Wydaje mi się, że ten rok książkowo upłynął mi pod znakiem „nie czuję tego” i w konsekwencji porzucania wielu historii po zaledwie kilku rozdziałach. I chociaż bywało to niezwykle frustrujące, to chyba jednak bardziej dla mnie, która jeszcze niedawno zmuszała się, by kończyć wszystkie książki, coś uwalniającego. Ostatecznie w całości udało mi się przeczytać 40 pozycji i patrząc na to, jak wiele się u mnie w 2023 roku działo, uznaje to za bardzo dobry wynik. To był dla mnie czas powrotów do ukochanych uniwersów, pokłócenia się nieco z powieściami obyczajowymi i skupienia się na jednej serii kryminalnej.
Nie
przedłużając, zapraszam was na listę moich ulubionych książek, które
przeczytałam w tym roku.
Jak zawsze kolejność pojawienia się książek jest losowa.
Wyróżnienia:
Prawie
ostateczna lista najgorszych koszmarów to jedna z tych młodzieżówek, które
skradła mnie już na etapie bardzo nietypowego pomysłu na fabułę, a potem
okazało się, że jego wykonanie jest równie dobre. Lekcje chemii również ujęły
mnie samym pomysłem na historię, a ostatecznie także kreacją głównej bohaterki
i cudownym klimatem. Grzeczna dziewczynka zepsuta krew to zaś tytuł, który jak
mi się wydawało, dorównywał swojej poprzedniczce, a jednak po czasie, okazało
się, że w przeciwieństwie do niej, o drugim tomie nieco zapomniałam. Nie
zmienia to jednak faktu, że nadal uważam, że to naprawdę udana powieść
kryminalna, którą polecam Waszej uwadze.
Kosiarzy i
Thunderhead'a czytałam jeszcze w poprzednim polskim wydaniu i zakochałam się
już wtedy. Okazało się jednak, że 5 lat później te książki nic nie straciły w
moich oczach i nadal jestem absolutnie zakochana w tym świecie. Udało mi się
też sięgnąć po Żniwo, o którym więcej opowiem wam niedługo, ale mogę już teraz
zdradzić, że to naprawdę udane zakończenie tej serii. Serii, która ujęła mnie
niebywale dopracowanym światem przedstawionym, ale też tym, jak autor potrafi z
każdą kolejną częścią zwiększać stawkę w tej historii, dozować napięcie, by
ostatecznie połączyć wszystkie rzucone przez siebie okruchy w idealnie
dopasowaną całość. Dla mnie arcydzieło.
Cieszę się, że moja mama umarła ~ Jennette McCurdy [opinia]
O Cieszę
się, że moja mama umarła, było w tym roku naprawdę głośno i moim zdaniem
absolutnie zasłużenie. Okropnie smutna i wstrząsająca, a przy tym napisała
niebywale dobrze autobiografia Jennette McCurdy, na stałe zmieniła moje
postrzeganie dziecięcych gwiazd. Zapisała się też w mojej głowie jako po prostu
bardzo dobra książka.
Lonely Heart i
Fragile Heart to idealna odpowiedź na moją potrzebę czytania dobrych romansów.
Wspaniali bohaterowie, cudownie rozwijająca się relacja i ciekawa historia z
muzycznego świata w tle. Mona Kasten dała mi wszystko, czego chcę od powieści
tego typu, a nawet coś więcej, dzięki czemu na stale wpisała historie Rosie i Adama w moim
serduszku.
Rzeźbiarz śmierci ~ Chris Carter [opinia]
Jeden za drugim ~ Chris Carter [opinia]
Przeczytałam
w tym roku siedem tomów tej serii, co już wiele mówi o moim stosunku do Crisa…,
którego twórczość poznałam w tym roku. I chociaż każda część była co najmniej
dobra, tak te dwie, moim zdaniem to kryminały absolutnie idealne. Nie mogłam
się od nich oderwać, dostarczyły mi nie tylko wielu emocji, ale też
satysfakcjonującego zakończenia, co w przypadku tego gatunku nie zdarza się u
mnie zbyt często.
Dziewczyny, którymi byłam ~ Tess Sharpe [opinia]
W
Dziewczyny, którymi byłam zaangażowałam się zaś cała i zostałam za to
nagrodzona naprawdę rewelacyjną historią, od której nie mogłam się oderwać.
Słońce i Gwiazda ~ Mark Oshiro, Rick Riordan [opinia]
Puchar Bogów i Słońce i Gwiazda to dla mnie bardziej sentymentalne podróże do ukochanego świata niż osobne historie same w sobie. Niemniej to przy nich uśmiechałam się najczęściej, by na końcówkach uronić kilka łez wzruszenia. Cóż mogę powiedzieć, Riordan (w tym raz ze współpracy z Markiem Oshiro) po prostu wie jak trafić do mojego serducha.
Oto moje
ulubione książki tego roku, dajcie znać, co skradło Wasze serca w tym roku. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz