie nakładając mu na oczy jednak różowych okularów. Chociażby wątek spotkań z terapeutką, które może nie rozwiązują problemów bohatera, ale niejednokrotnie pozwalają bohaterowi spojrzeć na sytuacje z nieco innej perspektywy, czy stawiają przed nim pewne wyzwania. Takie przedstawienie terapii, jako czegoś absolutnie normalnego, czegoś potrzebnego, jest moim zdaniem w literaturze bardzo potrzebne Bardzo podobało mi się to, jak zestawione zostały ze sobą dwie, bardzo odmienne od siebie relacje z matkami, dobrze wypadły też relacje przyjacielskie, a główny wątek romantyczny był po prostu przeuroczy. 

Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że książka ta to pewien skrawek, w którego trakcie to poznajemy bohaterów znajdującym się w pewny miejscu w życiu i po upływie określonego czasu, żegnamy się z nimi, chociaż nie wszystkie wątki zostały domknięte, co zostawia otwartą furtkę dla ewentualnej kontynuacji. I chociaż mam pewne wrażenie niedosytu, że część mnie cieszy się na myśl, że ponownie spotkanie z Felipe wciąż jest możliwe.


 Being thin is not a prize you win on lottery of life that guarantees eternal happiness.


Here the Whole Time to moim zdaniem kawał bardzo dobrej książki młodzieżowej, która pozostając idealną lekturą do zrelaksowania się, ma do przekazania coś więcej niż tylko przyjemną historię pewnego bardzo zwykłego nastolatka. I może dla dorosłych to o czym traktuje ta powieść, będzie oczywiste, może momentami nieco naiwne, ale ja chciałbym przeczytać taką książkę, będąc nastolatką. Polecam z rozgrzanym sercem i ogromnym uśmiechem. 


Moja ocena:

★★★★★★★☆☆☆

(bardzo dobra)



Hej, wiem, że minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz się tu do Was odzywałam, ale złożyło się na to sporo czynników – zdalne studia przez które nie miałam najmniejsze ochoty na siedzenie przy ekranie, dłużej niż to absolutnie konieczne, moja niechęć do czytania i fakt, że jeżeli przeczytałam już jakąś książkę, to nie miałam poczucia, że mam na jej temat coś więcej do powiedzenia. I nie wiem, może teraz, po napisaniu tego tekstu moje chęci do mnie powrócą, na to mam nadzieję i za to trzymam kciuki, ale niczego nie obiecuję Jeżeli ktoś jeszcze tu jest to będzie mi bardzo miło, jeśli się odezwie. Do usłyszenia! ;))



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz